Posty

Wyświetlam posty z etykietą Bez kategorii

Te problemy....

‌Byłam ostatnio na wigilijce- nie pisała bym o tym, gdyby nie jedno wydarzenie... Mianowicie, kiedy zaczęłyśmy wchodzić na sale i ściągać kurtki/ płaszcze, jedna z moich koleżanek palnęła na cały głos: " nasza przełożona ( tutaj wymieniła imię) jest w ciąży", faktycznie potwierdziła ten fakt i rozległy się gratulację, a mnie zrobiło się jakoś tak smutno na sercu, ale starałam się tego w ogóle nie pokazywać na zewnątrz... Spotkanie trwało, jedliśmy, gadaliśmy, śmialiśmy się, opowiadaliśmy różne ciekawe historie związane z nasza pracą; pod koniec imprezy poszłam do wc, gdzie spotkałam się z moją bezpośrednią przełożona- byłyśmy sam na sam- nie było to może odpowiednie miejsce na taką rozmowę, ale wiedziałam, że nigdzie indziej nie uda się nam tak szczerze porozmawiać- pogłaskałam ją po brzuchu - chciałam powiedzieć- zazdroszcze Ci, ale w końcu wypaliłam- " wiesz, jak się ciesze, że będziesz miała dziecko"- a ona na to: " a ja nie, bo ono w ogóle nie było planowan...

Wesołych świąt....

Z okazji zbliżających się świąt Bożego Narodzenia, pragnę złożyć życzenia wszystkim odwiedzającym mój blog. Przede wszystkim zdrowia, radości, szczęścia, miłości, rodzinnej atmosfery, odpoczynku od rzeczywistości, odetchnięcia od codziennej gonitwy, od badan, zabiegów, szpitali, leczenia; życzę ogromnej nadziei, która płynąć będzie z Jezusowego żłobka- nadziei, która jest nam tak bardzo potrzebna; życzę sił, wytrwałości, spełnienia wszystkich marzeń- ale w głównej mierze życzę sobie i Wam- spełnienia tego jedynego najważniejszego marzenia.....  Zdrowych, rodzinnych świąt....

Takie tam, co u nas...

"wszystko albo nic o początek albo koniec Toczy się ta gra W samym środku mnie Wszystko we mnie płonie Chcę w końcu znać odpowiedź Nie mam więcej sił..."   Czas nieubłaganie płynie- zdecydowanie za szybko; powiem szczerze, że ja w te święta, a raczej przed nimi w sumie nie robie nic- zero jakiejś nerwówki, że się nie wyrobię, że nie zdążę, zero jakichś nadzwyczajnych przygotowań, bo w święta idziemy do moich rodziców, wiadomo, że pomoże się im w przygotowaniach, ale to na głowie mamy w sumie wszystko spoczęło. .. boję się trochę 1 dnia świąt, bo mamy iść na kawę do moich teściów, a ja jak już wiecie nie przepadam za moim teściem i odwrotnie- po prostu nie trawie jego różnych zachowań i tyle- jest specyficzną osobą, ale musimy tam iść chociaż na chwilkę; na te święta jakoś nastrajają mnie zapowiedzi kolęd w telewizji... Po Nowym Roku czeka nas trudny czas, bo musimy podjąć decyzje co dalej- trochę boję się tego terminu, bo decyzja ta nie jest i nie będzie łatwa- sama próbuje s...

Ostatnio przeczytana książka...

Jakiś czas temu trafiłam w internecie na promocję książki Agnieszki Mans pt. " Samotność w niepłodności"- poprosiłam o przysłanie na mojego maila fragmentu tej książki- darmowy fragment do pobrania tutaj:  http://samotnoscwnieplodnosci.pl/ i kiedy go przeczytałam wiedziałam, że na tym nie poprzestanę i zamówiłam sobie tę książkę- zrobiłam sobie taki prezent na Mikołaja- kilka dni leżała na półce,bo czekała na odpowiedni moment żeby ją przeczytać i tak w końcu się za nią wzięłam - przeczytałam ja jednym tchem w ciągu kilku godzin. I cóż mogę o niej powiedzieć? Świetna książka opisująca zmagania z niepłodnością. W piękny sposób opisane wszystkie emocje, które towarzyszą tej jednostce chorobowej. Czytając tę książkę, momentami miałam wrażenie, że czytam swoją historie i gdyby nie to, że akurat byłam w pracy, wyła bym jak bóbr. To wszystko jest takie prawdziwe i jak to autorka również zauważyła: " syty głodnego nie zrozumie"- czyli płodny nie będzie w stanie nigdy zrozu...

