Niemoc...

Są takie dni, kiedy jestem w totalnej rozsypce i boję się, że wystarczy tak niewiele, bym całkowicie się rozsypała... Czasem nie daję już rady, czuję, że to wszystko dzieję się bez mojego udziału- gdzieś tam, gdzie ja się nie liczę, gdzie Bóg mnie nie zauważa.. czasem te wszystkie moje wyrzeczenia, badania, wizyty u lekarza wydają mi się takie bezsensowne i  wydaje mi się, że niczemu nie służą, a są tylko wypełniaczem mojego czasu.... Czuję się podle... I to z dwóch powodów- jeden- wiadomo, a drugi- kiedy mąż zwyczajnie chce się przytulić, pobyć ze mną, chce dać mi trochę czułości, ja się odsuwam, nie potrafię być szczęśliwa, kiedy wiem, że to, na co tak bardzo czekamy jest niemożliwe... W moim sercu pojawiły się kolejne rany, które krwawią i to bardzo mocno- kolejne nowinki o ciążach znajomych, jak ostry nóż przeszywają moje serducho... a ono bardzo mocno krwawi... to takie straszne... Nie potrafię się cieszyć, słowo "gratulacje" nie może mi przejść przez usta- walczę z tym, żeby czasem nie pęknąć przed nimi i nie wybuchnąć płaczem... nie mówiąć już o uściskaniu przyszłych rodziców... to straszne... i wtedy najbardziej widzę, jak wygrywa mój egoizm... jeszcze nigdy nikomu niczego nie zazdrościłam, aż tak bardzo, jak teraz...  najgorsze jest to, że nie mogę przestać o tym myśleć... a kiedy chcę to "wyprzeć" z mojej głowy, to akurat spotykam albo kobiety w ciąży albo młodych rodziców z wózkiem... walka z samym sobą.. i tak wiesz, że znowu przegrasz, bo niestety zbliża się kolejna miesiączka, której miało nie być...

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Ku pokrzepieniu serc- " sposoby" na niedrożne jajowody

Moja walka z niedroznymi jajowodami...

I jesteśmy dalej; zrobiliśmy krok do przodu...