Posty

Nie swoje, ale daje radość...

Obraz
"Tam w niebie wysokim jest dobro i zło  Podziwiam obłoki nim padnie z nich grom  I szukam daremnie słów , które wziął wiatr  I czego mi jeszcze brak  Troszeczkę ziemi, troszeczkę słońca  Gdy dzień nie dzieli a noc nas łączy  Troszeczkę ziemi, troszeczkę serca  Tego pragniemy by piękniej żyć...."  Ostatnimi dniami miałam okazję spędzić trochę czasu z moją chrześniaczką- jak ja ją kocham - uwielbiam z nią przebywać; na urodziny dostałam m.in. kartkę urodzinowa z jej własnoręcznym podpisem ( wiadomo, że były to bazgrołki, bo mała jeszcze nie potrafi pisać- ma przecież 1.5 roczku)i dopiskiem ( wykonanym przez jej rodziców) " dobrze, że jesteś, dziękuję Ci za wszystko"- te słowa powaliły mnie na ziemię, w moich oczach pojawiły się łzy wzruszenia, jakie to było piękne; kocham tego małego agenta, uwielbiam jak woła " cio-ciaaa" albo zapytana przez rodziców, kto posprząta ten cały bałagan, który mała narobila, zdecydowanym głosem odpowiada :  .           ...

Moje objawy z Clo

Obraz
  Już drugi cykl biorę clostilbegyt, wiele czytałam na jego temat,  choć na początku mówiłam sobie, że nie będę się zagłębiać w to, co o tym leku piszą inni. Jak już kiedyś wspomniałam, podczas przyjmowania tego leku zaobserwowałam u siebie szereg różnych objawów; nawiasem mówiąc, to w pierwszym cyklu po niektórych objawach po stosowaniu clo myślałam, że chyba się udało, bo na prawdę wiele tych objawów było podobnych do objawów ciążowych, choć tak na prawde nie wiem jak to jest, bo przecież nigdy nie byłam w ciąży; ale organizm na swój sposób " przeżywa" zmianę procesów związanych z produkcją i hamowaniem odpowiednich hormonów, a da się to wyczuć... Jednym z głównych objawów, jakie się u mnie pojawiły było/ jest to, że bardzo często jest mi niedobrze, mam wrażenie że zwymiotuje mimo, że nic takiego specyficznego nie jadłam ani nie piłam, często mam zgage i metaliczny posmak w buzi,  kolejnym objawem jest zmęczenie i senność nawet mimo tego, że spałam w nocy te 7 czy nawet 8 g...

2 cykl wspomagany...

Obraz
Kolejna wizyta na akupunkturze za mną;  powiedziałam Pani, że  końcówka zeszłego cyklu ( praktycznie już od 14 dnia) była nienajlepsza- pojawiły się plamienia, które  dawno już nie występowały, na twarzy pojawiło  się bardzo dużo wyprysków, nie czułam się dobrze, a na dodatek mój cykl się skrócił ( trwał 22 dni)- wszystko wskazuje na to, że te wszystkie objawy były związane z braniem Clo- nie mówiąc już o skurczach i bólu  jajników; ale trzeba być  silnym; pani z aku pow., że dobrze że moja wizyta wypadła właśnie na początku  cyklu, bo można fajnie " podziałać"- obecnie " nękają" mnie obfite i ze skrzepami miesiączki- także pani od aku pracuje nad tym, żeby mój organizm sam wydzielał więcej progesteronu.  Byłam też na wizycie u ginekologa, w sumie jakoś specjalnie nie musiałam tam iść, już ostatnio dostałam wskazówki na kolejne 3 miesiące, ale stwierdziłam, że po 1 nie mam monitorowanych cykli, więc  kto wie, jak i czy w ogóle lek ten działa na mój  organizm-  w obr...

Nie tym razem...

