Jaki był rok 2019-małe podsumowanie



Naszym największym "osiągnięciem" w minionym roku, było zrealizowanie naszego można powiedzieć wspólnego marzenia (jednego z wielu) - podróż życia, czyli wakacje na Dominikanie. Troszkę nas ten wyjazd szarpnął, nie powiem, bo kosztował nas trochę wyrzeczeń, ale od czego są marzenia i ta satysfakcja, kiedy się one spełniają.
Niestety nasze najważniejsze i w sumie priorytetowe Marzenie nie zostało spełnione--widocznie to jeszcze nie był ten czas. Chcieliśmy podejść do inseminacji, byliśmy już zdecydowani i na wizycie u Pana dr, który miał wykonać ten zabieg, zostało nam to wybite z głowy, bo pan dr powiedział, że on już teraz wie, że to się nie uda, bo w laparoskopii wyszła mi obustronna niedroznosc jajowodow, a przy niedrożnosci nie wykonuje się inseminacji, bo to nie ma sensu i powiedział, że szkoda naszych pieniędzy i jeszcze powiedział, że dziwi mi się, że jestem taka uparta i zdeterminowana, bo już dawno mieliśmy zdecydować się na in vitro, bo jak powiedział, tylko to nam zostało, także po takim "kazaniu" odpuscilismy sobie inseminację. Ale w ostatnim HSG-nowszym niż laparoskopii, wyszła obustronna drożność.
W 2019 r. Nie przyjęłam ani jednego leku hormonalnego-uff jaka ulga😉
Trafiliśmy do Kliniki Leczenia Niepłodności w Czechach, skąd po pierwszej wizycie tam, od razu pojechaliśmy na Jasną Górę oddać nasz problem Matce Boskiej Częstochowskiej.
W Klinice zostały zlecone specjalistyczne badania, niektóre po raz pierwszy w życiu i skierowanie do Immunologa, gdzie "coś" ruszyło, bo po 1 zostały mi zalecane specjalistyczne badania z dziedziny immunologii, po 2 Pan dr bierze pod uwagę moją małopłytkowość, a po 3 zostałam skierowana na badanie TVUSG, gdzie została znaleziona prawdopodobna przyczyna obfitych, bolesnych itp. @
Na 2 wizycie immunolog przepisał mi lek vessel due F, pow., że na razie nie chce mnie wysyłać na zabieg, który miałby "udroznic" moje żyły w miednicy, ale na mój organizm ten lek chyba nie zadziałał tak, jak powinien, gdyż po pierwsze miałam potworny ból żołądka, a po drugie moja@ była jeszcze gorsza.
Kolejny mój mały sukces, to nieprzerwalne odmawianie Nowenny Pompejanskiej i modlitw za Dusze w czyśccu cierpiące od maja non stop- i związane z tym liczne łaski (szczegółowo o tym może kiedyś napiszę na blogu).
Kolejny mały sukces, choć jeszcze nie jest tak, jak chciałam, to utrzymanie wagi do 50 kg; były ćwiczenia albo zamiennie orbitrek albo pod koniec roku, ćwiczenia na konsoli Wii.
Kolejny mały sukcesik, to to że od świątecznej(bożonarodzeniowe j) spowiedzi--mojej i męża, wspólnie modlimy się o potomstwo za wstawiennictwem św. Jana Pawła II- do tej pory jakoś ciężko mi było zmobilizować do tego męża.
Udało mi się ukończyć 2 kursy internetowe-pracownik administracyjno-biurowy z podstawami kadr i płac oraz kurs sekretarka-asystentka.
