Znów ta "paskuda" zaatakowała..

Od kilku dni mam nieplodnosciowego doła. Mąż pokazywał mi na fejsie, że nasza znajoma, która rok temu wyszła za mąż, właśnie urodziła; znów to do mnie wróciło i uderzylo z podwójną- nie z potrójną siłą- takie uderzenia prosto w twarz- jak w boksie prawy i lewy sierpowy i po raz kolejny odniosłam klęskę, ja po prostu zostałam znokautowana, ja wiem, że ten stan jest przejściowy i to minie, bo musi minąć, ale to pewnie przez to, że kilka dni temu obchodziliśmy nasza 5 rocznicę ślubu, sięgając pamięcią wstecz, miało być tak pięknie, a jest jak jest; dzisiaj nasze dziecko miało by już co najmniej 3 latka i wg naszych planów miało być 2 dziecko, a jak widać nasze plany i marzenia rozsypały się na strzępy, czasem nie jestem w stanie poskładać, posklejać tych brakujących części, bo są takie rzeczy, że jest to po prostu niemożliwe.. nadszedł kryzy, to wszystko mnie przytłacza... bo kilka dni po naszej rocznicy przyszła ta nieszczęsna @. Kolejni znajomi - właśnie dzisiaj-...