Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2010

JEDEN DZIEŃ Z ŻYCIA...

Czwartek- przed ostatni dzień roboczego tygodnia; w sumie fajnie- jeszcze tylko jeden dzien i bedzie weekend......... teraz kiedy siedze już po pracy w domu, czuję sie jakoś tak okropnie; w pewnych momentach odczuwam jakby ktoś ściskał moje wnętrze........... czuje sie rozdarta...... w pracy zmiany, których naprawdę się boję......bo jak nie dam rady, co to będzie- takie pytania chodzą mi po głowie......... mam wielką ochotę przytulić się do kogoś, wypłakać sie w czyjeś ramiona; mam ochotę płakać... cholerna samotność.............. czyli pustka; zostajesz sam na sam ze swoimi myślami, nie widząc żadnego wyjścia- nawet awaryjnego; żyjesz życiem- bo musisz, bo oddychasz, serce Ci bije, ale co z tego.......... okropnie sie żyje tylko dla siebie; za kilka miesięcy brat się żeni, a ja nadal nie mam z kim pójść...... to największa porażka mojego życia.......... stałam sie zbyt nerwowym i wybuchowym człowiekiem skłonnym coraz częściej do kłótni ... to straszne-wiem, ale to wina tego, że nadal

niedziela

kolejna niedziela......ale ta była baaardzo mroźna, aż strach było  wystawiać nos za drzwi....śnieżek chrupał pod nogami, cuddownie......widok jak z obrazka.....mamy prawdziwą zimę-tylko czemu nie była w święta tylko teraz?? no nic, cieszmy sie z tego co mamy....... kolejne popołudnie spędzone przed komputerem........ a życie ucieka między palcami, ale ja nie mam już sił......żyję po prostu, by żyć, by funkcjonować, by nie stanąć w miejscu....... bo sie okazało, że ta przelotna ""miłość"" to tylko kpina..... ciągłe wymówki,,,,,,.... nie to nie ma sensu.........za bardzo działa wyobraźnia i za bardzo góre biorą wszystkie moje plany i pragnienia.........to okropne uczucie.......... czasem mam ochotę gdzieś wyjść- pójść na spacer trzymać się za ręce- iść drogą pełną śniegu, w ciszy, w milczeniu, ale z uśmiechem na ustach; czuć, ze ktoś jest przy naszym boku....że można na kogoś liczyć.............. to takie trudne zadanie....bo wciąż niemożliwe do "rozwiązania&quo

sobotni dzionek.....

wczoraj byłam na "randce"- nie, nie mogę tak powiedzieć, bo gdyby on mnie słyszał to by dopiero było ; ale fajnie...... na żywo spotkaliśmy się już 2 raz, a znamy się od 2 miesięcy; praktycznie codziennie jesteśmy w kontakcie, ale ............... jesteśmy przyjaciółmi i nic wiecej z tego chyba nie będzie,........ jako przyjaciele dogadujemy sie bezproblemowo........ oglądaliśmy wczoraj w kinie filmik, a potem zaproponował pojechać na kawkę i deserek- pojechaliśmy- spędziliśmy ze sobą 4 godziny- na gadu poruszamy przeróżniste tematy i nie mamy żadnych barier, niczego sie nie wstydzimy itd.- rozmawiamy tak prosto z mostu-często jeden drugiego pociesza........ oby to wszystko przetrwało, oby nie było to tylko chwilowe- chwilowa przyjaźń......... moim zadaniem jest wyci ągnąć Go z "nałogu" palenia i sprawić coś żeby nie był tak leniwy, bo czasem nawet ja to dostrzegam, że "na tapczanie siedzi leń,...." Korzystając z okazji pragnę zach ęcić Was i wszystkich Was

zmienna sinusoida........

a wczoraj znów na moich policzkach pojawiły się łzy- i nie były to absolutnie łzy szczęścia- wręcz odwrotnie........ chłopak, którego poznałam kilka miesięcy temu, oznajmił mi, że spotyka sie z dziewczyną i myśli, że wszystko dobrze się skończy........nie wytrzymałam.....ja po prostu nie jestem z tej epoki.......mnie powinno nie być w tych czasach..........i zaczynam doskonale rozumieć ludzi, którzy popadli w depresję...........bo może nie brakuje zbyt wiele, abym tez ją miała............ a przecież kilka lat temu miałam nerwice wewnętrzną to depresja może przyjść szybciej niż sie tego spodziewam......... w ten weekend byłam na firmowej wycieczce..........i ........ był moment, że zaczęłam myśleć o moim życiu- zastanawiać się, szukać odpowiedniego rozwiązania.....ale niestety..........stwierdziłam tylko jedno- do niczego sie nie nadaję, zaczynam powoli żyć po to by zyc- patrząc obojętnie na wszystko........coraz częściej pojawiają się łzy--- nawet moge powiedzieć, ze stały się one nało

życie....

zycie.......... musze przyznać, że cos jednak zaczyna sie dziać w moim życiu........nie chce nic zapeszać, bo i tak pewnie nic z tego- znając moje szczęście, ale poznałam chłopaka- fajny nawet- na razie jest to przede wszystkim znajomość "internetowa"- ale wiem, że nie jest to jakiś szczeniak itd., jest raczej poważnym człowiekiem.......oby wszystko dobrze sie skończyło.....prosze o to Boga i nieustannie o to się modle........Bóg wielkie zapłać........... Na razie za to, co mam.........dzieki.,...