09,05,2011

i mamy poniedziałek-dla większości ludzi-najgorszy dzień...
Jak już kiedyś tam pisałam, dla mnie od kiedy nie pracuję, te dni stały sie takie same-nie widzę różnicy między poniedziałkiem a piątkiem- nie czekam szczególnie na weekend- te moje dni- można powiedzieć- wyglądają tak samo- te same czynności, te same obowiązki, ta sama cisza i pustka, jak rodziców nie ma w domu...
Rano pojechałam zawieźć sąsiadkę- mamę od tej koleżanki, o której czasem piszę-do pracy; trochę  to było takie "niepoważne", gdyż chłopak tej mojej koleżanki dzisiaj nocował u nich, jego samochód stał na placu i równie dobrze on mógł ją zawieźć, ale nie zrobił tego- w sumie mnie nie ubyło- zrobiłam dobry uczynek, ale tak to było dziwne, bo gdybym ja była w takiej sytuacji, to nie prosiła bym "obcych" osób tylko mój chłopak tyle by podrzucił mamę, no ale...
Byłam też dzisiaj zapłacić 2 ratę za ubezpieczenie samochodu- zasiłek z UP w całości został przeznaczony na w/w cel:0( niestety, ale tak to juz jest jak się ma swój samochód; bez niego byłoby o wiele gorzej...
Przyszedł też na chwilę mój brat- kupowaliśmy przez internet prezent dla jego żony na pierwszą rocznicę ich małżeństwa; był taki szczęśliwy jak to kupował- a ja cieszyłam się z ich szczęścia; zapomniałam na chwilę o sobie i swoich problemach, w tamtej chwili ważniejsze dla mnie było ich szczęście; to, ze im się układa, to, że im się udało w życiu- że natrafili na właściwe osoby....
Obserwując moje otoczenie, widzę jak moje marzenia spełniają się innym- tak jest- to, co dla mnie jest marzeniem, dla niektórych osób jet rzeczywistością i co najgorsze, czasem taką rzeczywistością- jest tak, bo tak ma być i koniec;
Popołudniu poszłam z koleżanką na rowerek- tak się nie mogłam już doczekać. Zrobiłyśmy 15,5 km- miałyśmy rekreacyjną wycieczkę i postanowiłyśmy jeździć tak codziennie-jak oczywiście pogoda dopisze; rower to wspaniały sport- po nim czuję się taka "lekka".
Na dzisiaj już kończę, bo oczy się już zaczynają kleić a chciałabym jeszcze poczytać przynajmniej kilka stron książki- czytam obecnie książkę pt: " Pies, który uratował mi życie"- ładna książka- m.in. opisuje to, jak na jednej z wojen, pies uratował 7 ludzi- zabrał zapalony granat do pyska i uciekał z nim z daleka od 7 ludzi, niestety granat wybuchnął i bohaterski pies- zginął- rozszarpany na kawałki; kolejny pies doprowadził bardzo spragnionych ludzi do miejsca, gdzie można wykopać źródło wody;

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Ku pokrzepieniu serc- " sposoby" na niedrożne jajowody

Moja walka z niedroznymi jajowodami...

I jesteśmy dalej; zrobiliśmy krok do przodu...