Posty

Wyświetlanie postów z kwiecień, 2011

28.04.2011

Witam Za nami kolejny dzień. Zakupy, koszenie trawy,obserwowanie szczęśliwych par, sprzątanie, rozmowa z bratem, byłam też przeprowadzić kilka wywiadów zwiazanych z założeniem mojej działalnosci i nie wiem sama- ale jak tylko wróćę z weekendu majowego muszę się za to zabrać. Dzisiaj dowiedziałam się od brata, ze nie żyje brat naszego znajomego i znajomej- miał zaledwie 12 lat, ale zmagał się z MPD-kurcze serce się kraja...Zawsze od kiedy tylko pamietam, ta rodzina robiła wszystko żeby tylko temu chłopczykowi było dobrze... Potem jeszcze znajomy od taty przyszedł do nas na chwilę- a jeszcze nie tak dawno leżał on w szpitalu- wykryli mu raka przegrody nosowo-gardłowej, ale dzisiaj już -jak twierdził jest lepiej; choć opowiadał jacy pacjenci (jakie przypadki) z nim leżeli na sali, to aż czasem się włosy jeżyły. Jutro mam tą wizytę u hematologa, strasznie się boję; czuje się tak, jakbym miała mieć jakiś najważniejszy egzamin w moim życiu- typu matura bądź egzamin z prawa jazdy. boję się, a

27.04.2011

Witam Dzionek przeleciał jak zwykle szybko- rano wybrałam się do brata, potem jakwróciłam do domu zauważyłam leżącego przy drodze mężczyznę- niewiedziałam czy jest pijany, czy zasłabł i zaraz zadzwoniłam na StrażMiejską-nie spuszczając mężczyzny z oka; a ile ludzi przejeżdżało czyprzechodziło obok nie zwracając na niego uwagi-powstała takaznieczulica ludzka- mentalność ludzi jest taka, że w większościprzypadków jak widzą leżącego człowieka, to myślą- pijany i przechodząobojętnie dalej... To straszne.....Bo nigdy nie wiadomo, kiedy człowiek ten może na prawdę potrzebować pomocy-np. przy zawale, utracie przytomności- a przecież po 4,5 minutach niedotlenienia mózgu człowiek umiera i jakże ważny jest wtedy czas- jakże bardzo cenny. Dzisiaj odebrałam sobie wyniki z badania krwi i muszę przyznać, ze bardzo boję się tego piątkowego spotkania z hematologiem- wyniki niestety nie są za dobre i nie są to jedyne "złe" wyniki.. Bardzo się boję, tym bardziej, że babcia umarła m.in. na biał

25/26.04.2011

Witam Dzisiaj znalazłam czas żeby tutaj coś napisać. Wczoraj świąteczny dzień przeleciał; mieliśmy gości już od obiadu- był brat z bratową i kuzyn; posiedzieliśmy pogadaliśmy, powspominaliśmy dawne czasy, pooglądaliśmy zdjęcia z rodzinnego albumu, wieczorem- sprzątanie po gościach- mycie naczyń itd. Miałam kulturalny śmigus dyngus- perfumiki- zero wody, a od kuzyna nawet potem dostałam w prezencie ten perfum- ładnie zapakowany- w pudełeczku... Przez myśl mi nawet przeszło (jak to oczywiście mi:0))- wyobraźnia popracowała- sobie tak wyobraziłam jak by to nie był mój kuzyn tylko mój chłopak- i nie w takim sensie, że wygląd taki sam, charakter, zachowanie itd., ale tak po prostu "jakiś"-mój chłopak. Fajnie by tak było spędzić z nim święta- jeden dzień on u mnie, drugi dzień ja u niego. A dzisiaj- dla większości ludzi- czas roboczy, dla mnie- nie do końca- bo miałam do wykonania housework :))hihi Popołudniu oczywiście, jak przypadkowo spoglądnęłam przez okno- widziałam tą moją są

Wielkanoc

Witam Wczoraj nie dałam rady nic tutaj napisać... ogólnie to staram się spędzić święta "bez" komputera- a jak już to z minimalnym jego użyciem.... dzisiaj rano przy przygotowaniach świątecznego śniadanka był zgrzyt na linii- ja-mama a potem mój tata... Mianowicie poszło o to, że mama chciała, aby jak zawsze dać każdemu na osobny talerz porcję lecz my z tatą daliśmy propozycję, by dać odpowiednie produkty na talerzyki i każdy będzie sobie brał wg własnego uznania i potrzeby- ten pomysł jednak nie spodobał się mamie i niestety dąsała się przez dłuższy czas...w takim momencie najbardziej mi brakuje własnej rodziny, gdzie nie ma obrażania się o byle co....bo dla mnie to była błahostka, ale mama była "obrażona", ze nie poszło po jej myśli....ooo ludzie-masakra... nie chciała potem by jej pomóc- chciała wszystko sama, tak, jak ona chce.....no to z tatą odpuściliśmy i sobie sama robiła..... potem od obiadu był mój kuzyn- fajny chłopak lecz "skrzywdzony" przez los

