Posty

Wyświetlanie postów z październik, 2007

co za czasy.............

Co za zycie, co za czasy szpetne nastały......oj masakra.     Mówi się, ze pieniądze nie dają szczęścia, ze nie są najważniejsze .... tak, ale....bez nich człowiek jest stracony.. Widzę to po sytuacji w mojej rodzinie i dobrych kilka lat temu nie przypuszczałabym, ze moja rodzina będzie w tak trudnej sytuacji finansowej.... Jak juz kiedyś pisałam- od 4 lat tata nie pracuje, mama pracuje na pół etatu- a jej wynagrodzenie netto nie przekracza kwoty 1000zł, ba nawet 800zł.... I co tu więcej mówić...... ZYje sie od wypłaty do wypłaty i nie zawsze na wszystko ( mam tu na myśli najbardziej potrzebne rzeczy) starcza....większa część wypłaty idzie na pokrycie  rachunków i poptem niewiele już zostaje.... niestety Chciałabym aby moi rodzice byli szczęśliwi....lecz w takiej sytuacji nie da się tego osiągnąć.... rodzice są po prostu załamani..... a ja nie potrafię im pomóc......duzo nie brakuje by się załamali psychicznie............. Żal mi jest mamy, gdyż całą swoja wypłatę przeznacza na pokryci

życie takie jest.......

dawno nie pisałam......no a przez ten czas duuużo sie działo, oj działo  sie działo....... w niedzielę sobie siedziałam w komisji na wyborach i poznałam superowskich ludzi- tyle co sie tam uśmiałam-na prawde atmosfera była zarąbista......super było........ dzieciaczki chore; malutka kluseczka tak kaszle aż mi jej żal- a nie dość to to ma astme- boroczek........jest kochany.dziś zostałam z nim na chwilke- wygłupiał sie, popisywał, ale jest na prawde kochanym dzieckiem...........wszystkim się ze mną dzieli- wszystko mi daje, pomaga sprzatać, pokazuje zwierzątka w książeczce.kochany.......... kilka dni temu napisał do mnie Paweł- i sie bardzo ucieszyła, ze znalazł chwilke aby do mnie napisać........ uczieszyłam sie z tego niesamowicie............. dziś była zdruzgotana- byłam u lekarza a on na mnie wyjechał, ze mam się zamknąć, i takie tam- psychiczny lekarz..........ale tylko zniszczyłam moje nerwy...ale niektórzy tacy są- jednym zalezy na kasie a sa tacy- bardzo mało, którzy swój zawód

masakra...masakryczka...masakryczeczka..nie po prostu masakra...

och co za życie, co za świat, co za faceci......... Masakra to słowo, które w pełni zawiera w sobie wszystkie te okreslenia.... Dziś miałam kolejne jazdy- mam już przejeżdżone 15 godzin - i dziś chyba mój instruktor nie miał dobrego dnia.......Nie dość, ze jest zbyt siebie pewny to jeszcze sie wymądrza......... Pierw mnie uczy jakichś rzeczy, a potem jak ja je robie to krzyczy po mnie i gada mi ze to źle, a najgorsze jest to, ze mi mówi z taka ironia, ze ja zawsze muszę mieć rację, ze zauważył, ze ja zawsze muszę postawić na swoim i wtedy myślałam, ze mu po prostu dowalę, nakopie, nazdam itd., bo nie dość że robię to, co mi każe, staram sie to robic jak najlepiej, słycham wszystkich jego poleceń, jestem ostrożna, uważam itd. mało co sie odzywam a ten mi tu wyjeżdża z takimi hasłami- wkurzył mnie i to dość mocno.... Jak wróciłam to sobie zadzwoniłam do Marcina tego ze studiów, ale i on jakoś nie miał ochoty do gadki; nie poznał mnie, chwilke pogadaliśmy no i powiedział, ze ma inną rozmo

poznawanie świata oczami dziecka...

Jak pieknie się patrzy na dziecko, które poznaje świat, to wspaniałe ..... A ja jestem tego świadkiem...Praktycznie codziennie widze jakich nowych rzeczy nauczył sie ten mały człowieczek.... A jaki zadowolony jest....... Ma przeszło rok.... jeszcze niedawno bał się raczkować.... tracił równowagę i szybko lądował na ziemi, a teraz chodzi za wszystkimi krok w krok z rozstawionymi nóżkami, a kiedy już usiądzie na ziemi klepie osoby, które sa blisko niego żeby podały mu rękę żeby mógł sobie wstać....kochany mały....To takie piękne.... wczoraj jadł ze mną obiad...tzn. wyciągał ze swojej miseczki swoimi malutkimi paluszkami kawałki ziemniaczków po czym za każdym razem mówił: "am, am...."a kiedy mu zabrakło domagał sie jeszcze; potem podzielił sie ze mną.....pokazywał jak jeździ ze swoim wózeczkiem i jak omija przeszkody....potem w pokazywał mi zwierzątka w swojej książeczce.....To wspaniałe..... Cudowne jest obserwowanie małego dziecka, które jeszcze nie potrafi mówić, a tak chłonn

już połowa października.......

