Posty

I jesteśmy dalej; zrobiliśmy krok do przodu...

Obraz
 Nie wiem czym to jest spowodowane, ale z dnia na dzień czuje, że coraz bardziej ubywa mi sił... Jeju, przecież ja mam 35 lat, a mówię, jak staruszka, która z ledwością stawia kroki... Nie wiem, czy jest to spowodowane przebytym w niedalekiej przeszłości Covidem, czy przyczyna leży jeszcze gdzieś indziej. Może to też przez bardzo szybkie tempo życia, przez uciekający z prędkością światła czas, ani się człowiek nie obejrzy, a już znowu jest noc i tak mija dzień za dniem... Sytuacja związana z Covidem, chyba znudziła się już większości osob; sama bym chciała, aby było jak dawniej. W ostatnim czasie dowiedziałam się o tylu pogrzebach osób, które znałam, czy to osobiście czy tylko z opowiadań; codziennie, nieustannie dziękuję Bogu za to, że i my i moi rodzice wszyszlismy z tego bez większego szwanku... Dobry Bóg czuwał i nadal czuwa nad nami... Jeśli chodzi o krok w przód, to cieszę się ogromnie z tego, że podjęliśmy wspólną decyzję dotyczącą adopcji dziecka. W sumie ja byłam już do tego p

Czas.. Start...

Obraz
  Nadszedł ten moment w moim życiu, aby wziąć się w garść i na poważnie zadbać zarówno o swoje zdrowie, jak i swój wygląd. To jest ten czas, w którym trzeba zrobić coś więcej... Wczoraj dostałam rozpisana dietę wraz z zestawem ćwiczeń i zaczynam od jutra. Trochę się boję tego, że zabraknie mi czasu na któryś element-trzeba przygotować 5 różnych posiłków i do tego muszę 4 razy w tygodniu wykonywać ćwiczenia. Jestem zdeterminowana i gotowa na nowe wyzwanie, choć jest nutka niepewności, czy dam radę, czy starczy mi na wszystko czasu... Dla chcącego nic trudnego, jeśli będę widziała, że będzie trudno się wyrobić, będę musiała zrezygnować z jakichś czynności na rzecz właśnie diety i/lub ćwiczeń... Czekam jeszcze na taśmy do ćwiczeń oraz suplementy, które zlecił mi Pan dietetyk... 

Zaczynamy realizować Noworoczne postanowienia i plany

Obraz
Wiele osób wraz z Nowym Rokiem robi sobie listę planów i postanowień na najbliższy czas. Również i ja posiadam taką listę i trzymam się jej kurczowo. Niektóre rzeczy lub sprawy na liście są małe,błahe,a niektóre większe, poważniejsze i wymagają większego, że tak powiem poświęcenia... W ostatnim czasie udało się nam-w sumie mojemu mężowi zrobić szafkę do łazienki-szafke, która zmieści pralkę i będzie miała kilka półek, aby móc dać na nią ręczniki i rzeczy potrzebne do prania-udało się- jedna rzecz zrealizowana. Kolejna rzeczą na mojej liście, było zarejestrowanie się do Poradni Chorób Serca i Naczyń-udało się-wizytę mam wyznaczoną na koniec lutego-jestem bardzo ciekawa, co tam powiedzą mi na wyniki mojego usg. Koleją bardzo ważna sprawa, to skorzystanie z indywidualnej diety wraz z ćwiczeniami-bardzo bym chciała w tym roku schudnąć, żeby nie moc się wstydzić swojego ciała podczas zakładania dwu częściowego stroju-podobno dieta ta jest bardzo smaczna, tania i nie jest zbyt wymagająca; o