Wielki Piątek

Obraz
    Znalazłam dzisiaj w internecie takie zdanie: Ť Każda prawdziwa miłość, musi mieć swój Wielki Piąte k ť Piękne zdanie..... Wielki Piątek-oczywiście zachowany post ilościowy i jakościowy oraz przestrzeganie tego, zarówno by nie robić w ziemi, jak i tego, by nie hałasować... dzisiejszy dzień powinien byc taki pełen refleksji, zadumy i przede wszystkim wyciszenia.... dzisiaj porobiłam ostatnie świąteczne zakupy, prace domowe, a popołudnie aż do wieczora spędziłam w kościółku na obchodach Wielkiego Piątku- kulminacyjnym punktem dzisiejszego dnia była adoracja krzyża.... o godz. 20 była droga krzyżowa, gdzie kapłan wyświetlał fragmenty  filmu "Pasja" dopasowane do szczególnej stacji..... Nie składam dzisiaj życzeń, myślę, że jutro uda mis ie tutaj wejść- choćby na chwilę- na małą chwilę, po to by złożyć Wam-moi kochani <nie>znajomi, a tak bliscy mojemu sercu.....

20.04,2011

Obraz
Dziś rano byłam u znajomej; pobawiłam się z 4-latkiem; małe bratki nazwały mnie "ciocią"; dzieci są cudowne i takie kochane- kiedy wróciłam do domu, nie mogłam przestać o nich opowiadać....... kocham dzieciaki...one wprowadzają w życie tyle radości. Ale kiedy nadchodzi dzisiejsza noc, czuję się odwrotnie....      Powoli "umieram"-jak kwiatek- więdnę... czuję jakby w żyłach zamiast krwi, płynęły ostre i ciężkie kamienie- czuję, jakby zaraz miały rozerwać moje żyły.... czuję jakby ktoś wbił w moje serce nóż-ostry nóż........dzisiaj dowiedziałam się od mojego byłego pracodawcy, że czas, który spędzałam w pracy to miałam jako dobry "czas urlopowy"-zarzucał mi, że nic nie robiłam, ze go okłamywałam....Powiem szczerze, że jestem w szoku- poczułam się jak jakaś szmata do podłogi, bo ktoś zarzuca mi takie rzeczy, które są nieprawdą- znajomi mówią, że mam się nie przejmować, ale ja tak nie potrafię- bo to boli; boli tym bardziej, że wymyślałam różne pomysły, które

19.04,2011

Obraz
witam Wczoraj nie zdążyłam nic tu napisać..... dzisiejszy dzień przeleciał- rano poszłam pobawić się z małym 4-latkiem od znajomej-fajna kluseczka-dzieci są takie kochane....oglądaliśmy bajeczki, bawiliśmy się w chowanego, graliśmy w rózne gry planszowe, wycinaliśmy wycinanki, graliśmy w zgadywanki... najlepsze są te pytania dziecka- a dlaczego to jest tak, a dlaczego to jest takiego koloru, a czemu to, a czemu tamto...dziecko ciekawe świata, czasem mały buntownik; a najlepsze było to, jak dostał jajko-niespodziankę-on i Jego brat, który był w szkole; młodszy bratek odpakował i chciał się dobrać do jajka od brata, ale ja mu wytłumaczyłam, że tamta jest od braciszka i nie wolno jej otwierać, a braciszek jak wróci ze szkoły to na pewno się pochwali co było w środku.... kochane dzieciaki... a "najlepszy" był moment jak mały chwycił się mamy i zaczął ją przytulać i cieszyć się jej obecnością, aż moje serce troszkę ściskało na ten widok....cudowne to był.... jak wróciłam, to pojec