Na firmowej wigilijce, nasza bezpośrednia przełożona dziękowała każdemu pracownikowi, który był obecny i do każdego zwracała odpowiednie słowa; kiedy przyszła kolej na mnie powiedziała, że dziękuję mi za modlitwę, za wiarę i wsparcie-łezka w jej oku się zakręciła (a nawiązała do wigilijki sprzed 2 lat, kiedy ogłosiła, że jest w ciąży ze swoim drugim dzieckiem i kiedy spotkałysmy się w WC, płakała, że ona nie chce tego dziecka, że oni go nieplanowali, a po drugie jak robili badania, to wyszło podejrzenie zespołu Downa, pocieszalam ją wtedy i powiedziałam jej o naszym problemie, a ona wtedy to skomentowała, że taki los przewrotny-my chcemy, a nie mamy, a oni nie chcą, a mają, powiedziałam jej, że wszystko będzie dobrze, że się za nich pomodlę-niedawno powiedziała mi, że miała wtedy myśli o usunięciu ciąży, a teraz nie wyobraża sobie życia bez tego małego szkraba).
W maju 2019 roku, wszyscy pracownicy którzy pracowali w firmie min. 2 lata dostali zmianę stanowiska pracy z kasjer na Starszy Doradca Klienta i co z tym związane, 150zl "brutto" podwyżki - taka fajna zmiana.
Jedną z takich ważnych zmian w moim życiu jest to, że zwolniono mnie z pracy i zobaczcie jaki los jest "łaskawy" jeśli tak to mogę napisać - o zmianie pracy myślałam już wcześniej-sama chciałam się zwolnić z jedną małą różnicą, że wtedy nie dostała bym ani odprawy, ani w razie co nie przysługiwałby mi zasiłek dla bezrobotnych, minęło kilka miesięcy, a ja dostaję rozwiązanie mojej umowy o pracę z powodu likwidacji stanowiska. Wierzcie mi jest to szok, bo np. W okresie wakacyjnym byliśmy jedynym punktem, który wyrabiał plany sprzedażowe i ogólnie nie byliśmy słabym punktem, a co za tym idzie, nie było podstaw do zamknięcia punktu, bo był on rentowny; nawet nasza bezpośrednia przełożona bardzo się zdziwiła, kiedy dostała polecenie wręczenia nam wypowiedzeń z powodu likwidacji stanowiska i zamknięcia punktu, bo miała względem nas inne plany w ogóle niezwiązane ze zwolnieniem i zamykaniem naszego punktu. Ale tak wyszło, widocznie tak miało być.
Obecnie jestem na etapie szukania nowej pracy i czekam na świadectwo pracy żeby móc się zarejestrować w Urzędzie Pracy.
 Co się nie zmieniło, to uciekający szybko czas, z wieloma rzeczami się nie mogłam wyrobić i w sumie nadal tak jest-doba jest za krótka.
Pod koniec roku napisałam do świętego Józefa list i poprosiłam go o to, by czuwał i opiekował się całą moją rodziną, by wszyscy byli zdrowi i nikogo nie dosiegla jakaś poważna choroba; prosiłam go również o znalezienie przeze mnie dobrej pracy-dobrej to znaczy, dobrze płatnej-nie wymagam jakichś kokosow, ale żeby netto 2 z przodu była, żeby to była praca dająca mi satysfakcję, a zadowolenie dla mojego nowego szefa; kolejna rzeczą, o którą prosiłam, to to by w tym Nowym Roku udało się nam spełnić nasze największe Marzenie.
Co jeszcze bym chciała żeby się spełniło w 2020 roku?
Żebyśmy zmienili nasze odżywianie na bardziej zdrowsze-już w zeszłym roku były jakieś zmiany, ale jeszcze bardziej musimy się za to zabrać. Chciałabym dalej kontynuować te moje ćwiczenia żeby pozbyć się oponki na brzuchu:) chciałabym podszlifowac swój angielski, mieć więcej czasu dla siebie:)...

