Posty

Wyświetlanie postów z sierpień, 2016

Upragniony wypoczynek...

Od jutra rozpoczynam urlop, odpoczynek od codziennej pracy, od obowiązków zawodowych, ale także i odpoczynek od starań- nie,zeby bylo jasne- nie rezygnuje z nich calkowicie, ale podczas urlopu chce choc na chwile zapomniec- byc wolna od badan, od czekania na dni plodne, od czestych usg, od kochania sie tylko w dni " najbardziej" odpowiednie itd. Powoli zaczynam godzic sie z tym, ze i nasze malzenstwo jest jednym z tych,ktore raczej nie doczeka sie wlasnego potomstwa. Kilka dni temu kiedy po calym dniu polozylam sie spac, od niepamietnych czasow, do moich oczow naplynely lzy, bo myslalam o godzeniu sie z tym, ze nie jest dane mi byc matka; tak trudno to zrozumiec i zaakce9ptowac taki stan rzeczy, ale chyba juz nie chce dalej tak isc w zaparte i z uporem maniaka, za wszelka cene walczyc o swoje wlasne dziecko; widocznie Bog tak chce, widocznie taki jest Jego plan.. no coz, choc nie do konca na to przystaje,ale niestety musze przyjac to, co zsyla mi los... Bo przeciez nawet staj

u innych łzy radości, u mnie łzy rozpaczy...

Dzisiaj znów dowiedziałam się, że 2 znajome są w ciąży- jedna trochę starsza ode mnie ze stażem małżeńskim większym niż nasz, ale mają już 10, czy 11 letnią córkę, druga znajoma- młodsza ode mnie- staż małżeński tylko o miesiąc krótszy niż nasz; z tego co wiem, to ta druga koleżanka też starała się z mężem o dziecko zaraz po ślubie i niestety nic nie wychodziło; przyjechali niedawno z wakacji i okazało się, że będą mieli pamiątkę- kiedy usłyszałam te nowiny powstrzymywałam się, aby nie uronić łez- szczerze myślałam, że ten etap mam już za sobą, lecz chyba zawsze- póki sama nie jestem w ciąży- takie nowiny o ciąży znajomych będą sprawiały, że na mojej twarzy pojawią się znów łzy- gorzkie łzy rozpaczy, beznadziei, bezsilności... kilka razy myślałam o tym, czy aby czasem nie jest to jakaś "kara", bo na prawdę została wymierzona w samo sedno i spełniła swoje zadanie... brawo- komuś się udało, tylko dlaczego, ktoś cieszy się z ludzkiej tragedii? z ludzkiego nieszczęścia i dlaczego

Nikt nie mówił, że będzie lekko...

Kilka dni temu, kiedy siedziałam w aucie przed jednym z większych sklepów czekając na znajomych, obserwowałam ludzi- wchodzących i wychodzących z niego- przez tą chwilę, kiedy tam siedziałam, najwięcej zaobserwowałam rodzin z dziećmi i kobiet spodziewających się własnego maleństwa- i wtedy tak w duchu sobie pomyślałam- Boże, dlaczego tak mnie doświadczasz? dlaczego sprawiasz, bym świadomie grzeszyła- cholernie zazdroszcząc innym tego, na co ja tak bardzo od dłuższego już czasu czekam? w mojej głowie kłębiły się różne myśli, ale w końcu dotarło do mnie, że moje życie nieco się różni od tych ludzi, którzy doczekali się własnych dzieci, bo ja- my niestety jesteśmy nadal w punkcie wyjścia... Czasem czuję się, jakbyśmy nic nie robili z tą naszą niepłodnością, czuję się po prostu bezradna, jakbyśmy stali w miejscu pogodzeni z całą tą naszą sytuacją... ale ja nie chcę się z tym godzić, nie potrafię przyjąć do wiadomości tego, że może nie będzie nam dane zostać biologicznymi rodzicami... jedna