Obraz
 "Kto nas zmówił na wspólną wyprawę kto nam kruche wiosło do ręki włożył kto nas puścił na mętne fale kto tak dziwnie nasz kurs rozpisał z kim się trzymać w tej wielkiej podroży w kim sternika szukać w kim brata w którym porcie zatrzymać się dłużej aby znaleźć ziarno odpowiedzi komu ufać a kogo się bać gdzie się szukać i gdzie odnajdywać nasz pokład - wciąż zimniejsza kra w ślepym namiocie pytania mieszkają bez odpowiedzi bez odpowiedzi" No i jak zwykle kicha- jak co miesiąc; znowu ta sama bajka z bardzo dobrze znanym mi zakończeniem... a czego Ty się niby spodziewałaś? Naiwna  jesteś  i tyle, jak mogłaś chociaż przez chwile uwierzyć, że to właśnie teraz się  uda??  Nie miałaś prawa nawet o tym pomyśleć, bo jak widzisz, " nie dla psa kiełbasa"... Znowu coś  poszło  nie  tak, znowu nic  nie wyszlo; czy ja jestem naiwna?! Nie będę analizować tego, gdzie mogliśmy popełnić jakiś błąd;  już myślałam , że  chyba się  udało- różne  symptomy się  pojawiły , których  do tej ...

Czekanie na coś, co się (nie) wydarzy?!

Obraz
  Jakie to jest miłe uczucie, gdy człowiek ma nadzieję, gdy czeka na jakieś ważne wydarzenie - na piękne chwile w swoim życiu - towarzyszy mu wtedy wiele pozytywnych emocji;  wtedy człowiek zaczyna powoli być szczęśliwy... Nadzieja- jedno małe słowo, o jakże wielkim znaczeniu, ale nie każdego na nią stać, z tego względu, że boją się potem bolesnych rozczarowań....      Znów zaczynam   " się nakręcać"- :)- mój pierwszy cykl wspomagany clo- jeszcze niedawno mąż dodał: " wiesz, że tym naszym znajomym, co się też parę lat starali o dziecko, pomogło clo, bo kiedy miała cykle wspomagane tym lekiem, niedługo po tym dowiedziała się, że jest w ciąży... Ja wiem, że to nie działa tak, że jak im pomogło, to nam też musi pomóc- zdaje sobie z tego sprawę, że to nie jest na takich zasadach, bo każdy może mieć inny problem - u jednego cykle bezowulacyjne, u drugiego wysoka prolaktyna, a w 3 przypadku np. złe parametry nasienia i clo w takim przypadku nic tu nie zadziała...  Mam cichą na...

"To jest mój sen..."

"To jest mój sen, ten sen zawstydza mnie.. Zachłanna i zła wciąż więcej chcę...." Ja to mam czasem głupie sny- znaczy się na tyle fajne, ale takie jakby nierealne- podświadomość działa na swój własny sposób;  czasem człowiek by chciał  żeby te niektóre jego sny były takie prawdziwe i zdażyły się w realnym świecie...  choć  dzisiaj, wydawało mi się jakby ten sen był jawa, a wszystko działo się naprawdę.... Śniło mi się, że byliśmy z mężem w pewnym miejscu- już nawet nie pamiętam gdzie dokładnie to się działo, ale w mojej pamięci pozostał taki oto obraz- ja idąca z mężem i nagle widzę malutkiego- może półtorarocznego chłopczyka o ciemnej karnacji z dużymi brazowymi oczkami patrzacego w naszą stronę  i tak szczerze usmiechajacego się- pamietam, że  wyciągnęłam do niego ręce- byłam tak podekscytowana, że powiedziałam patrzac na malca- jesteś moim wymarzonym, wyśnionym i długo wyczekiwanym synem... Budzik dzwonił jak głupi, a ja trwałam w tym moim cudownym śnie; widok tego dziec...