Ostatni dzień chorobowego...

Obraz
"Gdy czegoś bardzo chcesz Nie poddawaj się Nie bój się kolejnych zmian Jeśli bardzo chcesz Zmienić życia sens Nie, nie poddawaj się Stawiaj wyższy cel..." Dzisiaj ostatni dzień mojego L4- muszę przyznać, że bardzo szybko mi ten czas przeleciał- w ogóle wydaje mi się, że wskazówki zegara w domu znacznie szybciej się poruszają- to był jakiś kosmos; rany dosyć fajnie się goją i myślę nawet, że blizny będą niezauważalne. Cieszę się, że dostałam 2 tygodniowe chorobowe, człowiek choć na chwilę może odpocząć, oddychnąć... Żeby się nie nudzić, zakupiliśmy z mężem puzzle (kiedy byłam młodsza miałam ich bardzo dużo, bo uwielbiałam- w sumie nadal lubię je układać)- jedne 2000 elementów, które są w trakcie układania, no i drugie 4000 elementów, do których pomocy zobligował się mój mąż, te mniejsze układałam sama. Tak było jeszcze wczoraj: A dzisiaj zostało mi tylko niebo do ułożenia. Kolejnym moim przedsięwzięciem było zrobienie mojego małego krewetkarium, które umieściłam sobie w kuchni...

1 wizyta po szpitalu u mojego gina

Byłam wczoraj pierwszy raz po szpitalu u mojego ginekologa- głównie szłam tam po to, aby ściągnął mi szwy. Pierwszy raz poczułam się tam taka "wyróżniona", bo nie musiałam w ogóle czekać na swoją kolej, tylko byłam przyjęta poza kolejnością- to mi się  bardzo spodobało, bo zazwyczaj czeka się tak długo, gdyż 3/4 pacjentek, to pacjentki w ciąży i one mają pierwszeństwo- teraz było jednak inaczej- moja wizyta w przychodni zajęła jakieś 30 minut (wcześniej spędzałam tam min. 2 godziny), ale z racji mojego "uprzywilejowania" związanego z laparoskopia i ściągnięciem szwów, byłam załatwiona w expresowym czasie. Najpierw gin rozprawił się z moimi szwami- przyznam, że troszkę bolało, a najbardziej ten szewek, który był w pępku- tam mam najgorszą rankę; potem poopowiadałam mu co wyszło podczas operacji, kiedy usłyszał diagnozę, powiedział, że mamy 3 wyjścia- i zaczął mi po kolei objaśniać każde z nich- 1. czekać i nie robić nic, bo może jajowody same się udrożnią (opowiedzia...

"Dochodzenie" do siebie- L4....

Cieszę się, że dostałam l4 poszpitalne- człowiek może trochę odpocząć, oddychnąć od pracy i nabrać sił; nie czuję się jakoś tak bardzo źle, ale nie czuje się też na siłach żeby wrócić do pracy; po operacji miałam lekkie brązowe plamienia, a od soboty praktycznie do wczoraj plamienia przerodziły się w krwawienia- zastanawiałam się, czy tak się ma dziać - efekt po laparoskopii, czy może przyśpieszył mi się okres (ale żeby aż tak szybko- w 19 dniu cyklu, a po 2 nie był obfity, zbyt bolesny i nie trwał dłużej niż 3 dni- więc nie wiem co jest grane), jutro jadę do mojego gina na ściąganie szwów, więc mu o tym powiem; w niedziele miałam ból lewego barku wraz z łopatką i obojczykiem- skojarzyłam to sobie z "efektami ubocznymi" resztek gazu po laparoskopii, a wczoraj wieczorem wylądowałam na izbie przyjęć- popołudniu dostałam takiego potwornego bólu głowy, że z tego wszystkiego w ciągu 2 godzin zwymiotowałam chyba z 5 albo 6 razy- był to najgorszy ból głowy, jaki miałam w całym moim ...

To ja- niepłodna- a raczej bezpłodna...