Tak, tak czas bardzo szybko leci....Ostatni tydzień, w którym pracuję w ulotkach, bo potem to juz nie ma sensu stać na takiej zimnicy; choć czasem ludzie są naprawdę bardzo fajni.. Wczoraj wdał sie w gadkę taki facet nie wiem moz.e coś koło 30 miał może więcej....pogadał se ze mną a potem poszedł; teraz zostanie tylko praca- choć trudno mi to nazwać praca-  dzieciaczkami- a konkretnie z jednym- odbieranie go z przedszkola no i w jednym dniu w tygodniu sprzątanie ich domku...... Dziś odezwał się do mnie Paweł, musze powiedziec, ze byłam bardzo zaskoczona, bo się tego nie spodziewałam a on przysłał mi 4 smsy- w sumie to nie były jakies rewelacyjne- (były by superowskie jakby zaproponował spotkanie, jakby powiedział, ze juz nie ma dziewczyny itd.) wiadomo co myśli w takiej chwil dziewczyna, której ten chłopak się podoba, ale sam fakt, ze się po prostu  po tak długim czasie odezwał; napisał, ze zmienia fach, ale nie chce zapeszać; napisał, ze ma egzaminy i dużo stresu itd. takie informacj

znowu koniec tygodnia ..........zatrzymac czas- to niemożliwe

I znowu mamy piatek- naprawdę to bardzo szybko leci......juz za niedługo przyjdą świeta i Nowy Rok....... 9 października rodzice mieli 25 rocznicę ślubu.....ja nadal chodze do moich dzieciaczków... Ich mama powiedziała, ze mnie bardzo polubili i kiedy chodze po tego starszego do przedszkola- bardzo się z tego cieszy... wczoraj byłam u nich sprzątać...pobawiłam sie przez chwilkę z tym młodszym- kochany jest a ma takie kręcone włoski a jak śmiesznie pije.... jestem zachwycona takimi maluszkami.... za tydzień na wybory i tak sie złożyło, ze siedze w komisji:0) fajnie kilka groszy się przyda....... Znajomy siedzi sobie w Holandii tam pracuje i sobie zyje cieszę sie, że mu się udało- niech powodzi mu się jak najlepiej :0)......... Paweł nic się nie odzywa, mimo że napisałam mu smsa z zapytaniem co tam u niego słychać, ale "burak" nic nie odpisuje- nie to nie trudno- widocznie taki zachwycony swoją laską, ze świata poza nią nie widzi......ale no cóż......

:0)

 Własnie niedawno wróciłam z zajęć- dziś nam się udało, bo nie mielismy 2 zajęć i wcześniej skonczyliśmy:0) żeby tak zawsze to byłoby suuuper....Dziś robiłam swój pierwszy  "legalny" masaż:0) ludzie z mojej grupy- jako że są juz technikami- mnie uczyli- fajnie potem oni mi robili- super.... od roku moja grupa sie nie zmieniła dalej sa tacy przyjaźni i pomocni- szczególnie dla mnie- moze dlatego, że jestem najmłodsza i jako jedyna nie jestem technikiem fizjoterapii:0) fajnie, cieszę się, ze mi pomagają:0) ja niektórym pomagam z angola i jest super...... Po jutrze moi rodzice mają 25 lat po weselu- srebrną rocznicę ślubu; jutro mam sie dowiedzieć czy będę miała nową pracę- chciałabym ażeby to wypaliło, ale "będzie to, co musi być....". Zobaczymy co jeszcze życie przyniesie......... Za chwilkę ide do kościółka na msze, bo jeszcze nie byłam, a potem posiedze trochę z rodzinką, bo jakoś ostatnio nie mamy dla siebie czasu- w tygodniu praca a przez weekendy mnie i brata ni

ale szok....

Kurcze a miało być tak pieknie........ Kilka dni temu dostałam nową propozycje pracy- fajna robotka w cieplutkim miejscu, a tu żeby wszystko nie było takie piekne moja uczelnia, która okazuje sie najdziwniejszą uczelnią pod słońcem, wymyśla sobie, ze studenci studiów zaocznych będą mieć zajęcia również od poniedziałku do piątku- to chore i nienormalne jestem zdruzgotana, bo przy takim planie mogę się pożegnać z moją nową pracą....... Wszystko muszą zawsze "spieprzyć" i człowiekowi popsuć plany...To samo z wyborami.... Miałam siedzieć w komisji a tu...proszę uczelnia wyskoczyła, ze od tego roku w niedziele będą ćwiczenia, które są obowiązkowe; wykłady ponoć też są od tego roku obowiązkowe- chora uczelnia i nie wiem jak jeszcze można ją nazwać............ Tak poza tym zajmuje sie dzieciaczkami; sprzątam, rozdaję ulotki... dzis trzymałam na chwilkę na rękach tego młodszego bratka- cięzka kluseczka- siegała po swoje Flipsy a potem stroiła minki- taki kochany.....a jak chodzi to t