07,05,2011

Miałam napisać wczoraj, ale jakoś tak mi zleciało, że bloga weszłam przed północą i jako że wszyscy w domu już spali i ja też postanowiłam iść już do łóżka.
Jednak noc tę muszę zaliczyć do "nie udanych"- to był koszmar; kiedy położyłam się spać, próbowałam za wszelką cenę zasnąć lecz  to jak na złość- zupełnie mi nie wychodziło.
Byłam zła-mocno mrużyłam oczy lecz i to nic nie pomagało; przewracałam się z boku na bok- bezskutecznie; wierciłam się w tym łóżku- czekając aż nadejdzie ranek- nie chciałam nawet patrzeć na zegarek-bo światło telefonu jeszcze bardziej by mnie "rozbudziło";
w końcu po ciężkich bojach-udało się..
Nie pamiętam kiedy ostatni raz miałam problemy z zaśnięciem; a to wszystko przez te moje problemy: brak pracy, problemy zdrowotne, brak chłopaka- i nawet na głowie pojawiły się już pierwsze siwe włosy- chyba z 5 albo 6- przeczytałam na Internecie, że to jest ze stresów:0(
Ostatnimi czasy jakoś nie mogę się pozbierać. Kilka lat temu wykryto u mnie nerwicę wewnętrzną- jej leczenie przerwałam po niespełna  miesięcznej kuracji, gdyż wylądowałam wtedy w szpitalu z krwotokiem; więc na tym się skończyło.
   Zastanawiam się- co ze mną jest nie tak? Wiem- powiecie, ze za dużo narzekam itd., ale ja już nie potrafię tak sama żyć- obserwuję wokół mnie szczęśliwe pary, małżeństwa, rodziny-oni są naprawdę szczęśliwi i ja też bym tak chciała- jak już kiedyś powiedziałam-oddała bym nawet wszystko co mam by mieć u swego boku , wiernego, oddanego... oddała bym- bo widzę, że to, co mam nie daje mi szczęścia, a da mi go tylko i wyłącznie ten, którego Bóg przeznaczył mi na męża.
Tak pragnę mieć kogoś, z kim mogłabym dzielić moje smutki i radości, spędzać z nim czas, śmiać się, trzymać za rękę, spacerować, oglądać film, słuchać muzyki, robić razem zakupy, milczeć, przytulać się, dzwonić do niego, wyczekiwać z utęsknieniem.
Nie pragnę tak wiele-przynajmniej tak mi się wydaje.
Ja chcę już kogoś mieć i to pragnienie mnie już powoli przerasta- staje się nieznośne i bardzo nachalne.

Dzisiaj zrobiłam sobie porządek w garażu, wymyłam samochód- tak szczerze mówiąc- to wynajdywałam sobie robotę żeby tylko nie myśleć i się nie dołować; wieczorem zrobiliśmy grilla- przyszedł brat z bratową. Planowałam na jutro wypad do Pszczyny i zabranie rowerów, ale niestety- młodzi za bardzo nie chcieli, a ja miałabym taką ochotę gdzieś jutro pojechać, coś pozwiedzać, ale niestety- nie mam z kim. Boże- pomóż mi- proszę Cię!!! Gdzie jesteś?
Przybądź mi z pomocą-spójrz na mnie-proszę...

Komentarze

  1. Cześć AgatkoChciałem sie zapytać czy istnieje szansa skontaktowania sie z Tobą w jakiś bardziej prywatny sposób, na gg, albo pocztę.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj ArkuJeśli chodzi o kontakt- bardziej prywatny- to podam moje namiary:))mój nr gg:1538785.pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Ku pokrzepieniu serc- " sposoby" na niedrożne jajowody

Moja walka z niedroznymi jajowodami...

I jesteśmy dalej; zrobiliśmy krok do przodu...