Posty

Wyświetlanie postów z maj, 2016

Życie toczy się dalej...

Jakie by ono nie było, toczy się dalej, bez względu na to, jakie problemy (większe, czy mniejsze) nas spotykają... bo żyć trzeba dalej, nie zawsze z podniesioną głową, choć tak było by najlepiej, ale wiemy, że nie zawsze tak się da... Co u mnie? Ostatnio przyjmowałam co 2 dni 5 razy podwójną dawkę zastrzyków z progesteronu- tyle dobrze, że mam w pobliżu sąsiadkę- pielęgniarkę, która bez problemu mi podawała te zastrzyki; skutki uboczne się pojawiły- choć nie były jakieś tragiczne, ale było mi parę razy niedobrze, źle się czułam, lekkie zawroty głowy, na nogach pojawiły się liczne siniaki, które nie powstały od żadnego uderzenia, ale nie było to jakieś takie ogromne, dało się wytrzymać- tym bardziej, że wiem, że dzięki tym wszystkim zabiegom, leczeniom, badaniom będziemy mogli (mam taką ogromną nadzieję) doczekać się szczęśliwego zakończenia, które zniweluje i wynagrodzi nam te wszystkie cierpienia i poświęcenia, które trzeba było znosić do tej pory... Mąż ostatnio był na pierwszej wiz

Gdzie jest ta sprawiedliwość?!

och życie, och moje życie.... Zadaje Ci ciągle wiele pytań, na które nie jesteś w stanie mi w ogóle odpowiedzieć...Ostatnimi czasy przez wiele przeszłam- skutki tego wszystkiego odczułam i fizycznie i psychicznie i jeszcze w każdy inny sposób... Generalnie przed innymi mam "otoczkę"- moje życie jest piękne, jestem szczęśliwa- mam pracę, męża, dom, tylko zdrowia i dziecka wciąż tak bardzo brakuje.... Wiem, niejeden mi powie, że i tak mam wiele, bo niektórzy nie mają nawet połowy tego, co ma ja... Dzisiaj, kiedy dowiedziałam się, że kolejni moi znajomi spodziewają się dziecka- szala przeważyła i znowu dopadł mnie ogromny dół- ale w sumie nie chodzi o sam fakt, że Ci moi znajomi po zaledwie kilku miesiącach bycia małżeństwem będą mieli dziecko, ale najbardziej chodzi mi o tą niesprawiedliwość- bo innym życie jakoś układa się tak, jak sobie zaplanują i wszystko jak w zegarku i w kalendarzu się im spełnia, plany się realizują- Ci moi znajomi też planowali ślub, już wcześniej kupi

Niepłodność nas zmienia...

To prawda, że człowiek, który staje "face to face" z niepłodnością, po jakimś czasie nieudanych starań i zawiedzionej nadziei zaczyna się zmieniać. Wiem, że na świecie ludzie mają o wiele poważniejsze problemy niż ja- rodzice zmagający się z nieuleczalną choroba swojego ukochanego dziecka, tocząca się wojna, brak pracy, czy dachu nad głową, kolosalne długi, które rujnują życie rodzinom, choroba nowotworowa i wiele innych życiowych trudności. Czasem chciałabym sobie tak zwyczajnie ponarzekać, pobiadolić na mój los, ale wiem, że generalnie nic mi to i tak nie da-no może tyle, że popuszczę trochę wodzy moim nerwom i dam wolność moim emocjom, ale problemy tak czy siak nie znikną. To, że problem niepłodności nas zmienia, doświadczam na własnej skórze. Zwracamy uwagę na inne rzeczy niż dotychczas, generalnie wszystko kręci się wokół jednego, choć niewiele osób wie o naszym problemie. Często spotykam się z takimi tekstami od innych: " Skoro tak kochasz i uwielbiasz dzieci, to n

Juz teraz wiem,jak czul sie Hiob...

Mimo,ze do jego cierpien bardzo duzo mi brakuje,to przynajmniej w czesci wiem,co czul i co przezywal... Obecnie jestem doswiadczana z kazdej strony cierpieniem,bolem,lekiem, obawami, mocnymi ciosami... To straszne uczucie, bo bol rozrywa mi serce- po pierwsze nie moge byc matka,po drugie wg teorii jednego z lekarzy, kiedy bede doswiadczana tak ogromnymi i stresujacymi przezyciami, ze wzgledu na moje problemy z krwia,moge nie dozyc 40 roku zycia... Ostatnimi czasy bardzo mocno dostaje od zycia po dupie- w takim stopniu,ze nie moge sie pozbierac i nie sa to jakies blahe problemy,bo nieplodnosc, czy niedoszla zdrada meza gdzie mimo wszystko przez prawie 3 miesiace ciagnal ta znajomosc,czy powazna choroba krwi,to nie sa malej rangi problemy... Najgorsze jest jednak to,ze rodzice meza stoja za nim murem- szczegolnie jego ojciec i caly czas mowi,ze przeciez nie doszlo do zdrady,a po drugie to wszystko przeze mnie.. pytam sie go- " slucham?" Bo nie moglam uwierzyc w to,co mowil... J