myslenie.......smutne....
witam serdecznie tych, co czytają jeszcze moje bazgroły....... mamy jesień, co prawda kilka lat temu o tej porze roku były już przymrozki i sniegi.....ale dobrze- niech śnieg spadnie na święta- bedzie atmosfera ...... coraz częściej ogarniaja mnie myli depresyjne......... wczoraj byłam na urodzinach u znajomej i w pewnej chwili chciałam uciec- poczułam sie tak, jakby ktoś przywalił mi w twarz.....w około siedziały pary, które co chwile wymieniały się symaptycznymi spojrzeniami, trzymali sie za rece, chłopak obsługiwał swoją dziewczyne itd.... jeden zajmowal sie drugim........a ja ... ja poczułam się jak nieproszony gość, jak ktoś, kogo w sumie mogło tu nie być a nic wielkiego by sie nie stało,..... ta chwila trwała dla mnie wieczność.....a coś ściskało mi serce i podpowiadało do ucha-- widzisz- Ty dla nikogo nic nie znaczysz---popatrz sobie przynajmniej na innych, bo Ty nigdy nie będziesz w ich sytuacji....na prawdę miałam ochotę schować się pod stół, wyjść, ukryć się..to może brzmi...