Letni odpoczynek- bez nerwów się nie obyło

Obraz
W tym roku nasze kroki skierowaliśmy w stronę  Adriatyku, a dokładnie na przepiękną Chorwację, gdzie byliśmy po raz pierwszy. Widoki bajeczne- najfajniejsze chyba jest to, że  po jednej stronie są skaliste góry, a po drugiej wyłania się przepiękne, błękitne morze; przeszlo 35- cio stopniowe upały- dla mnie pogoda idealna- uwielbiam ciepło, bo jestem typem osób ciepłolubnych. Ogólnie wyjazd uważam w miarę za udany, ale- no właśnie jest jedno ale... jechaliśmy  tam z moimi treściami- bardzo się obawiałam tego wyjazdu, a to wszystko ze względu na mojego teścia, który jest na prawdę dziwnym człowiekiem- nie moja bajka, nie moja epoka, nie mój  styl życia i w ogóle...myślałam, że  jak to moja teściowa powiedziała: " tata na wakacjach jest inny, bardziej wyluzowany itd.", ale niestety tak nie było; kilka razy wkur... mnie dosyć mocno- myślę, że  większość osób będąc  na moim miejscu zareagowała  by tak samo-  nie będę tutaj opisywać wszystkich wydarzeń, bo to nie ma najmniejszego s...
"Czasem życie daje nam szansę, a my za późno ją dostrzegamy. Czasem możemy dotknąć naszych marzeń,  ale odwlekamy te chwile na potem, na za godzine, za miesiąc, na moment, kiedy będziemy do tego perfekcyjnie przygotowani. A czasem trzeba żyć chwilą.  Łapać szczęście szybko w dłonie  (...) drugi raz życie  może nam nie dać szansy. A nasze marzenie, które było w zasięgu ręki, może ulecieć niczym motyl.."  Czemu ten czas tak szybko płynie ? Na nic nie mam ostatnio czasu, wiele rzeczy robię  w biegu- i zauważam  to, że robiąc  jedną  rzecz już  myślę  o nastepnej żeby  tylko wyrobić  się  ze wszystkim, a wieczorem padam na łóżko  i śpię  do rana, jak zabita...   Byłam  ostatnio u ginekologa, oczywiście  pokazałam  mu wyniki badań  meza- stwierdził , że nie są  one jakieś  super, ale nie stoją  na przeszkodzie, by zrobić  u mnie laparoskopie; powiedział , że  najprawdopodobniej problem leży  po obydwu stronach; od następnego  cyklu przez 3 miesiące  mam brać  clostilbegyt i obserw...

Pewnych zmian się nie boję....

Obraz
Moje życie w ciągu ostatniego roku, ba nawet ostatnich 6 miesięcy znacznie się zmieniło- i mimo, że nie były to wydarzenie spektakularne z salwa fajerwerków i cieszących się wokół ludzi, to ja uwazam, to za wielkie zmiany w moim życiu.... chodzi głównie o sposób odżywiania i patrzenia na to, co jem- nie mam przysłowiowego fioła na tym punkcie i nie bawię się w jakieś liczenie kalorii i spisywanie tego, co zjadłam, ale jem bardziej świadomie - zanim w sklepie włożę coś do koszyka, 2 razy się zastanawiam nad tym, czy będzie to odpowiednie. Ostatnio nawet zrobiłam porządek w szafce, gdzie do tej pory przechowywalismy słodycze i wyrzuciłam, a część rozdalam - chyba była tego cała reklamkòwka-  zostawiłam tylko dla męża czarna czekolade- przynajmniej teraz nic nie kusi... Kiedy najdzie mnie ochota na słodkie, sięgam po kilka suszonych daktyli oraz staram się codziennie robić smoothie owocowe bądź owocowo warzywne - stąd w moim domu stale muszą być banany, jabłka, pomarańcze, kiwi, mrożony j...

Dalsze kroki, dalsze działania ....

Obraz
Kolejna wizyta w gabinecie akupunktury za mną; mam wyniki badania EBV- aktywne przewlekłe, ale pani na wizycie powiedziała, że u 8 na 10 badanych osób wirus ten ma postać aktywną; w głównej mierze muszę zmienić dietę na mniej zapalną, muszę pić zioła, które mają zmniejszyć zapalenie, muszę po prostu bardziej o siebie zadbać, gdyż przez to że mój układ odpornościowy jest osłabiony, nie wprowadzając żadnej zmiany - wirus będzie miał świetne warunki do tego, by sie jeszcze bardziej rozpanoszyć.   moje  wyniki Zastanawiam się nad tym, dlaczego będąc w szpitalu reumatologicznym nie zostało mi zrobione takie badanie, skoro dotyczy ono układu immunologicznego? Szpital nie znalazł żadnych przyczyn, choć wirus EBV- byl jak gdyby w ich zakresie; może gdyby tam zrobiono te badanie, można by było w jakiś sposób temu zaradzić... Będę się trzymać zaleceń pani od akupunktury, bo nie chce żeby wirus jeszcze bardziej zaatakował- w najbliższym czasie zaopatrze się w potrzebne zioła: Czerny bez, anyż,kor...

