Posty

Wyświetlanie postów z kwiecień, 2015

30 kwietnia

I oto nadszedł ostatni dzień kwietnia; jak ten czas szybko leci, ani człowiek się nie obejrzy, a już kończy się miesiąc, który nie tak dawno się rozpoczął... Generalnie dużo się dzieje, a tak de facto jesteśmy w tym samym miejscu... Przeszło tydzień temu, jak już ostatnio pisałam byliśmy u androloga; pamiętam, że kiedy wróciliśmy do domu i położyłam się do łóżka, do moich oczu zaczęły napływać łzy, kiedy mąż zauważył, że płaczę, przytulił mnie do siebie, zaczął obcierać moje łzy i mówił, że mam się nie martwić, że na pewno wszystko się dobrze skończy... Gdybym miała tylko taką pewność, nie uroniła bym ani jednej łzy..., ale w chwili obecnej tak ciężko je powstrzymać.... Czekanie na wyniki badań i pytanie- co dalej? co będzie, gdy nie wyjdą one takie, jakie powinny być? Jeszcze nigdy nie czułam się aż tak źle; kiedy widzę i słyszę, że osoby, które brały ślub w tym samym czasie co my lub trochę później- lada dzień będą rodzicami, a my.... ? My, nadal jesteśmy w punkcie wyjścia.. A przeci

26 kwietnia

Dzisiaj, jako że miałam wolne w pracy (co drugi weekend mam wolny), pojechaliśmy do kościoła na mszę na godz. 11; jako że jest to msza dla dzieci można było zaobserwować bardzo wiele rodzin ze swoimi pociechami w różnym wieku, ale także kobiety noszące pod swoim sercem malutkie istotki, które (widząc po wielkości brzucha), przyjdą na świat w najbliższym czasie. Ten widok zawsze jakoś budzi we mnie tęsknotę i żal, a na usta ciśnie się pytanie- dlaczego nam się nie udaje? w czym jesteśmy gorsi i dlaczego my nie zasługujemy na to? Stojąc w kościele obserwowałam biegające dzieciaki lub te, które tuliły się do swoich rodziców- przechodząc z rąk do rąk albo te malutkie twarzyczki, które wyłaniają się z czterokołowych pojazdów i energicznie wymachują rączkami i nóżkami, co jakiś czas wydając różnorakie dźwięki.. Może ktoś powie, to po co chodzą akurat na tę godzinę, dlaczego nie wybiorę innej mszy, skoro potem to przeżywam? Ale ja do tego podchodzę tak, że przynajmniej przez chwilę mogę sobie

25 kwietnia

Ostatnimi czasy wpadła mi do ręki wspaniała książka; kiedyś w internecie natrafiłam na jej fragment i chciałam ją zdobyć, żeby ją całą przeczytać. Okazało się, że koleżanka od mamy sobie ją kupiła i od przedwczoraj mam ją na wypożyczeniu:0) Jestem tą książką zachwycona i polecam ją innym... Pozwolę sobie przytoczyć kilka cytatów, które najbardziej mnie poruszyły: "-Nie przegap tych wszystkich dni między dziś a tym, czego się boisz albo nie możesz doczekać-powiedział mi.-Bądź obecna tu i teraz";                                                                   "Nikt prócz ciebie nie odpowiada za twoje szczęście. Jesteś menedżerem własnej radości"; "Nauczyła mnie, że żadna prośba nie jest zbyt śmiała. Żadna potrzeba nie jest zbyt wielka. Że nadzieja na cud nigdy nie jest absurdalna. A życie nigdy nie jest zbyt krótkie, by nie mieć znaczenia". "Czasem trzeba po prostu dać czasowi trochę czasu." "Zapomnij o wczoraj i nawet nie myśl o jutrze. Po

21 kwietnia 2015

Znowu trochę zaniedbałam bloga, ale to przez to, że nie umiałam wygospodarować czasu... Teraz znalazłam chwilkę czasu- mąż w pracy, a ja jutro mam wolne, także mogę teraz na spokojnie pisać... Wczoraj byliśmy u androloga-ginekologa, co prawda jechaliśmy do niego przeszło 70 km, ale myślę, że warto było. Powiem tak, targają mną zarówno pozytywne, jak i negatywne emocje. Wczoraj, kiedy położyłam się do łóżka, nie mogłam się powstrzymać od łez- oczywiście mój wspaniały- kochający mąż przytulił mnie, przyniósł mi tabletkę na uspokojenie i mówił, że mam się nie martwić, że trzeba myśleć pozytywnie, że wszystko będzie dobrze.... Kiedy byliśmy u tego lekarza, zapytał mnie on, dlaczego nie chodziłam do ginekologa, a ja ze zdziwieniem na twarzy powiedziałam mu, że chodziłam do ginekologa bardzo często, aż ostatniego razu powiedział mi, że nie muszę tak często przychodzić, bo mam wszystkie wyniki dobre, bo nic się nie dzieje, nie widzi czegoś, co mogło by być problemem/ przeszkodą w zajściu w ci