Gdzie jest ta sprawiedliwość?!

och życie, och moje życie....

Zadaje Ci ciągle wiele pytań, na które nie jesteś w stanie mi w ogóle odpowiedzieć...Ostatnimi czasy przez wiele przeszłam- skutki tego wszystkiego odczułam i fizycznie i psychicznie i jeszcze w każdy inny sposób... Generalnie przed innymi mam "otoczkę"- moje życie jest piękne, jestem szczęśliwa- mam pracę, męża, dom, tylko zdrowia i dziecka wciąż tak bardzo brakuje.... Wiem, niejeden mi powie, że i tak mam wiele, bo niektórzy nie mają nawet połowy tego, co ma ja... Dzisiaj, kiedy dowiedziałam się, że kolejni moi znajomi spodziewają się dziecka- szala przeważyła i znowu dopadł mnie ogromny dół- ale w sumie nie chodzi o sam fakt, że Ci moi znajomi po zaledwie kilku miesiącach bycia małżeństwem będą mieli dziecko, ale najbardziej chodzi mi o tą niesprawiedliwość- bo innym życie jakoś układa się tak, jak sobie zaplanują i wszystko jak w zegarku i w kalendarzu się im spełnia, plany się realizują- Ci moi znajomi też planowali ślub, już wcześniej kupili mieszkanie, po ślubie kupili nowe auto- większe, bo to już z myślą o dziecku i proszę jak ładnie się wszystko spełnia..,dlaczego nam się to nie spełnia? dlaczego u nas nie idzie wszystko jak w kalendarzu? w zeszłym cyklu byłam na tabletkach, w tym przez 5 dni mam aplikowaną podwójną dawkę zastrzyków z agolutinu, co jeszcze mnie czeka? i gdybym miała pewność, że za chwilę wszystko się uda i te wszystkie "zabiegi" przyniosą upragniony efekt, inaczej bym to wszystko znosiła, lecz pewności, jak się to skończy niestety nie mam i mało tego, nikt nie może mi jej zagwarantować...
czasem się zastanawiam, czy te moje plany i marzenia nie są wygórowane, ale ja, tak na prawdę nie mam wielkich oczekiwań- ja chciałabym tak na 100% być szczęśliwa- mieć pewność, że mąż poza mną nie kocha i nie spotyka się z inną, chciałabym być zdrowa i żeby mojej całej rodzinie też zdrowia nie zabrakło, no i w końcu moje największe marzenie- to własne dziecko- zdrowe dziecko- nie ważne jakiej płci, ważne żeby było zdrowe... Tak bardzo na nie czekam, tak bardzo moje serce przepełnione jest tęsknotą i ogromną pustką, bo tak bardzo pragnę być już matką; ostatnimi czasy spędzałam też dużo czasu z małą od brata- cieszyłam i ciesze się na każde nasze spotkanie- tracę dla niej głowę, bo obecnie jest moim oczkiem w głowie i to chyba ona tak "trzyma mnie w ryzach", bo inaczej bym się "rozpadła"- równocześnie mam świadomość tego, że nie jest to jednak moje dziecko- i jak ktoś kiedyś ładnie powiedział- jest to, jak "lizać cukierki przez wystawową szybę"... nigdy nie myślałam, że będę tak mocno za kimś tęsknić i tak czekać na kogoś, jak to ma miejsce w chwili obecnej... Jak bardzo mi tego brakuje...jeszcze jutro taki dzień... och... znów mi się przypałętał dół.... och... moje serce- jak ty to wszystko znosisz i wytrzymujesz??

Komentarze

  1. Aż mi się oczy spociły...
    Tak mi przykro, że życie (oprócz tego podstawowego bólu wynikającego z tęsknoty za dzieckiem), nie szczędzi Ci dodatkowych trudności... Trudno to wszystko udźwignąć...

    OdpowiedzUsuń
  2. a jeszcze trudniej, jak widzę, ze nie mam w mężu w gole wsparcia i coraz bardziej mnie on rani;

    OdpowiedzUsuń
  3. AgatkA przytulam :* straszna jest Twoja sytuacja :( płakać mi się chce, że nie umiem Cię pocieszyć :(

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Ku pokrzepieniu serc- " sposoby" na niedrożne jajowody

Moja walka z niedroznymi jajowodami...

I jesteśmy dalej; zrobiliśmy krok do przodu...