17.04,2011

Obraz
witam W kalendarzu mamy 17 kwietnia-to właśnie tego dnia rok temu odszedł mój ukochany dziadek- pamiętam ten dzień- kiedy to po 22 staliśmy nad dziadkiem i płakaliśmy, a potem sie z żegnaliśmy....to było straszne, ale dla niego samego- to chyba było lepsze niż to jakby się miał dalej męczyć, bo męczył się okropnie... Poszłam sobie do kościółka na 11- było pełno dzieciaków z przeróżnymi palmami; dzieciaki stawały na palcach, by tylko jego palma była najwyższa... po mszy poszłam na grób dziadków ... potem obiadek, zmywanie, necik, ćwiczonka.... poszłam też na ostatnie Gorzkie Żale- ale muszę przyznać, że jakoś wyjątkowo nie potrafiłam się skupić na kazaniu pasyjnym-moje myśli gdzieś uciekały.... może to głupie, ale tak miałam- za Chiny nie potrafiłam skupić się na tym, co mówił ksiadz...dawno tak nie miałam...w mojej pamięci zrodzil się w tym czasie taki obraz: wyobrażenie - są moje urodziny, jest brat z bratową, są moi rodzice i jest też mój chłopak (którego obecnie nie mam)- chłopak na

16,04,2011

Obraz
witam mamy sobotę-sobota jak sobota sprzątanie- dalsze porządki przedświąteczne..... małe zakupy; popołudniu wybrałam się sama na rower- w sumie rano gadaliśy z bratem że moze gdzieś się wybierzemy, ale się nie odzywał więc pojechałam sama-zrobiłam 6,5 km i wróciłam do domku; ku mojemu zaskoczeniu-jak przyjechałam podskoczył mój brat i pow, że jedziemy- zrobilismy  29km-trochę siodełko boli; były momenty "kryzysowe", ale przetrwaliśmy- w sumie ja przetrwałam; najważniejsze to to by brać sobie wszystko powoli; w sumie to była moja 2 wycieczka rowerowa w tym roku; pierwsza- 32km no i ta teraz 35km, wiec nie ma co tak obciążać organizmu i na sam początek takie "szaleństwo", bo może sie to źle sko ńczyć, ale powolutku można sobie to brać-nic na siłę.... dobra już zmykam spać, bo jest już bardzo późnooo

15,04,2011

Obraz
I mamy piątek- koniec tygodnia, a początek weekendu- szczerze mówiąc, to od czasu jak nie pracuję, weekend niewiele różni się od pozostałych dni w tygodniu-naprawdę.... jak siedzi się cały czas w domu- w sensie nie pracuje się- to tak to wygląda.... Dzisiaj kolejne porządki... porobiłam kilka rzeczy... dzisiaj mieliśmy Drogę Krzyżową ulicami miasta....fajnie tak..tylko szkoda, że sama, no ale cóż-poszłam z rodzicami... czy to się zmieni? dobra zmykam spać, bo oczy mi sie zamykają

13,04,2011

Obraz
Kolejny dzień za nami- przeszedł już do historii naszego życia... A co dzisiaj mnie spotkało..... Rano drobne sprawy, potem pojechałam z bratem na zakupy; pogadaliśmy-też o działalności. Musimy coś "zadziałać"; potem zabrałam się za robienie pierogów ruskich, a na sam koniec dnia poszłam do kościółka na zakończenie rekolekcji- na kazaniu było głównie o modlitwie, o tym, że nie zawsze Bóg wysłuchuje naszych modlitw; czasem nam się wydaje, że to, o co prosimy jest dobre, a Bóg myśli inaczej i dlatego nie spełnia naszej prośby; trzeba prosić i cierpliwie czekać na znak- na to, co Pan Bóg powie...."Módl się i ufaj"... dowiedziałam się dzisiaj, że chłopak, który chodził do tego samego gimnazjum co ja- do równoległej klasy- prawdopodobnie popełnił w niedzielę samobójstwo- stał na torach przed nadjeżdzającym pociągiem- maszynista podobno mrugał światłami, trąbił, ale on nie reagował...to straszne- żal mi tej  jego rodziny- rodziców-co oni teraz muszą przeżywać...straszne..

12.04.2011

Kolejny dzieńza mną... Można powiedzieć, że pracowity. Od samego rana "bawiłam się" z tworzeniem ulotek i wizytówek do mojej firmy- dużo czasu mi tozajęło; potem sprzątanko, ćwiczonka, obiadek, zmywanie, wymiana kółek;wieczorkiem poszłam na nauki stanowe dla kobiet- takie jedno ładnezdanie- "Mężczyzna bez kobiety i kobieta bez mężczyzny jestkaleką"-racja, święta racja- można nawet powiedzieć, ze kobieta bezmężczyzny czuje się tak, jakby nie miała prawej ręki, prawej nogi,jednego oka, jednego ucha itd....racja, racja...dzisiaj był tez ostatniApel Jasnogórski na którym byłam... Ładna piosenka Starego Dobrego Małżeństwa. Bardzo lubię ten zespół, a poniższa piosenka stała się jakby takim moim hymnem....- taka nadzieja, że w końcu będzie lepiej, że szczęście w końcu przyjdzie, że nie jest za późno ...na nic.... "Jeszcze zdążymy w dżungli ludzkości siebie odnaleźć, Tęskność zawrotna przybliża nas. Zbiegną się wreszcie tory sieroce naszych dwóch planet, Cudnie spokrew

