tak więc......:0)

Więc tak.... Sobota była bardzo pracowita; sprzątanko, obieranie owoców- wiśni i jabłek, potem poszłam do babci i dziadka- posiedziałam z nimi na chwilkę, bo obydwoje idą do szpitala- dziadek od dzisiaj już leży, a babcia kiedyś tam ma iść..... A w niedzielę wieczorkiem spotkałam sie ze znajomymi na grillu :0)Coś się mi odezwały problemy z jelitami, ale co zrobić trzeba żyć jakoś, bo obserwując co się dzieje w szpitalach, to nie chciałabym tam trafić.........Dziś na prakcie dostałam ochrzan od opiekunki, bo dała mi w piątek książkę do poczytania, ale ja musiałam iść na oddział i cały dzień byłam na oddziele no i nie zdążyłam jej przeczytać, ale olałam to :0)w końcu poszłam na praktę by się nauczyć praktycznych rzeczy a nie czytać podręczniki:0) Byłam dziś znowu na oddziale; i musze powiedzieć, ze niektórzy ludzie nie mają ciekawego żywota...
My często narzekamy, ze nam źle itd. a tam, to było poprostu żałosne- ludzie schorowani- rodzina ich nie chce- po operacjach- ledwo mogą chodzić....To straszne, ale dopiero zaczyna się dostrzegać to, co sie ma gdy zobaczy sie jak strasznie  i o wiele gorzej  mają sie inni,; ja się o tym przekonałam, bo teraz niemal codziennie to widzę.......... Gdy starsze, nie tylko starsze- schorowane osoby muszą liczyc na czyjąś pomoc, bo sami nie są w stanie niczego zrobić- nawet wziąść do ręki szklanki z wodą by się napić....To straszne, ale to sama rzeczywistoś......Kiedy się tego nie widzi, nie wie się, ze takie rzeczy się dzieją......A ile tam jest bólu, cierpienia.....ale często obserwuję, ze nie brak im wiary, że wierzą w to, ze będzie lepiej, że będą kiedyś samodzielni, ze wyjdą ze szpitala i poradzą sobie...A my ile razy tracimy nadzieję, a przecież nie jesteśmy tak chorzy jak oni; ile razy tracimy wiarę, a oni? Wciąż jeszcze wierzą, mają nadzieję, ze rehabilitacja będzie skuteczna- i walczą dzielnie ze swoimi chorobami, mimo że czasem ten ból przygniata ich do samej ziemi, mimo że na ich twarzach jest cierpienie, mimo że boli, oni się nie poddają.......
Musze powiedzieć, ze dużo sie  tam uczę i to nie tylko rzeczy związanych typowo z moim zawodem, ale codziennie kiedy z tamtąd przychodzę, mam jakieś refleksje, zadumę, zastanawiam sie nad tym, to daje mi dużo do myślenia;
Chodząc po oddziałach "rozdawałam"usmiech- rozdawałam promienie ciepła i widziałam, że kiedy się podeszło do pacjenta pogłaskało sie go, powiedziało dobre słowo, pochwaliło....to pacjent odżywał i nabierał chęci do życia; to takie piękne...Przez tą pracę  rozumiem teraz, ze Bóg posyła mnie do niesienia pomocy innym; zawsze chciałam pomagać innym, ale nie myślałam, ze Bóg "pozwoli" mi pomagać innym w taki właśnie sposób....A jeszcze do niedawna myslałam, że te studia to był mój błąd, ze się nie nadaję, że gdzie tam ja na takie studia itd. ale teraz z biegiem czasu, widzę, że Bóg tak chciał, ze tak miało być i Bóg robił wszystko, by te moje plany- inne-się nie sprawdziły i myślę, że dobrze, bo Bóg nigdy nas nie zawodzi- nie chce abyśmy byli nieszczęśliwi, On nas kocha miłością nieskończoną i nie pozwoli nas skrzywdzić..
I za to Mu  dziękuję; dziękuję, ze Mu że jestem właśnie tu- w tym miejscu, w tym czasie....
Nic nie dzieje się przypadkowo......
Dziś otrzymałam ostatni wynik z egzaminów i na szczęście zdałam i teoretycznie mam już wakacje moze nie wpełni bo do piątku mam praktykę, ale ogólnie zero nauki :0)Cieszę się, ze nie mam ani jednego egzaminu poprawkowego i wiem, ze to nie jest moja zasługa, ale zasługa Boga, który jest nieskończony.........Dzięki Boże za wszystko; miej w opiece wszystkich, którzy są w trudnej sytuacji, którzy nie mogą sobie poradzić z problemami, którzy nie widzą żadnego wyjścia- Błogosław im....

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Ku pokrzepieniu serc- " sposoby" na niedrożne jajowody

Moja walka z niedroznymi jajowodami...

I jesteśmy dalej; zrobiliśmy krok do przodu...