Opowiem Wam pewną historie...

Opisana sytuacja nie dotknęła mnie osobiście, ale chciałam się nią z Wami podzielić, bo bardzo mnie poruszyła.... Spotkanie klasowe Spotkało  się  większość klasy- jedni zamawiają piwa, inni drinki- a Ty nie pijesz nic mocniejszego?- zapytał  jeden kolega; -nie, biorę  leki! - kto dziś  nie zażywa leków, każdy z nas na coś choruje, ale od czasu do czasu można  się przecież napić; - jeśli pozwolisz, wezme herbate, a Ty sobie weź co chcesz... - Twój  wybór... Kiedy wszyscy się  rozsiedli, zaczęła się  rozmowa o tym, jak każdy  ułożył  sobie życie-  jeden kolega- został  księdzem, jedna koleżanka wstąpiła do zakonu, a reszta wstąpiła szczęśliwie w związki małżeńskie. Rodzice od razu sięgnęli po zdjęcia swoich pociech, które wędrowały z rąk  do rąk- opowiadali o śmiesznych  przygodach i wydarzeniach z życia ich dzieci- mówili jeden przez drugiego i próbowali wyprzedzać się w coraz to lepszej, smieszniejszej opowieści ... jedna koleżanka pokazała na telefonie swoją nowonarodzoną córeczke z ...

Czas na akupunkture...

Spróbuję  i tego; jak to moja mama powiedziała - trzeba łapać się wszystkiego i w sumie to ona powiedziala mi o tej pani i zaproponowała żebym się do niej wybrała opowiedziała jej o swoich dolegliwościach. O akupunkturze słyszałam już wcześniej, nawet jakiś czas temu, mąż powiedział, że znajomi od jego kolegi, którzy też borykali się z problemem niepłodności spróbowali- chyba to było ostatnią deską ratunku- odbyli kilka " sesji"- spotkań-  czy jak to się  tak po fachowemu nazywa i za jakiś czas okazało się, że kobieta jest w ciąży. Dla pocieszenia- usłyszałam od pani, która zajmuje się akupunktura, u której też byłam  ( inna niż ta, co byli u niej opisani wyzej ludzie), że miała pania przed 40, która  zmagała się  z endometriozą i która nie mogła od wielu dobrych lat zajść w ciążę- jeździli po różnych klinikach leczenia bezpłodności i nikt nie mógł- nie umiał jej pomóc, do czasu aż  trafiła do gabinetu akupunktury- po krótkim czasie pani oznajmiła, że spodziewa się dziecka......

Zaakceptowałam sytuacje taką, jaka jest....

To, że  ktoś ma dzieci, to jest całkiem normalne- przecież prawie każde kochające się małżeństwo prędzej czy później doczeka się potomstwa, no chyba, że od razu zakładają, że nie będzie miejsca w ich życiu na dzieci lub pojawią się problemy z poczęciem... Przyzwyczailiśmy się do tego, że jesteśmy sami w dwójkę-  nie było  dziecka rok po ślubie , nie ma i teraz... Jak coś z góry  ustalonego i każdy wie, że  tak ma być, bo i nasi znajomi i rodzina przyzwyczaili się do tego, że jesteśmy sami... Choć  cały czas nosze w sercu pragnienie posiadania własnego dziecka- nigdy nie przestało to być  moim największym marzeniem, ale nie walcze już tak, jak kiedyś-  ze wszystkich sił... nie jest tak, że mniej mi zależy, że odpuścilam, życie toczy się  dalej, z dnia na dzień jestesmy starsi, ale też  nikt niczego nam nie obiecywał, więc jest, jak jest.. czekamy, może w końcu wydarzy się cud... owszem wciąż jeszcze bolą  wieści o tym, że znajoma, czy sąsiadka albo młoda  dziewczyna, która  jakiś  czas ...

Coś tam się dzieje....