Obraz
Wyrok? Bo spiepszyłaś komuś życie, bo ta druga połówka nigdy ( przez Ciebie) nie stanie się prawdziwym- biologicznym ojcem... Pytanie dlaczego,ja? Skoro tak bardzo kocham dzieci i nie wyobrażam sobie bez nich życia; to bardzo niesprawiedliwe- los wyznaczył mi zbyt surową karę, od której nie mogę złożyć zażalenia i od której niestety nie mogę się odwołać... Dlaczego? Dobrze trafiona " kara", bo tak ogromnie boli i rozrywa serce, wypala od środka każda jego część z piekąco- rozrywającym bólem.. to takie niesprawiedliwe!! Najgorsza z możliwych diagnoz się potwierdziła, choć nikt nie brał tego pod uwagę; myślałam- ok jeden jajowód na pewno jest niedrożny (choć może uda się go udrożnić podczas laparo), ale z lewym wszystko jest w porządku- nic bardziej mylnego... Kilka godzin po zabiegu, kiedy leżałam na sali pooperacyjnej, przyszedł Pan doktor i zaczął mówić- " niestety, nic nie dało się zrobić, ma Pani oby dwa jajowody niedrożne, podaliśmy 4 razy kontrast i za każdym razem ...

Szpitalna przygoda- laparoskopia

W końcu się udało. Na 7 przyjechałam do szpitala i miałam planowane przyjęcie- pierwszy raz się spotkałam z tym, że z izby przyjęć odesłali mnie na oddzial zeby pan doktor przybił pieczatke czy jest zgoda na przyjęcie- troche dziwne, ale jak maja takie procedury,to ok. Z pieczątka na skierowaniu wróciłam na izbę przyjęć, gdzie zaczęła się  cała biurokracja- tysiąc podpisów, tysiąc zgód, w koncu przebranie w piżamkę i na oddział, gdzie znów mnóstwo dokumentów do podpisu, badania krwi, badanie ginekologiczne i czekanie na dalsze kroki. Dostaliśmy jeszcze do zjedzenia zupkę i to był nasz dzisiejszy ostatni posiłek, teraz czyścimy jelita pijąc środek przeczyszczajacy... Z tego co sie dowiedziałam jutro mam isc jako pierwsza- moze i dobrze, bo najgorsze jest to czekanie. Boję się, czytalam o tym, że bedziemy zaintubowane podczas zabiegu, no i oczywiście bedziemy mieli założony cewnik- łuch, trzeba to jakos przeżyć, ale nie ukrywam, ze im blizej operacji, bardziej się boję, choc jedni mowi,z...

Mimo wszystko chciałabym już być po laparoskopii...

Mam taką ogromną nadzieję, że tym razem uda się iść do szpitala, gdzie miałam być już pod koniec zeszłego miesiąca, tak bardzo chciałabym być już po laparoskopii i wiedzieć na czym stoję, choć z drugiej strony bardzo się boję. Mam przeczucie, że mam endometriozę, ale jeszcze nie wiem, jaki jej stopień; dzisiaj miałam z samego  rana incydent- dobrze, że miałam wolne w pracy, bo inaczej musiałabym wziąć wolne, bo nie dała bym rady normalnie funkcjonować- a więc, dziś wypadł mój pierwszy dzień cyklu, rano wstałam żeby zrobić sobie i mężowi śniadanie- rozbiłam jajka i zaczęłam robić jajecznicę lecz jej nie dokończyłam- dostałam tak silnych skurczów, taki ból zaczął przeszywać moje podbrzusze i krzyż, oblały mnie zimne poty i zaczęło mi się kręcić w głowie, jeszcze trochę i bym się przewróciła- wzięłam 2 tabletki przeciwbólowe i szybko poszłam do łóżka, mąż pyta co się dzieje, a ja mówię, że strasznie źle się czuję, że bardzo mnie zesłabiło- tak, że nie jestem w stanie ustać na nogach i mus...

Weekendowy listopadowy wypad...

