Posty

Wyświetlanie postów z luty, 2017

Nadrobienie blogowych zaległości...

Nie wiem co jest grane, ale ostatnimi czasy, jakoś strasznie szybko ucieka mi czas- nie wyrabiam się, nie zdazam, a w sumie nie mam jakość szczególnie napietego grafiku, jak co poniektorzy-a mimo wszystko wiele rzeczy muszę odłożyć na późniejszy termin; fakt faktem, że kiedy chodzę do roboty, to 10 czy 10,5 godzin jest wycięte z mojego kalendarza- a po pracy jeszcze trzeba obiad " na jutro" zrobić, ogarnąć w kuchni, zmywarkę opróżnić, poodkurzac po moim papuzim " przedszkolu", bo codziennie smieca te małe istotki- a to piórka, a to szupki z jedzenia; jeszcze jakies pranie nastawić, później popracować trzeba będzie, jeszcze 25 minut codziennie na orbitreku, jeszcze to, jeszcze tamto- w domu nawet nie zaczynam czytać książek, bo już czasu nie starcza- jedynie w pracy-generalnie w przerwach- kiedy jest mozliwosc, to czytam- wtedy ten czas w pracy jeszcze szybciej płynie; jeszcze sprawdzić pocztę, zobaczyć w telefonie listę zadań na dany dzień, czy jeszcze coś mialam zr

Przypuszczenia...

Dzisiaj byłam na 2 wizycie u reumatologa, zabrałam ze sobą wszystkie wyniki badań, które miałam zlecone oraz takie wyniki badań specjalistycznych, które kiedyś zlecał mi. in. hematolog... oczywiście płytki- jak zawsze- w normie nie są- na wynikach była nawet adnotacja- wskazana kontrola u lekarza prowadzącego, ale co z tego, jak do hematologa chodzę już 5 czy 6 lat i nic z tym nie jest robione- powtarzam, że płytki za każdym razem wychodzą obniżone, że mam bardzo obfite okresy ze skrzepami, które przecież nie powinny się pojawiać u zdrowej kobiety- mogę gadać i gadać, ale czasem mi się wydaje, że ja swoje oni swoje.... Weszłam do gabinetu Pani doktor- ta poczytała sobie moją kartotekę i przypomniała sobie o co tu "chodziło", zapytała, czy od ostatniego razu się coś zmieniło i wzięła się za oglądanie wyników- mówię, że znów pojawiły się siniaki- no nodze, brzuchu, nadgarstku i przedramieniu, które utrzymywały się tak 3-4 dni, po czym samoistnie znikały, oprócz tych objawów nic

Osaczona...

"Fajnie byłoby mieć mapę z zaznaczonym miejscem, gdzie leży szczęście. Człowiek musi się bardzo namęczyć, by je znaleźć na mapie życia. By wybrać właściwą drogę, minąć bagno łez, rozpaczy, przekopać się przez kamienie problemów i znaleźć przydrożną tabliczkę z napisem szczęście...." Myślała, że mi już przeszło, że już mnie nie rusza a jednak.... Czuję się wręcz osaczona kobietami będącymi w ciąży- byłam jakiś czas temu na zakupach w mieście i stojąc w kolejce mimochodem usłyszałam rozmowę 2 młodych dziewczyn- jedna żaliła się drugiej- wiesz, spodziewam się dziecka... a mnie się tak coś wydawało, że ten brzuch pod tą kurtką jakoś taki zbyt zaokrąglony- ale se myślę- chyba jestem już przewrażliwiona albo nawet uczulona na te "ciążowe" brzuszki... - to fajnie, gratulacje- synuś, czy córeczka? na kiedy termin? kiedy Ty za mąż wyszłaś? Gdzie mieszkacie?- padło 1000 pytań do i wstawiane co chwila- " ale musisz być szczęśliwa"; - nie jest tak pięknie, jak może Ci