11.04.201

Obraz
Witam Wczoraj jakoś nie zdążyłam nic napisać.... Z soboty na niedzielę nie mogłam zasnąć; przewracałam się z boku na bok, co chwilę zerkajac na zegarek...to było straszne......o godz. 3:15 słyszałam kroki- jakby ktoś schodził schodami w dół, otworzył drzwi do jednego pokoju, po chwili je zamknął i poszedł schodami do góry.... Wpierw myślałam, że to tata po coś zszedł- ale po co o tej porze a po 2 dlaczego nie zapalił światła....po chwili, jak nie słyszałam już kroków poświeciłam sobie telefonem po moim pokoju-- byłam cała spocona- zastanawiałam co by było gdybym kogoś rzeczywiście zobaczyła.....zawał na miejscu..... Potem w końcu udało mi się zasnąć.Sen był bardzo płytki.Śniło mi się najpierw, ze ktoś okradł nasz dom, potem, że nie przeczytałam do szkoły jakiejś książki i dostałam 1, a na sam koniec śniły mi się moje ukochane zwierzątka-papugi-ary. Niedziela śmignęła- rano msza, obiad, "Gorzkie żale", potem sobie odpoczywałam, wieczorem poszłam z rodzicami na Apel Jasnogórski

09.04.2011

9 kwiecień- przeddzień pierwszej rocznicy w Smoleńsku.... sobota jak to sobota-rano sprzątanie;dzisiaj "chyciłam" się z moją mamą-niby o głupotę, a tak bardzo dziwnie się czułam- a co najważniejsze, w takiej sytuacji odczułam bardzo mocno to, że jestem sama----jak mi było źle. Męczy mnie ta moja samotność- to najgorsza choroba jaka mnie dopadła w całym moim życiu- mam tylko nadzieję, że jest wyleczalna. Dzisiaj mój brat ma urodzinki- także popołudniu poszliśmy do niego.. a tam same małżeństwa-tylko ja-borok......masakra..może i jestem na tym punkcie przewrażliwiona może za dużo o tym rozmyślam i piszę, ale boli mnie to bardzo....i już nie wiem jak mam z tym "walczyć". dzisiaj nawet przez myśl mi przeszło, że ja tak naprawdę jestem nikim- nikomu na mnie nie zalezy, nikt mnie "nie chce". zostaje tylko wtulić się w poduszkę i wylać kolejną porcję łez. brat z bratową mają mieszkanko ładnie urządzone, 2 inne małżeństwa obecne na urodzinkach tez opowiadały o wiz

07.04.2011

Witam Cosik mi komputer szwankuje.....chciałam dodać kilka zdjęć, które zrobiłam dzisiaj w ogródku- przepiękne kwiatki, ale niestety coś z moim kompem jest nie tak-nie wiem czy wirus czy cusik..... Dzisiejszy dzień zleciał jak zwykle szybko...ani się człowiek nie obejrzy, a już koniec tygodnia..... dzisiaj porobiłam kilka rzeczy; potem pojechałam z mamą do sklepów- weszłyśmy do jednego sklepu z dziecięcymi ubrankami--kochane, takie słodkie, nie mogłam sie na nie napatrzeć.... Można wybrać dla dziecka tyle wspaniałych rzeczy i wyglądałoby przecudownie..... Potem weszłyśmy do spożywczaka- spotkałam pewną starszą panią, która ledwo co pchała wózek sklepowy, a na nim zauważyłam przerzuconą kule...babcinka przesuwała się krok po kroczku, powolutku obserwując z zainteresowaniem sklepowe półki.... w pewnej chwili, zapytała mnie- po ile jest ta rzecz? Kiedy sprawdziłam cenę i jej podałam- powiedziała- niedrogo prawda? Uśmiechnęłam się do niej i popatrzyłam jeszcze raz na owy przedmiot- odrzekł