Obraz
Coś od życia też się nam należy- nie tylko dom- praca, praca- dom; w ten weekend wybraliśmy się z mężem do Zakopanego- tak się złożyło, że był to wypad tylko we dwoje. Spędziliśmy ten czas bardzo aktywnie. Jednego dnia pochodziliśmy po Krupówkach i " wspięliśmy się" na szczyt Gubałówki- mogliśmy ułatwić sobie sprawę i jechać wagonikiem- ale  stwierdziliśmy z mężem, że nie przyjechaliśmy tam żeby się wozić, tylko pochodzić po górach;    na szczycie mąż wypił piwko, zjedliśmy kanapki i po dłuższej chwili, gdy zaczęło robić się coraz to zimniej, zaczęliśmy schodzić na dół; kiedy wróciliśmy do naszej kwatery, wzięliśmy szybki prysznic, przebraliśmy się i poszliśmy na mszę za niedzielę, żeby następnego dnia z rana wyruszyć, jak się potem okazało w " podróż życia" heheheh. Następnego dnia zaparkowaliśmy samochód na parkingu przy drodze do Morskiego Oka ( cena za parking kosmiczna- 25 zł za cały dzień), kupiliśmy bilety wstępu do TPN i ruszyliśmy tak, jak tłumy innych ludz...

"Zacznij na 100 nie na 5 % żyć..."

I Będzie to, co ma być, nie inaczej Rozpromieni się ktoś, ktoś zapłacze  Nie dowiesz się wcześniej, chyba że we śnie Ale czy chcesz? Nie wiedzieć dobrze jest Za czym tak gnasz, po co Ci to? Zabierzesz ze sobą, gdybyś poszedł na dno Ołówek weź, teraz kartkę i pisz: Kupiłem wszystko, a wciąż nie mam nic Ref. Swój czas, weź w garść, swój czas Zanim Ci życie nie powie, że pass I odholuje, weź w garść i idź Zacznij na 100, nie na 5 procent żyć II Wielkie ma oczy strach, gdy się boisz To, co złe - wznieca i dwoi, troi Pokochaj goręcej i weź na ręce dziecko, bo Ono przywoła dom Nie wzbraniaj się, bierz wszystko jak jest Bo życie po równo dzieli wydech i wdech Ołówek weź, teraz kartkę i pisz: Już nie uciekam, bo we mnie jest mistrz! Ref. Swój czas, weź w garść, swój czas Zanim Ci życie nie powie, że pass I odholuje, weź w garść i idź Zacznij na 100, nie na 5 procent żyć  Od kilku dni na okrągło słucham powyższego utworu- nie tylko ze względu na samą muzykę, ale na słowa- one dokładnie pokazują...

Nie wierze, że człowiek jest do czegoś takiego zdolny...

Chyba powinni mi zablokować dostęp do różnych mediów, a już na pewno do internetu... Kiedy czytam różne historie, szczególnie te, które mówią np. O zabijaniu własnych dzieci, o ich maltretowaniu, o ich okaleczaniu, o traktowaniu ich jak rzeczy, to po prostu mnie coś bierze- wewnętrznie mnie to "Zabija" i pytam: " Boże, jak tak można"; Boże, dlaczego??? My- niepłodni i bezpłodni tak bardzo czekamy na nasze dziecko/ dzieci- robimy wszytko, co w naszej mocy, a tu jak na złość nic z tego nie wychodzi, podczas gdy gdzieś indziej ludzie pozbywają się dzieci, bo im przeszkadzaja w życiu, bo są im niepotrzebne... Nie mogę tego pojąć, nie ogarniam tego... Przeczytałam właśnie artykuł znajdujący się na stronie http://m.se.pl/wiadomosci/swiat/kobieta-zrelacjonowala-aborcje-na-instagramie-nagle-miesnie-sie-rozluzniaja-ze-mnie-wyplywa_1023923.html i jestem w szoku; jak można się czymś takim chwalić?? Ona czuje się bohaterką? Nie, jak dla mnie to wręcz odwrotnie i jeszcze ma cz...

Wkurzona i zła.... Na szczęście już mi przeszło..