W sumie nie o tym chciałam pisać, ale nie mogę się powstrzymać, by o tym nie wspomnieć; mianowicie wczoraj, kiedy przegladalam Internet, natknelam się na informacje, że w ostatnim czasie- nawet teraz w niedzielę na stadionie boiska znajdującego się w sąsiedniej miejscowości odbywał się mecz, na którym zbierano Pieniążki na ciężko chora dziewczynke- śliczna dziewczynka z pięknymi oczami i uśmiechem, który de facto nie wskazywał na chorobę tego nic nieświadomego dzieciątka; obecnie dziewczynka była już bez włosków, ale kilka miesięcy wcześniej posiadała jeszcze " Miedziana" czuprynke; nie znam jej rodziców, choć patrząc na ich zdjęcia, gdzieś ich kiedyś widzialam- mozliwe, że znam ich że szkoły średniej, ale byli- są kilka lat ode mnie starsi- to wiem na pewno; przeglądając ich zdjęcia, widzialam szczęście w ich oczach kiedy mieli robione zdjęcia ze swoją coreczka- nigdy bym nie przypuszczała, że za jakiś czas stanie się dramat- dramat, który wywróci ich życie do góry nogami; o...

Kropla krwi wszystko powie...

Nareszcie się udało... do tej pory nie odpowiadał mi żaden termin "wizyty", bo albo musiałam być w pracy albo byłam w szpitalu albo znowu coś innego było zaplanowane, ale w końcu się udało- poszłam na wizytę, gdzie pod "nóż" poszła kropla, a raczej 2 krople mojej krwi. na samym początku Pani przeprowadziła ze mną krótki wywiad- popytała, co jem o jakich godzinach, ile wody piję w ciągu dnia, jaki mam rodzaj pracy, czy mam jakieś dolegliwości bólowe, czy zażywam jakieś leki itp. po wywiadzie przeszła do sedna spotkania- nakłuła mój palec i zabrała 2 czerwone kropeczki na szkiełko, które umieściła pod mikroskopem; wszystko widziałam na ekranie laptopa, do którego był podłączony mikroskop; pani co jakiś czas odrywała oczy od mikroskopu i wskazując palcem na ekranie pokazywała mi jakie zmiany występują- widziałam "pełzające" "cząsteczki- jedne pojedyncze, ale większość z nich była pozlepiana- no i tutaj pani powiedziała, że jest to efekt tego, że zbyt mał...

Wizyta u endokrynologa...

Nigdy dotąd nie byłam u endokrynologa- dużo się słyszało i słyszy o chorobach tarczycy, chorobie Hashimoto, o tym, o tamtym, ale jakoś nigdy nie wybrałam się do tego specjalisty, choć kiedyś miałam taki zamiar. Chciałam go właśnie odwiedzić żeby po 1 zobaczył, czy z moją tarczyca wszystko jest w porzadku, a po 2 żeby skontrolował poziom moich hormonow- czy coś ( za niski lub wysoki poziom ) nie stanowi problemu w staraniach o ciążę.  W końcu udało się mi umówić na wizyte- na NFZ czeka sie bardzo długo, a ja korzystając z dodatkowego ubezpieczenia mam możliwość przyspieszenia sobie wizyt i to wszystko całkiem za darmo ( z tego co zdążyłam się dowiedzieć, prywatna wizyta konsultacji endokrynologicznej-, to koszt 120 zł plus do tego koszty za wykonanie usg)- jak dobrze, że mam to ubezpieczenie, bo z wielu usług i badań mogę korzystać za darmo, no i czas oczekiwania na wizytę u specjalisty jest o wiele krótszy niż na NFZ i do tego, do niektórych specjalistów nie potrzebuje skierowania od l...

Co z tego wynikło?

Moja szpitalna " przygoda" dobiegła konca- myslalam, że potoczy się to inaczej- z jednej strony cieszę sie, ze nic mi nie znaleźli, ale z drugiej martwi mnie to, że przecież musi być jakaś przyczyna tych moich bolących stawów, zimnych stóp i dloni i pojawiających się co jakiś czas siniakow- kiedy zapytałam o to kierownika oddzialu- podobno teraz nie uzywa się słowa " ordynator"- to powiedział mi, że jeśli coś boli, to znaczy się, że człowiek żyj- ale mi to odkrycie i to lekarza nauk medycznych, czy jakiegoś innego, wyższego stopnia- no szlag by Cię na miejscu trafil; tyle dobrze, że ow pan nie byl moim lekarzem prowadzącym, bo chyba bym dostała do glowy; porobili mi szereg różnych badań: ekg, Morfologia, mocz, alat, kreatynina +GFR, glukoza, ob, crp plus, sód, potas, kwas moczowy, p- ciała p- jądrowe ANA,p/c kardiolipinowe w klasie IgG i IgM, p/c c- ANCA, p/c p- ANCA, CIC-C1q ELISA, RF, Anti- CCP IgG, Anti- B2- Glicopeotein I IgG, Anti-B2-Glicopeotein I IgM, APTT, P...

