Nadrobienie blogowych zaległości...

Nie wiem co jest grane, ale ostatnimi czasy, jakoś strasznie szybko ucieka mi czas- nie wyrabiam się, nie zdazam, a w sumie nie mam jakość szczególnie napietego grafiku, jak co poniektorzy-a mimo wszystko wiele rzeczy muszę odłożyć na późniejszy termin; fakt faktem, że kiedy chodzę do roboty, to 10 czy 10,5 godzin jest wycięte z mojego kalendarza- a po pracy jeszcze trzeba obiad " na jutro" zrobić, ogarnąć w kuchni, zmywarkę opróżnić, poodkurzac po moim papuzim " przedszkolu", bo codziennie smieca te małe istotki- a to piórka, a to szupki z jedzenia; jeszcze jakies pranie nastawić, później popracować trzeba będzie, jeszcze 25 minut codziennie na orbitreku, jeszcze to, jeszcze tamto- w domu nawet nie zaczynam czytać książek, bo już czasu nie starcza- jedynie w pracy-generalnie w przerwach- kiedy jest mozliwosc, to czytam- wtedy ten czas w pracy jeszcze szybciej płynie; jeszcze sprawdzić pocztę, zobaczyć w telefonie listę zadań na dany dzień, czy jeszcze coś mialam zrobić, gdzieś zadzwonić, do kogoś napisać... Dobrze, że mam ten kalendarz w telefonie, bo bez niego zapomnialabym o wielu rzeczach do zrobienia, do zalatwienia- wpisuje tam dosłownie wszystko- zeby o czymś nie zapomniec- zdarzało się, że kładąc się spać przeglądając kalendarz - mowilam- wiedziałam, że czegos nie zrobilam- a miałam zrobić, ale cóż jeśli nie było to jakieś ważne spotkanie, czy wizyta lekarska, to da się to załatwić jutro.... Tak więc czas baaardzo szybko płynie- nie wiem gdzie mu się tak spieszy, choć kilka osób, którym o tym ostatnio powiedziałam, stwierdziły, że im się nadzwyczaj ciagnie- a już szczególnie w pracy... No więc nie wiem- czas mamy jeden- taki sam dla wszystkich, ale ok...

Muszę Wam powiedzieć, że moj mąż ostatnio się znow zaczął starac- nawet mu powiedziałam- co Ty przeskrobales albo co masz na sumieniu, że jesteś taki milutki dla mnie? Odpowiedzial- a czy jak już jestem miły, to od razu to oznacza, ze musiałem coś przeskrobac? - no nie, ale to takie dziwne,bo dawno tak nie robiłeś... Jestem trochę bardziej czujna niż rok temu, po tej całej akcji z moim mężem, to nigdy nie wiem co jeszcze może wymyślić, z drugiej jednak strony wiem, że w razie czego, nie da się kogoś na siłę zatrzymać przy sobie, bo to jest jeszcze gorzej, mam tylko nadzieję, ze ta sytuacja z przed roku wiele go nauczyła i zrozumiał, że mógł na prawdę wiele stracic i to w sumie w jednej chwili. Jest nadzwyczaj miły dla mnie, pomocny, zaczyna się znow starać, jakby zaczęło mu zależeć na naszym malzenstwie- ja oczywiście, jak to ja, mam w głowie te żółte światełko, które za każdym dźwiękiem sms-a w jego telefonie mówi mi, że może to jakaś znów do niego napisała- szczerze- nie chce mi się bawić w dedektywa- przeszukiwać jego telefonu, sprawdzac billingi- a mogłabym to zrobić, bo mam do tego i dostęp i prawo- bo sam mąż powiedział po tej calej akcji, że nie będzie juz nigdy nic przede mną ukrywał- wiadomo jak to w rzeczywistości wygląda,ale nie mam sił ani głowy do tego- wierzę, że tamte czasy, to historia i takie coś już się nigdy więcej nie powtórzy....

Byliśmy dzisiaj na testach alergicznych-i u mnie czysciutko- przynajmniej z jednym mam spokoj- nie mam żadnych alergii- nie jestem na nic uczulona- brawo ja- jak to pan doktor humorystycznie okreslil-" złego licho nie bierze "hehehe..., Za to mój mąż pozbierał chyba i moje alergie, bo i dzisiaj i poprzednim razem miał ręce całe zaczerwienione i pojawiły się mu lekkie pęcherzyki- ma głównie uczulenia na trawy, zboza, na produkty spożywcze juz nie tak bardzo; takze testy alergiczne- pierwsze w naszym życiu mamy zaliczone...

Kolejna sprawa- pobyt w szpitalu- dostałam liścik ze szpitala- koperta a w środku taka  Ala widokówka ze zdjęciem tego szpitala i tam informacja o dniu, w którym mam się wstawić i co ze sobą mam zabrać. Także do szpitala Idę w miarę szybko- nie muszę czekać tych 3 miesięcy, jak to mówiła mi pani przez telefon- ale z racji, ze miałam na skierowaniu napisane pilne- Idę już w przyszłym tygodniu. W pracy oczywiście już poinformowalam, że Idę do szpitala i nie wiem jak długo mnie nie będzie- także wiedza, że ktoś za mnie musi przyjsc- bałam się tego, jak to będzie bo nie chciałam brać l4 na ten pobyt- moja bezpośrednia przełożona też mi to odradzala, także będę miała wolne, a nie l4, więc poszło po mojej myśli- zdrowie najważniejsze...

Komentarze

  1. Dobrze, że chociaż testy alergiczne wyszły dobrze :) już niedługo porobią Ci wszystkie badania i będziesz wiedzieć, co dalej. Trzymam kciuki za wyniki!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziekuje Marysiu
    Mam nadzieje, ze sie cos wyjasni- ze w tym szpitalu nalezycie mnie przebadaja i beda wiedziec "o co chodzi"- diagnoza- odpowiednie leczenie....

    OdpowiedzUsuń
  3. Testy wyszły Ci ok i oby teraz kolejne badania też wyszły ok :) trzymam kciuki :)

    OdpowiedzUsuń
  4. A czemu nie chciałaś L4? Nie szkoda Ci wolnego?

    OdpowiedzUsuń
  5. Mamy w pracy tak, ze czasem mozna " legalnie" pokombinowac i tylko musialam wziac 2 dni urlopu, a nie bylo mnie wbpraxy 12 dni, bo zdazyly sie jeszcze okienka- dni planowo wolne wg grafiku, takze nie bylo az tak zle...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Ku pokrzepieniu serc- " sposoby" na niedrożne jajowody

Moja walka z niedroznymi jajowodami...

I jesteśmy dalej; zrobiliśmy krok do przodu...