Jaka ja jestem zła, jaka jestem wkurzona, mam doła- nie pamiętam kiedy aż tak źle ( psychicznie się) czułam; oczywiście nic u mnie- u nas nie może być dobrze, zawsze jakieś przeszkody, zawsze jakieś ( przepraszam za wyrażenie) gówno się znajdzie, które rozłoży mnie na łopatki, które podetnie mi tak skrzydła, że nie mogę się pozbierać- siedzę w robocie, a najchętniej poszła bym do domu, beczeć mi się chcę.... Już piszę co spowodowało u mnie taki stan rzeczy.... Termin pobytu w szpitalu- od jakiegoś już czasu zaklepany, ja nastawiona, że już za niedługo będę miała robioną laparoskopię, a tu jak na złość, jakby wszystko obróciło się przeciwko mnie- to choroba, która w ciągu 1 miesiąca zaatakowała 2 razy- leczenie nadal trwa, ale jeszcze mam zakatarzony nos, flegmę, która nie chce zejść itd., mało tego, dziś otrzymałam wyniki z biocenozy pochwy i jestem załamana- skąd mi się to wzięło??? Teraz to już na pewno mogę się pożegnać w tym miesiącu ze szpitalem- wielka niewiadoma kiedy tam pó...

Laparoskopia coraz bliżej i kilka przeszkód...

Termin laparoskopii tuż tuż, a ja znowu jestem chora ( co jest grane?)- w przeciągu jednego miesiąca 2 razy chora- tym razem "odwiedził" mnie jakiś ropniaczek- jak to określiła moja pani doktor; wczoraj ból gardła, dzisiaj czerwony kinol i lejąca się z niego woda, łamanie w kościach....mówię pani doktor, że po 1 w ostatnim czasie moja odporność znacznie spadła, bo nigdy aż tak często nie chorowałam; a po 2- , że w połowie przyszłego tygodnia idę do szpitala na laparoskopię i mój gin powiedział, że jak nie będę dobrze wyleczona, to termin laparo trzeba będzie przesunąć- dostałam końską dawkę antybiotyku i pytam panią dr, czy jest szansa, że w miarę szybko mi to minie? powiedziała, że raczej tak, ale mam przyjść w poniedziałek do kontroli żeby zobaczyła, czy rzeczywiście wszystko ładnie "zeszło"- mam nadzieje, że tak też właśnie będzie.... wczoraj byłam na wizycie u gina- na badaniu biocenozy- pan dr pobrał wymaz, a ja pojechałam oddać to do laboratorium; mówię panu ...

Czy dla nas adopcja?

Obraz
  Kiedyś, kiedyś… chyba w maju? Na ulicy…? Lub w tramwaju…? Moją mamę spotkał tata. Los obojgu figla spłatał, Bo choć inne mieli plany, Czuli, że są… zakochani!„Nie do wiary!”, myślał tata, „Ja i miłość?! Koniec świata”. „Och, och, och…”, szeptała mama, „chyba kocham tego pana…”. Tak zaczęło się to wszystko. Wkrótce było weselisko, pokój z kuchnią (na początku), sto uśmiechów w każdym kątku, w dzień tysiące chwil uroczych, gwiazdy spadające w nocy (potem piasek w oczach z rana) i… czekanie na bociana. Ale bocian – sami wiecie – woli włóczyć się po świecie, szukać żab na całym globie, zamiast dzieci dźwigać w dziobie. Zresztą może ja się mylę? Wszędzie jest niemowląt tyle… Może to nie boćka wina? Może inna jest przyczyna…? Tak czy owak, mama z tatą, choć od lat czekali na to, choć szukali w krąg pomocy, choć robili, co w ich mocy, żeby zostać rodzicami, ciągle byli sami. Sami…! Innym mamom, w wielkich brzuszkach, słodko biły już serduszka synków małych jak landrynki i córeczek jak m...

Co to się powyprawiało?

Człowiek sobie różne rzeczy wyobraża, jak @ się spóźnia- pierwsza myśl jaka się wtedy nasuwa, to  oczywiście ciąża- i ja dałam się tym razem na to nabrać- co z tego, że nie wyłapałam testami owulacji, co z tego, że poziom progesteronu w 21 dniu cyklu raczej wskazywał na  to, że ciąży nie ma, co z tego, że testy ciążowe 2 razy wyszły negatywne- ale co się stało? przecież nigdy mi się okres nie spóźniał aż tak bardzo. Kiedy@ nie pojawiła się ani w 27, ani w 28 dniu cyklu- pomyślałam- bingo i w głowie siedziała jedna myśl główna- chyba się udało- poszedł w ruch internet i wyczytywanie pierwszych objawów ciąży- to by się zgadzało, ale jak ostatnio pisałam był jakiś strach, jakaś obawa- a co jeśli to nie jest ciąża?- co się takiego podziało z moim organizmem, że @ przyszła tak późno? Jeszcze w sobotę nic jej nie zapowiadało, w niedziele pojawiło się plamienie i silny ból brzucha ( nie pamiętam nawet kiedy ostatnio miałam taki potworny ból brzucha- przez niego nie miałam ani apetytu, ani nie...