Sprawozdanie ze szpitala cz.1

Od kilku dni jestem w szpitalu na reumatologii. Nie jest zle, w ogole mam wrazenie, jakbym byla bardziej w sanatorium niz w szpitalu- ale to dobrze, bo przynajmniej czlowiek sie az tak bardzo nie przejmuje tym wszystkim- oprocz tego, ze robia tutaj i podstawowe i specjalistyczne badania, mam rowniez zlecone przez pania doktor zabiegi- cwiczenia indywidualne- na kregoslup, na kolana, cw. manualne, rowerek, cwiczenia na odwodzenie i przywodzenie rak w bloczkach; kolejno mam wirowki na nogi, magnetoterapie na rece, kolana i stopy, oklady fango na stopy i dlonie- fajna sprawa z tymi zabiegami, bo nie dosc, ze czlowiek sie troche porusza na tych cwiczeniach- ok. Godzinka, to przynajmniej jakos mamy urozmaicony czas pobytu, a nie tylko siedzenie w pokojach, w ktorym nie ma nawet tv, no ale przezyjemy- zostaje tu do konca przyszlego tygodnia; na razie mialam zrobione badanie krwi i moczu- z tych podstawowych badan wyniki juz sa i mam podwyzszone CRP i nienajlepsze wyniki z moczu, ale badanie ...

Nadrobienie blogowych zaległości...

Nie wiem co jest grane, ale ostatnimi czasy, jakoś strasznie szybko ucieka mi czas- nie wyrabiam się, nie zdazam, a w sumie nie mam jakość szczególnie napietego grafiku, jak co poniektorzy-a mimo wszystko wiele rzeczy muszę odłożyć na późniejszy termin; fakt faktem, że kiedy chodzę do roboty, to 10 czy 10,5 godzin jest wycięte z mojego kalendarza- a po pracy jeszcze trzeba obiad " na jutro" zrobić, ogarnąć w kuchni, zmywarkę opróżnić, poodkurzac po moim papuzim " przedszkolu", bo codziennie smieca te małe istotki- a to piórka, a to szupki z jedzenia; jeszcze jakies pranie nastawić, później popracować trzeba będzie, jeszcze 25 minut codziennie na orbitreku, jeszcze to, jeszcze tamto- w domu nawet nie zaczynam czytać książek, bo już czasu nie starcza- jedynie w pracy-generalnie w przerwach- kiedy jest mozliwosc, to czytam- wtedy ten czas w pracy jeszcze szybciej płynie; jeszcze sprawdzić pocztę, zobaczyć w telefonie listę zadań na dany dzień, czy jeszcze coś mialam zr...

Przypuszczenia...

Dzisiaj byłam na 2 wizycie u reumatologa, zabrałam ze sobą wszystkie wyniki badań, które miałam zlecone oraz takie wyniki badań specjalistycznych, które kiedyś zlecał mi. in. hematolog... oczywiście płytki- jak zawsze- w normie nie są- na wynikach była nawet adnotacja- wskazana kontrola u lekarza prowadzącego, ale co z tego, jak do hematologa chodzę już 5 czy 6 lat i nic z tym nie jest robione- powtarzam, że płytki za każdym razem wychodzą obniżone, że mam bardzo obfite okresy ze skrzepami, które przecież nie powinny się pojawiać u zdrowej kobiety- mogę gadać i gadać, ale czasem mi się wydaje, że ja swoje oni swoje.... Weszłam do gabinetu Pani doktor- ta poczytała sobie moją kartotekę i przypomniała sobie o co tu "chodziło", zapytała, czy od ostatniego razu się coś zmieniło i wzięła się za oglądanie wyników- mówię, że znów pojawiły się siniaki- no nodze, brzuchu, nadgarstku i przedramieniu, które utrzymywały się tak 3-4 dni, po czym samoistnie znikały, oprócz tych objawów nic...