Relacja z medycznych przedsięwzięć...

Jeśli  chodzi o moją wizyte u hematologa, to tym razem było trochę  zamieszania- najpierw dzwonili do mnie ze szpitala, że  pani dr zmieniła  godziny przyjmowania pacjentow-na sobote ale od rana- już mi to nie pasowalo, bo po 1 była  to moja sobota pracująca, a po 2, jak jeszcze o tym nie wiedziałam, wzięłam sobie urlop na niedziele, a że na wizytę  musiałam iść  - z racji nienajlepszych  wyników  badań , pani w rejestracji wpisała  mnie na piątek , jako ostatni pacjent. Do gabinetu wchodziłam  jakoś  po 2- oczywiście  była  to 2 nad ranem- i chodzę  tam na nfz- tak to tam działa , że  wizyty odbywają  się  od wieczora do samego rana.  szlam spać ok.3.30, a wstawalam o 6, bo na 8 mialam do pracy. Tym razem też  się udało, bo po 1 pani dr od razu zaznaczyła, że przyjmuje  tylko  do północy- ale zostala dłużej  i na szczęście wszystkich  przyjęła , a po 2 można  powiedzieć, że szybciutko to trwalo, bo gdyby normalnie, to wchodziłabym pewnie  dopiero  coś ok. 5 lub 6 nad ranem....  pani dr pooglądała wyniki badan- generalnie morfologia jest ok- żelazo  ładnie poskoczylo, choć po okresie czułam, że jest go znowu mało- szybko się męczyłam, czułam sie taka ospała i bez sił- tak, choćbym zrzucila kilka ton węgla-ale Pani doktor miała  zastrzeżenia co do płytek  krwi- ewidentnie było ich mało i do tego badanie na cytrynian też nie wyszło najlepiej; do tego co jakiś  czas pojawiaja mi się  na ciele siniaki-  nie żebym  się gdzieś uderzyła- nie- poprostu tak same się  pojawiają  i to miejsce zaczyna boleć;  do tego od kilku dni pojawiły  się  bóle  stawów-  łamie  mnie w łokciu, nadgarstku i kolanach, dalej są obfite miesiączki  ze skrzepami- i to jest główną  przyczyna tych moich spadkow żelaza- pani doktor napomkniała o trombocytopenii, ale oficjalnie nic jeszcze nie potwierdziła, choć  jak czytałam  na internecie, większość  tych objawów pasowało  by do tego, co ja mam; jakis czas temu lekarz rodzinny wspomnial o toczniu, ale pani hematolog nie potwierdziła tego- ale coś jest na rzeczy, bo normalne to nie jest- a widze, że  to wszystko sie pogłębia i modle się o to, żeby ktoś  w końcu  nie powiedział  mi, że jest za późno, tym bardziej, że staramy się  o dziecko i musi być ze mna wszystko w porządku  żeby  ewentualnie nic nie zagrażało przyszłej  ciąży,  o ile takowa się  pojawi... pani hematolog kazała nadal zażywać tardyferon fol- ale nie co 2-3 dni lecz codziennie, do tego przyjmować witaminę  C i D, zleciła  jeszcze  przyjmowanie cyclonaminy, ale powiedziałam, że  mi to za bardzo nic nie pomaga, bo już  kiedyś  przyjmowałam to żeby zmniejszyć  krwawienie podczas okresu, a to i tak nic nie dało, więc stwierdziłam po co, to brać skoro i tak nie spełnia u mnie swojej roli... mam zrobic kolejne badania i zgłosić  sie   do niej w maju...  chce sobie porobić dodatkowe badania w kierunku tego tocznia, ale niestety są same problemy i nie łatwo jest je zrobić nawet jak sie ma dodatkowe ubezpieczenie, które  zawiera te badania w pakiecie- tyle dzwonienia, załatwiania- i tak na 28.12 jestem umowiona do reumatologa- żeby  mi wpisał  skierowanie na badania w kierunku tocznia lub żeby  zdiagnozował,co może  być przyczyną  tych moich bólów stawów.

Tyle o mnie... kilka dni temu mąż miał robiony zabieg- czy tam operacje polegająca  na rozcięciu zwężenia w cewce moczowej- podobno zwężenie  nie było duże, ale jednak było- mąż spędził w szpitalu 3 dni; najgorsze było pieczenie podczas sikania po wyjęciu cewnika, ale powtarzałam mu, żeby patrzył  na to w taki sposób, że robi to dla dobra naszego przyszłego dziecka i że dzięki temu może bedziemy w przyszłości rodzicami naszego własnego dziecka, na które  tak już czekamy, a po 2- teraz przez kilka dni sie wycierpi i w późniejszym czasie skończą  się  jego problemy ze sikaniem... zanim poszedł  do szpitala, robił badania nasienia i kiedy otrzymaliśmy  wyniki byliśmy zszokowani- całkiem inne niż ostatnio- przeszlo 60% ruchomych, większa ilość, brak aglutynacji- wyniki można  powiedzieć świetne, także miejmy nadzieję, że wszystko już  teraz idzie w dobrym kierunku, jeśli chodzi o naszą płodność.

Komentarze

  1. Czyli dobre wieści :)super :)tylko czekać, a ciąża się pojawi :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Ku pokrzepieniu serc- " sposoby" na niedrożne jajowody

Moja walka z niedroznymi jajowodami...

I jesteśmy dalej; zrobiliśmy krok do przodu...