06.04.2011

Obraz
Nie wiem czy sami zauważyliście, ale jak chodziłam do pracy, to częściej tu zaglądałam- musze też przyznać, że sama odczuwam to, że jak chodziłam do pracy, wyrabiałam się z większością zadań do zrobienia, a teraz normalnie nie potrafię się wyrobić...masakra- to do mnie w ogóle nie pasuje...ale staram się planować każdy dzień zeby nie było takich oto sytuacji..bo przecież nie można tak marnować czasu.... Dzisiaj miałam iśc do brata- pogadać z nim o tej mojej firmie- on był na spotkaniu z Panią z biura rachunkowego i wie coś więcej niż ja, więc trzeba to wykorzystać hehehe Czasem czuję się jak jakiś ufoludek/ kosmita/obcy, jak człowiek nie z tej planety, nie z tej epoki, nie z tego wieku........... "Jaka epoka, jaki wiek, Jaki rok, jaki miesiąc, jaki dzień I jaka godzina Kończy się, A jaka zaczyna....." Słowa jednej z piosenek mojego ulubionego zespołu-SDM.... Przeraża mnie to..... i cholernie źle się z tym czuję, a co najgorsze, czuję się be

04.04.2011

Obraz
Dzisiaj pierwszy dzień "wolności" :0)) heheheh Pospałam sobie dłużej-jak to ja-osoba lubiąca, wręcz uwielbiająca spanie;czasem mam tak, ze za Chiny  nie potrafię zasnąć- nasłuchuję różnych stuków-puków, szumów, nie szumów i nakręcając się-wspominając jakiś horror lub film akcji :)) Ale jak już zasnę, to rano nie mogę zwlec się z łóżka , a jak już słyszę dźwięk budzika, to mam ochotę go wyrzucić przez okno; fact factem jest taki, że muszę (z jakichś powodów) wstać wcześniej, to na początku jest mi ciężko -organizm taki zaspany, nic mi się nie chce, ale potem, jak już się go "rozrusza" to czuję się świetnie.... Także dzisiaj wstałam ok. 9 szybko się poszykowałam  i pojechałam do Urzędu Pracy, a w UP jak to w UP...same problemy... a musiałam się zarejestrować, gdyż w innym wypadku nie byłabym ubezpieczona.... przygody w UP-najpierw, jak nie chcieli mi skserować 1 str.-świadectwa pracy, a  potem musiałam wypełnić wniosek rejestracyjny, który wypełniałam kilka miesięcy t

03.04.2011

Obraz
Witam No i mamy niedzielę- dzień przeznaczony na odpoczynek.......a dzisiaj niedziela była piękna- słoneczko ładnie świeciło...przyroda budzi się do życia...... jak to bywa w niedzielę- byłam sobie w kościółku, po nim poszłam do dziadków-na cmentarz- "odwiedzić" ich....jak żyli, to w ostatnim czasie zawsze po kościele szłam do nich na chwilkę..... po kościele obiadek, zmywanie,potem poszłam z koleżanką z byłej pracy na rower...zrobiłyśmy 32km.troszkę dużo, jak na pierwszy pozimowy wypad..mam nadzieję, że juro serce nie będzie mi z tego powodu szwankowało...kilka lat temu, miałam taką sytuację, jak w sobotę zrobiłam duużo km ( pierwsza jazda po zimie), a w niedzielę "umierałam", serce waliło mi jak opętane, jakby miało wypaść z klatki piersiowej....... U celu naszej podróży było mnóstwo ludzi- miejsce bardzo ładne- można się nawet poczuć jak nad morzem.... spędziłyśmy tam kilka godzinek-dołączyła jeszcze do nas jedna koleżanka, ale ona podjechała tam autkiem..... lud

02.04.2011

Kilka dni mnie tu nie było- wybaczcie- ale od kiedy przyszły typowo wiosenne dni, większość czasu spędzam na świeżym powietrzu-i własnie od kilku dni pomagam rodzicom przy robieniu płota- a raczej przy jego odnowieniu; dzisiaj też calutki dzień spędziliśmy na dworze, a teraz coś mi daje o sobie znać kręgosłup i prawy staw kolanowy, ale spokojnie...do wesela się zagoi hahah jakby nic nie bolało, to by znaczyło, że nic sie nie zrobiło hii wczoraj byłam ostatni dzień w pracy i coraz bardziej myślę o swojej firmie- od poniedziałku biorę się za "to"; ostatnio kilka moich znajomych powiedziało mi, że mam świetny pomył i mam działać, że mam się nie poddać, że mam realizować swoje marzenia; muszę wziąć się w garść... chce zmienić coś w swoim życiu.... jutro napisze więcej, a teraz zmykam już spać- padam z nóg po całodniowej "walce" z przydomowymi pracami......