Podsumowanie Roku 2020 i plany na Nowy Rok

Obraz
 Jak dla większości ludzi, rok 2020 był rokiem dziwnym-pełnym nowych sytuacji oraz z tym związanych obostrzeń. Myślę, że większość ludzi bardzo chciała, aby rok 2020 jak najszybciej się skończył i by nastała nowa era-wolna od koronawirusa,by wróciło życie takie, jakie było przed pandemią. Widać, jak ludzie są już bardzo zmęczeni tą całą sytuacją.  Jeśli chodzi o miniony rok, to muszę przyznać, że mimo wszystko wiele się wydarzyło. Patrząc na początek roku 2020, kiedy to stałam się osobą bezrobotną- nawet było mi to "na rękę", z tego względu, że mogłam jeździć z babcią mojego męża na różne badania i wizyty lekarskie-a trochę ich było (w grudniu 2019r. Został u babci wykryty guz piersi o zaawansowanych zmianach  i lekarz pow., że babcia nie dożyje przyszłych Świat Bożego Narodzenia--co niestety się potwierdziło-ale o tym później).  Pod koniec stycznia pojechałam do sanatorium-skorzystałam z okazji, że na razie nie pracuje i mogę sobie pozwolić t
Wydawać by się mogło, że w okresie, który obecnie panuje, ludzie powinni mieć więcej czasu-generalnie tak jest, ale ja nie mam nawet czasu napisać nowego posta na bloga... Moja doba jest za krótka i mimo tego, że kilka dni temu brałam udział w webinarze pt. "zarządzanie sobą w czasie", to nadal się nie wyrabiam, bo często minuty uciekają, jak piasek uciekający z nieszczelnych dłoni... W sumie nie robię nic spektakularnego, bo większość czasu wg zaleceń jednak spędzam w domu... Pracy nadal nie mam i coś czuję, że szybko nie znajdę, gdyż w obecnej sytuacji to w większości zakładów raczej zwalniają, niż przyjmują nowych pracowników. Ostatnio z racji tego, że mój mąż siedzi w domu (przestoje, urlop, home office), kiedy otwarli wejścia do lasów, skwerów itd., wybraliśmy się na wycieczkę rowerową - pierwsza wycieczka rowerowa w tym sezonie pow. 50 km-nie powiem, bo były momenty, że nie dawałam rady wyjechać pod ogromne (jak mi się wydawało) górki, ale ta satysfakcja, że w nogach

To wszystko po coś się dzieje....

Obraz
Tak kochani, wszystko jest po coś; nic nie dzieje się przypadkowo i nawet, gdy obecnie pewnych rzeczy nie rozumiemy, one mają swój głębszy sens... To nie zbieg okoliczności, że akurat koronawirus zaatakował nasz kraj w okresie Wielkiego Postu.... Wiem, że jest też takie przysłowie: "Jak trwoga, to do Boga" i doskonalę zdaję sobie sprawę, że niestety niektórzy tak do tego podchodzą, ale to właśnie teraz, kiedy można powiedzieć, że czas jakby się spowolnił i ludzie jakby troszkę zwolnili swoje tempo życia, jest czas na przemyślenie wielu kwestii, na poświęcenie Panu Bogu więcej czasu, na zastanowienie się nad sensem swojego życia. Obserwując bieżącą sytuację, widzę że większość ludzi poważnie podeszło do tematu- wyludnione miasta, sklepy, galerie, kościoły świecące pustkami- a jednak w obliczu tak poważnego i potężnego problemu ludzie potrafią się zdyscyplinować i to się bardzo chwali; podoba mi się taka odpowiedzialność nie tylko za siebie, ale także za innych; choć zdarz

Czas wolny... W sanatorium:0)