Co jest grane? Sama nie wiem...

Obraz
Z jednej strony wielka nadzieja, ale z drugiej ogromny strach- wiele jest za, ale wiele też przeciw.... Dalej nie mam @, a już 29 dzień cyklu i co najmniej 3 dni spòźnienia- nie wiem co o tym myśleć- w mojej głowie kłębią się różne myśli- nawet bym chciała żeby ich nie było - z jednej strony myśl, że chyba się udało, bo przecież nigdy okres mi się nie spóźniał- nawet przecież w pierwszych 2 cyklach wspomaganych clo- przychodził w terminie i zawsze prędzej czy później mogłam go przewidzieć, dzisiaj jest inaczej, z drugiej strony naczytałam się tyle w internecie i nie wiem czy nie jest to spowodowane jakąś torbielą, czy antybiotykiem, który brałam przez 5 dni lub innym " dziadostwem" na skutek kuracji clo- bardzo się boje, tym bardziej, że robiłam już 2 testy ciążowe i oby dwa wyszły negatywne- jaka byłam podekscytowana kiedy szłam robić te testy, bo byłam pewna, że tym razem to jest to- na prawdę miałam ( jak nigdy) przekonanie, że wyjdą  2 kreseczki- choć w głowie było to, że...

Dopadło mnie jakieś choróbsko...

Obraz
A wszystko zaczęło się w zeszły poniedziałek - już w nocy zaczęło mnie mocno boleć gardło, więc musiałam nad ranem wstać i zażyć pastylkę do ssania żeby trochę sobie ulżyć, bo gardło miałam jak " żyleta "- cały poniedziałek łykałam orofarmax- i muszę powiedzieć, że okazał się skuteczny, ale od wtorku do środy zaczęło mnie łamać w kościach, źle się czułam, więc w ruch poszły gripexy i upsariny c- nie mogłam sobie pozwolić na l4- gdybym nie czuła się w ogóle na siłach, musiałabym wziąć te L4, ale nie było jeszcze tak źle. Jakoś mi to poprzechodziło i zaczęłam się czuć o wiele lepiej i gdy myślałam, że już wszystko jest w porządku- w sobotę straciłam głos - nie mogłam nic mówić- tak, jakby ktoś wyłączył moje struny głosowe- męczyłam się z tym całą sobotę, a jeszcze żeby było mało - akurat to był mój weekend pracujący, więc to był koszmar- bo w mojej pracy głos jest potrzebny- nie wszystko da się załatwić na migi. W piątek z rana- w przeddzień stracenia głosu, jako że miałam woln...

Pan Bóg (nie) zapomniał o mnie?!

"(...)Powiedz jedno zdanie, proszę  Cię  ogromnie, powiedz mi, że  Pan Bóg  nie zapomniał  o mnie " Byłam kilka dni temu zrobić badania krwi i moczu, które zleciła mi pani hematolog- w sumie badania te miałam zrobić  w sierpniu, ale  wtedy jakoś  nie było czasu i możliwości, a poza tym i tak na razie nie pójdę  z tymi wynikami do hematolog, bo wizyte mam dopiero w grudniu, a wtedy to musze mieć zrobione badania " na świeżo"; oczywiście- standardowo płytki krwi obniżone ( normalka zawsze mam poniżej normy)- mam 116 a norma zaczyna sie od 150; obniżony poziom i leukocytów i limfocytów, obniżone MCHC- 31,7- norma zaczyna się od 32,2, podwyższone PDW- 22,5- norma do 16,2- reszta parametrow w granicach normy. Kiedy stałam w kolejce- gigantycznej kolejce do laboratorium dało się zauważyć, że jest tam mnóstwo kobiet w ciąży- ja wiem, że kobiety w ciąży zawsze były, są  i będą- to się nie zmieni, ale miałam wrażenie, że one się  " skrzyknęły" przeciwko mnie- hehe ...