Komentarze

  1. Kiedy jeszcze nie mieliśmy dzieci, w Sylwestra lub Nowy Rok, robiliśmy takie właśnie podsumowanie tego co było fajne i tego, co nie udało się osiągnąć. Pomimo wszystko bardzo pragnęłam, by nie dopuścić do sytuacji, w której z powodu braku dziecka nie ma się czym cieszyć. A przecież w ciągu roku udaje się tak wiele rzeczy, które trzeba docenić. Choćby to, że jest się zdrowym, że ma się dobrego męża/żonę, że było się na wspaniałych wakacjach (choć pożarły pół portfela, ale co tam, to tylko kasa, można zaoszczędzić nową ;) ) i wiele innych. I patrząc na to wszystko tak z perspektywy czasu to widzę, że tyle jeszcze było innych rzeczy, które "musiałam" zrobić, zanim pojawiły się dzieci. Wiesz pewnie o czym piszę. Wiadomo, gdybyś teraz zaszła w ciążę, to sobie poradzisz z pracą i wszystkim innym, ale może właśnie tak ma być i nie ma się co pchać na siłę. Życzę Ci Agatko, byś miała w sobie tak samo dużo wiary jak i pokory, żeby ze spokojem przyciąć wszystko to, co jest Ci dane. Bo w tym momencie być może dzieją się wielkie rzeczy, o których nawet nie wiesz :)))) Życzę Tobie/Wam kolejnych wspaniałych wakacji! Co jak co, ale na to nigdy nie było mi szkoda pieniędzy, bo one właśnie wtedy cieszą najbardziej, jak można z nimi coś fajnego zrobić. Ostatnio oglądaliśmy stare zdjęcia z wakacji z dziewczynkami i mówię do nich, że jeździliśmy dużo, ich nie było jeszcze, było nam smutno, na co moja starsza córka mówi biorąc mnie za rękę: Ale już jesteśmy :)
    Niech więc smutek i zwątpienie odejdą w las, a rok 2020 będzie szczęśliwy pod każdym względem! My już nie robimy listy podsumowującej, ale tak sobie rozmawialiśmy o marzeniach i w zasadzie mogę powiedzieć, że się spełniły :) Choć nowych nie brakuje, czego i Wam życzę :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, choć bardzo często jest tak, że człowiek nie potrafi doceniać najmniejszych rzeczy. Od jakiegoś już czasu doszłam do wniosku, że wszystko dzieje się po coś i nie ma w życiu przypadków - co by i taka sytuacja z mojego życia, że po prawie 7 latach dostałam wypowiedzenie umowy o pracę, bo zlikwidowali nasze stanowisko pracy, a większość z nas nie rozumie dlaczego tak się stało - ale ja już chyba wiem:0) babcia mojego męża podupadła mocno na zdrowiu, zdiagnozowali u niej raka piersi--ma zalecanych wiele badań i wiele wizyt u specjalistów ja mogę być do jej dyspozycji, bo nie chodzę do pracy, a gdybym dalej pracowała, to nie miałby kto z nią jeździć, bo wszyscy chodzą do pracy, a tu prawie codziennie trzeba z babcią gdzieś zajechać i to nie tylko ją zawieźć, ale też z nią wejść do gabinetu, pomóc jej, pozałatwiać te wszystkie sprawy "papierkowe". Po 2 może uda mi się wcześniej załatwić sanatorium-ze zwrotów - póki nie mam jeszcze nowej pracy...
      Dziękuję ;
      Pewnie tak jest, jak piszesz, że dzieją się wielkie rzeczy, ale jeszcze ich nie zauważam lub nie do końca je rozumiem...
      Co do pieniążków, to też tak do tego podchodzę, że nie szkoda mi ich kiedy idą na ważny cel, czy to na wakacje, czy zakup czegoś potrzebnego w danej chwili, bo tak to generalnie jestem typem człowieka oszczędnego...
      Fajnie Ci powiedziała córeczka - pewnie aż Ci się zrobiło ciepło na serduchu...
      Marzenia zawsze są - jedne mniejsze, drugie większe, ale są, bo życie bez marzeń było by nudne...
      Dziękuję; Wam też życzę samych wspaniałości i radości z posiadania najwspanialszego daru, jakim są dzieci...

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Ku pokrzepieniu serc- " sposoby" na niedrożne jajowody

Moja walka z niedroznymi jajowodami...

I jesteśmy dalej; zrobiliśmy krok do przodu...