Wszędzie już tak świątecznie...

Od dłuższego już czasu zabierałam się za napisanie kolejnego postu, ale jakoś nigdy nie mogłam w spokoju usiąść przed komputerem i napisać- zawsze coś wypadło i sprawiło, że na komputer zabrakło już czasu- a co dopiero na napisanie czegoś.

Jak chyba większość ludzi- nie nawidzę reklam- przerywają ważną akcje w filmie, na którą trzeba czekać czasem nawet i z 15, czy 20 minut albo podczas posiłku, zajadając się różnymi przepysznymi smakołykami, akurat transmitowana jest reklama super chłonnych i pachnących podpasek, czy tamponów- od razu odechciewa się jeść.... Reklamowane są różne produkty i bardzo często możemy zauważyć, że promocją jakiegoś produktu zajmuje się sławna i bardzo znana osoba- wszystko ma swój cel- bo kto nie chciałby używać tego samego szamponu co Lewandowski, czy pożyczki reklamowanej przez Adamczyka? Różne są techniki manipulacji, a niestety wiele osób jeszcze daje się na to nabrać, no ale...  Muszę się przyznać, że jedną reklamę wręcz uwielbiam- mogłabym ją oglądać cały czas- na okrągło- jest to reklama, która wyciska z moich oczu łzy i sprawia, że coś ściska mnie za serce- "daj coś od siebie..."

uroczy chłopczyk, który swoje ciężko zarobione pieniążki przeznaczył na prezent dla swojego przyszłego rodzeństwa... świetna reklama ...

https://www.youtube.com/watch?v=Afgayo6N3dk

A tak będąc jeszcze w tematyce reklam, to od jakiegoś już czasu możemy zaobserwować, szał pał świąt- co druga reklama zawiera aspekt świąteczny, witryny sklepowe wypełnione są różnymi świątecznymi świecidełkami, choinkami, bombkami, na ulicach naszych miast też można obserwować świąteczne klimaty...osobiście wolałabym, aby klimat świąt nie zaczynał się tak szybko, bo kiedy święta już nadejdą, to wszystko jest takie jakby "przereklamowane"- nie czuje się tego tak, jak powinno to być, bo cała ta atmosfera- reklamy, witryny sklepowe, szał zakupowy trwa już dosyć długo i ludzie po pewnym czasie się przyzwyczajają, że gdy nadejdą święta- nie jest to taki czas wyjątkowy...

Jakiś czas temu, byliśmy z mężem i jego chrześnicą w kinie na bajce "Vaiana" - fajnie było, choć na chwilę mieliśmy okazję poczuć się- jak taka "pełna" rodzina- matkując i ojcując tej małej...- pewnie niejedna osoba wzięła nas za rodziców- w sumie na czole nie mieliśmy napisu, że nie jesteśmy jej rodzicami-ojciec chrzestny oczywiście kupił duży popcorn, dużą cole i zajadali się przez cały film.... To był czas bardzo dobrze spędzony....

Potem był mikołaj, oczywiście mieliśmy prezenty dla wszystkich "naszych" dzieciaków- tzn. dla naszych chrześniaczek i siostrzenicy od męża. Wielu rodziców robiło fotki swoim dzieciom, jak dostają prezent od mikołaja, inni fotografowali swoje pociechy ubrane w czapkę mikołajową- szał mikołajkowy, co jeden dzieciak, to lepszy:-0) te pytania od mikołaja- czy dziecko było grzeczne, czy dobrze się sprawowało w domu, w szkole, w przedszkolu....

Dziś jadę na wizytę do hematologa, zobaczymy co mi powie- gdy ostatnio robiłam badania, to żelazo wyszło już w normie, ale nadal coś się dzieje z płytkami krwi, co jakiś czas pojawiają się na moich nogach siniaki, mimo że nigdzie się nie uderzyłam- lekarz rodzinny coś wspomniał o toczniu, ale pow., że nie będzie wchodził w kompetencje specjalisty i jemu już zostawia tę kwestię- także wszystko się okaże; wizyta miała być generalnie jutro, ale niestety przełożono ją na innego godziny, a ja niestety nie dałabym rady, bo jutro pracuję, także udało się zarejestrować na dzisiaj... Ja dzisiaj idę do lekarza,  a mąż jedzie za kilka dni na zabieg, będą mu operować te zwężenie w cewce moczowej ; kilka dni temu robił badania nasienia- i byliśmy zszokowani, kiedy zobaczyliśmy wyniki- nasienie bardzo się polepszyło- nie ma aglutynacji, jest więcej plemników o ruchu postępowym, a mniej nieruchomych, dużo tych o prawidłowej budowie, a jeszcze nie tak dawno była i aglutynacja i przeszło 60% nieruchomych... jesteśmy bardzo ciekawi, co sprawiło, że nasienie się polepszyło- tym bardziej, że mąż nie łykał w ostatnim czasie żadnych suplementów polepszających nasienie- jedynie od jakiegoś miesiąca piliśmy tego grzybka tybetańskiego, ale żeby on takie "cuda" zdziałał? sama nie wiem...  Dobra, na dzisiaj dosyć tych moich wypocin; dobrej nocy wszystkim życzę

Komentarze

  1. I jak po wizycie u hematologa?
    Wszystko ok?

    OdpowiedzUsuń
  2. Od kilku dni zabieram sie za pisanie, ale nigdy nie moge dokonczyc pisania- dzisiaj musze sie zmobilizowac i napisze co i jak:0)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Ku pokrzepieniu serc- " sposoby" na niedrożne jajowody

Moja walka z niedroznymi jajowodami...

I jesteśmy dalej; zrobiliśmy krok do przodu...