Posty

Wyświetlanie postów z wrzesień, 2017

Co to się powyprawiało?

Człowiek sobie różne rzeczy wyobraża, jak @ się spóźnia- pierwsza myśl jaka się wtedy nasuwa, to  oczywiście ciąża- i ja dałam się tym razem na to nabrać- co z tego, że nie wyłapałam testami owulacji, co z tego, że poziom progesteronu w 21 dniu cyklu raczej wskazywał na  to, że ciąży nie ma, co z tego, że testy ciążowe 2 razy wyszły negatywne- ale co się stało? przecież nigdy mi się okres nie spóźniał aż tak bardzo. Kiedy@ nie pojawiła się ani w 27, ani w 28 dniu cyklu- pomyślałam- bingo i w głowie siedziała jedna myśl główna- chyba się udało- poszedł w ruch internet i wyczytywanie pierwszych objawów ciąży- to by się zgadzało, ale jak ostatnio pisałam był jakiś strach, jakaś obawa- a co jeśli to nie jest ciąża?- co się takiego podziało z moim organizmem, że @ przyszła tak późno? Jeszcze w sobotę nic jej nie zapowiadało, w niedziele pojawiło się plamienie i silny ból brzucha ( nie pamiętam nawet kiedy ostatnio miałam taki potworny ból brzucha- przez niego nie miałam ani apetytu, ani nie

Co jest grane? Sama nie wiem...

Obraz
Z jednej strony wielka nadzieja, ale z drugiej ogromny strach- wiele jest za, ale wiele też przeciw.... Dalej nie mam @, a już 29 dzień cyklu i co najmniej 3 dni spòźnienia- nie wiem co o tym myśleć- w mojej głowie kłębią się różne myśli- nawet bym chciała żeby ich nie było - z jednej strony myśl, że chyba się udało, bo przecież nigdy okres mi się nie spóźniał- nawet przecież w pierwszych 2 cyklach wspomaganych clo- przychodził w terminie i zawsze prędzej czy później mogłam go przewidzieć, dzisiaj jest inaczej, z drugiej strony naczytałam się tyle w internecie i nie wiem czy nie jest to spowodowane jakąś torbielą, czy antybiotykiem, który brałam przez 5 dni lub innym " dziadostwem" na skutek kuracji clo- bardzo się boje, tym bardziej, że robiłam już 2 testy ciążowe i oby dwa wyszły negatywne- jaka byłam podekscytowana kiedy szłam robić te testy, bo byłam pewna, że tym razem to jest to- na prawdę miałam ( jak nigdy) przekonanie, że wyjdą  2 kreseczki- choć w głowie było to, że

Dopadło mnie jakieś choróbsko...

Obraz
A wszystko zaczęło się w zeszły poniedziałek - już w nocy zaczęło mnie mocno boleć gardło, więc musiałam nad ranem wstać i zażyć pastylkę do ssania żeby trochę sobie ulżyć, bo gardło miałam jak " żyleta "- cały poniedziałek łykałam orofarmax- i muszę powiedzieć, że okazał się skuteczny, ale od wtorku do środy zaczęło mnie łamać w kościach, źle się czułam, więc w ruch poszły gripexy i upsariny c- nie mogłam sobie pozwolić na l4- gdybym nie czuła się w ogóle na siłach, musiałabym wziąć te L4, ale nie było jeszcze tak źle. Jakoś mi to poprzechodziło i zaczęłam się czuć o wiele lepiej i gdy myślałam, że już wszystko jest w porządku- w sobotę straciłam głos - nie mogłam nic mówić- tak, jakby ktoś wyłączył moje struny głosowe- męczyłam się z tym całą sobotę, a jeszcze żeby było mało - akurat to był mój weekend pracujący, więc to był koszmar- bo w mojej pracy głos jest potrzebny- nie wszystko da się załatwić na migi. W piątek z rana- w przeddzień stracenia głosu, jako że miałam woln

Pan Bóg (nie) zapomniał o mnie?!

"(...)Powiedz jedno zdanie, proszę  Cię  ogromnie, powiedz mi, że  Pan Bóg  nie zapomniał  o mnie " Byłam kilka dni temu zrobić badania krwi i moczu, które zleciła mi pani hematolog- w sumie badania te miałam zrobić  w sierpniu, ale  wtedy jakoś  nie było czasu i możliwości, a poza tym i tak na razie nie pójdę  z tymi wynikami do hematolog, bo wizyte mam dopiero w grudniu, a wtedy to musze mieć zrobione badania " na świeżo"; oczywiście- standardowo płytki krwi obniżone ( normalka zawsze mam poniżej normy)- mam 116 a norma zaczyna sie od 150; obniżony poziom i leukocytów i limfocytów, obniżone MCHC- 31,7- norma zaczyna się od 32,2, podwyższone PDW- 22,5- norma do 16,2- reszta parametrow w granicach normy. Kiedy stałam w kolejce- gigantycznej kolejce do laboratorium dało się zauważyć, że jest tam mnóstwo kobiet w ciąży- ja wiem, że kobiety w ciąży zawsze były, są  i będą- to się nie zmieni, ale miałam wrażenie, że one się  " skrzyknęły" przeciwko mnie- hehe

Luz blues... I kolejne małe kroczki ku dobremu...

Obraz
Wróciliśmy do domu. Kilka dni temu wróciliśmy z naszego 8 dniowego pobytu na jednej z hiszpańskich wysp.     Było cudownie - pogoda dopisała, morze cieplutkie z dużą ilością różnych muszelek, ale woda niezbyt czysta- powód piaszczyste plaże i dosyć intensywne fale; hotel mieliśmy nawet fajny - można było korzystać z sauny, basenow, czy mini siłowni; jedzenie dobre, obsługa mila, codzienna wymiana ręczników przez obsługę hotelową  oraz  ścielenie łóżka, fajne było również to, że nie trzeba było myśleć co znowu ugotować na obiad hehe, tylko w wyznaczonych porach " od do" schodziliśmy na stołówkę i wybieraliśmy takie jedzenie, na które mieliśmy ochotę; robiliśmy co  chcieliśmy- chcieliśmy iść na plażę to żesmy sie pozbierali i poszli, jak się nam znudzilo, to żesmy się spakowali i wróciliśmy do hotelu, chcieliśmy późnym wieczorem iść na spacer, jedna komenda i juz byliśmy na mieście - a tam to wszystko do życia budziło się nocą- pojawiały się tłumy na ulicach, otwierało się