Obraz
Wydaje się, że czasu wolnego w sanatorium jest dużo, w sumie tak jest, bo zabiegi wykonywane są tylko do południa, a resztę czasu można sobie spędzić, jak się chce. Kiedy ma się pokój wieloosobowy-tak, jak ja-az 4 osobowy, to człowiek nie ma prawa się nudzić. Były długie rozmowy, spacery, wyjścia do pijalni po wodę (można było sobie nalac albo wodę Jan Kazimierz albo Pieniawe Chopina-ta druga miała o wiele więcej właściwości, dlatego najczęściej ją brałam), granie w karty (nasze byczki zrobiły furorę), były wyjścia do sklepu, czytanie gazet/książek itp.,takze człowiek nie miał prawa się nudzić, bo zawsze coś się działo. No ale, sanatoryjny czas dobiegł końca... Cieszę się, że miałam możliwość skorzystania z takiej formy leczenia. Muszę przyznać, że na moim turnusie były bardzo fajne osoby, z którymi można było porozmawiać, pośmiać się, pożartować itd. Na obsługę zabiegową i osoby wydające posiłki nie mogę narzekać, wszystko bardzo sprawnie się odbywało. Kiedy w ostatnim tygodniu moje

Sanatoryjny czas dobiega końca...

Obraz
Sanatoryjny czas powoli dobiega końca. Wydaje się, że niedawno przyjechałam, a już powoli trzeba się pakować-tak szybko to zleciało-zostało zaledwie 5 dni zabiegowych. Rozmawiając z rodziną lub moimi znajomymi, słyszałam pytania-i jak Ci się tam podoba? Powiem  szczerze, że jest nieźle, może było by jeszcze lepiej, kiedy byłby ze mną mąż-wiadomo, ale już niedługo i mąż do mnie dotrze, także będziemy sobie razem spacerować i zwiedzać okoliczne miejscowości. Jak już wcześniej pisałam, jest to mój pierwszy sanatoryjny wyjazd, więc można powiedzieć, że dla mnie wszystko tu było nowe i nieznane, ale szybko udało mi się wejść w rytm sanatoryjny. Oczywiście o tamponach borowinowych mogłam jedynie pomarzyć, no ale na szczęście w zamian za to dostałam i to codziennie oprócz niedziel- kąpiele borowinowe i oprócz weekendów - zawijania borowinowe; byłam raz na kąpieli igliwiowej- jest ona dodatkowo płatna, bo nie jest refundowana przez NFZ, ale mój lekarz prowadzący mnie tutaj powie

Pobyt w sanatorium

Obraz
Jest, udało się... Jestem w sanatorium. A doszło do tego tak, że dzwoniłam sobie i pytałam o możliwość skorzystania ze zwrotów i w drugim podejściu się udało. A chciałam jechać teraz dlatego, żeby wykorzystać ten czas, w którym jeszcze nie pracuję; ale trochę "zamętu" było, bo Urząd Pracy powiedział żeby najlepiej skombinować L4 na czas pobytu w sanatorium, a to dlatego, że mam zasiłek i bez l4, to wypłata była by na jakiś okres czasu wstrzymana i dopiero po przyjeździe by mi to jakby nadpłacili itd., no więc udało mi się załatwić L4 od lekarza rodzinnego.  Jestem na pobycie sanatoryjnym w Dusznikach Zdroju. Najbardziej cieszyłam się z tego, że będę tutaj miała tampony borowinowe, no ale ze mam takie a nie inne szczęście, niestety okazało się wczoraj (a jestem tu już 6 dzień), że niestety od stycznia tego roku NFZ nie podpisał z tym sanatorium umowy na te tampony; byłam wściekła, gdyż w moim przypadku te tampony miały być jednym-w sumie nawet jedynym zabiegiem, który najbard

Jaki był rok 2019-małe podsumowanie

Obraz
Naszym największym "osiągnięciem" w minionym roku, było zrealizowanie naszego można powiedzieć wspólnego marzenia (jednego z wielu) - podróż życia, czyli wakacje na Dominikanie. Troszkę nas ten wyjazd szarpnął, nie powiem, bo kosztował nas trochę wyrzeczeń, ale od czego są marzenia i ta satysfakcja, kiedy się one spełniają. Niestety nasze najważniejsze i w sumie priorytetowe Marzenie nie zostało spełnione--widocznie to jeszcze nie był ten czas. Chcieliśmy podejść do inseminacji, byliśmy już zdecydowani i na wizycie u Pana dr, który miał wykonać ten zabieg, zostało nam to wybite z głowy, bo pan dr powiedział, że on już teraz wie, że to się nie uda, bo w laparoskopii wyszła mi obustronna niedroznosc jajowodow, a przy niedrożnosci nie wykonuje się inseminacji, bo to nie ma sensu i powiedział, że szkoda naszych pieniędzy i jeszcze powiedział, że dziwi mi się, że jestem taka uparta i zdeterminowana, bo już dawno mieliśmy zdecydować się na in vitro, bo jak powiedział, tylko to

Zdrowych, spokojnych i błogosławionych Świat

Obraz
"Niech wszyscy znajdą swoje miejsce przy świątecznym, grudniowym stole, niech spełnią się nareszcie nasze  najskrytsze marzenia, niech każdy kolejny dzień będzie lepszy od poprzedniego, a dobre słowo Boże towarzyszy nam w drodze przez życie. Bądźmy dla siebie bardziej serdeczni na co dzień, patrzmy na to co dobre, a nie na to co nas czasem dzieli." Wszystkiego najlepszego na święta Bożego Narodzenia... 

Czy też tak macie? Kilka życiowych refleksji...

Obraz
Po raz kolejny spotkałam się z "dyskryminacją" z tego powodu, że zmagamy się z niepłodnością. Kiedy byłam u immunologa (kilka miesięcy temu), dostałam zlecenia wykonania kilku badań, a jako że wraz z mężem posiadamy dodatkowe, prywatne ubezpieczenie, postanowiłam sprawdzić, czy jakichś badan nie mam w moim pakiecie, no i jak się okazało, niektóre z nich mogłam wykonać  w ramach abonamentu-trochę nerwów mnie to kosztowało, ale już nie chce mi się o tym pisać, ale najważniejsze jest to, że pani w placówce, w której wykonywałam te badania, uświadomiła mnie (po tym, jak prawie zrobiłam tam awanturę, bo o mały włos, a nie miałabym tych badań zrobionych), że jeśli ktoś zmaga się z niepłodnością, to wtedy nie może tych badań wykonać, bo po 1 potrzebne jest skierowanie na wykonanie badań, a po 2 lekarz internista nie zgodzi się na to, aby wystawić takie skierowanie--beznadzieja, bo człowiek płaci comiesiac niemałe składki, a potem jak chce skorzystać, to wychodzą takie cyrki... Jak

Dla tych, co by chcieli wiedzieć co u nas...

Obraz
Dawno mnie nie było, a czas tak szybko płynie.... W ciągu tych kilku miesięcy wiele się podziało... Ale nie, nie- w ciąży nadal nie jestem. Miesiąc temu świętowaliśmy naszą 6 rocznicę ślubu, o rety, ten czas na prawdę bardzo szybko ucieka, 6 długich lat starań o dziecko, a ile jeszcze przed nami, tego nie wiadomo.... Kilka miesięcy temu, odwiedziliśmy po raz pierwszy klinikę leczenia nieplodnosci w Ostrawie. Zostały mi zlecone badania: Tsh, ft3, ft4, anty Tg, anty TPo, dhea-s, testosteron, esteadiol, fsh, LH, prolaktyna oraz amh- wynik tego ostatniego trochę mnie zmartwił, bo wyszedł 1,19-niby w normie, ale jak na mój wiek, to niskie;dostałam również od owego Pana dr namiary na 2 bardzo dobrych immunolog ów, z których wybrałam jednego- na wizycie padło po 1 podejrzenie niewydolności żył miednicy, a po 2, pan dr stwierdził, że zlepiają mi się płytki krwi. Zostały mi zlecone badania m. In. KIR, NK oraz TVUSG, te ostatnie głównie ze względu na obfite, ze skrzepami i bolesne miesiącz

Płacz, smutek, żal... Gorzki smak porażki..

Obraz
Tak naprawdę nie wiem od czego zacząć; długo zbierałam się za napisanie tego wpisu. W sumie nic nowego nie mam do powiedzenia, ale niektóre zdarzenia sprzed kilku lat, dzisiaj znów ujrzały światło dzienne i odnowiły powstałe wtedy rany w sercu... Ale do rzeczy; zmieniliśmy lekarza na innego ( na naszej niepłodnościowej drodze był to chyba 8, czy 9 lekarz); byłam na wizycie i wtedy to został mi odebrany najmniejszy cień nadziei, została ona ze mnie wyssana tak,żeby nie pozostawiać żadnych złudzeń... I tak się obecnie czuję; lekarz rzeczowy, sympatyczny,miły itd. co mnie zaskoczyło to to,że nie pozwolił mężowi wejść ze mną  do gabinetu, kiedy zapytałam go o tą możliwość i zaznaczyłam od razu,że jesteśmy zdecydowani na inseminację. Byłam sama, pan dr nie badał mnie ( bo w sumie i po co, skoro tydzień temu miałam robione USG i wszystko było dobrze)... Lekarz spokojnie przeglądał naszą dokumentację medyczną- najpierw zaczął od wyników męża, potem przeszedł do moich; nagle mówi mi,że przy

Weryfikacja planów?!

Obraz
Zmiana pracy zawieszona, choć nie jest mi to bardzo na rękę,ale z drugiej strony chyba konieczne...     Byliśmy w 1 dzień świąt na wspólnym świętowaniu, a tam 2 dzieci-w tym moja chrześniaczka, która jest moim oczkiem w głowie, bawiłam się i wygłupiałam z maluchami (kocham te zabawy), a najbardziej serce mi ścisnelo, kiedy maly wcisnal mi się mimochodem na kolana i szepnął do ucha- ciociu, pobawisz się ze mną albo ten moment, gdy razem z mężem usypialismy małą a ta chwyciła się malutkim rączkami mojej szyji i mocno mnie przytuliła-w takich momentach człowiek się rozpływa; podobno teściowa mojego brata (w sumie któryś już raz) powiedziała, że ja miałam być przedszkolanką, bo mam świetny kontakt z dziećmi.... Padło też pytanie co z moją zmianą pracy Powiedziałam, że na razie kwestia ta jest zawieszona, że chce wykorzystać zaległy urlop i pozamykac pewne sprawy- nie chce się tłumaczyć z tego, że chcemy "przycisnac" i "pomóc" sobie w staraniach--jeśli tak to mog

Marzenia są po to,by życie było piękniejsze...

Obraz
Miałam wcześniej się odezwać, ale od powrotu do domu, wiecznie coś- najpierw przygotowywalam się do egzaminu w pracy, potem załatwiałam bieżące sprawy-  badania, paznokcie, zakupy, ogarnianie domu itd. Na razie wstrzymałam się od poszukiwania i zmiany pracy, a to dlatego że chcemy znów ruszyć ze staraniami, ale takimi " wspomaganymi" i bałam się,że przy zmianie pracy będzie to w pewien sposób utrudnione; w mojej obecnej pracy można powiedzieć,że trochę się polepszyło,ale nie można ich za bardzo chwalić,bo takie zmiany nie do końca mnie przekonują, ale jak to się mówi: " lepszy rydz niż nic"... Nie robimy takiego cyrku,jak nauczyciele ( a wierzcie mi- jestem na tą całą sytuację tak naładowana, bo sami sobie wybrali ten zawód i pracują zaledwie ok. 20 h tygodniowo, wakacje, ferie, wszystkie święta i niedziele wolne), jak tak się im nie podoba,to niech idą do biedronki  albo ja się z nimi chętnie zamienię- a też skończyłam studia wyższe- w mojej pracy nie ma czegoś tak