Kolejne dni "walki"...

No i mnie też dopadło choróbsko; najlepsze jest w tym, że tylko trochę bolało mnie gardło i od czasu do czasu pokaszlywałam, ale nie sądziłam, że będę miała stan zapalny gardła- no i od wczoraj jestem na antybiotykach - muszę się wykurować do wtorku, gdyż właśnie wtedy chcę jechać do szpitala na ostatnie już badanie HSG, a jak się okaże, że mam podwyższone ob, to niestety z badania nici i zostaniemy z mężem z kwitkiem odesłani do domu; więc mam ogromną nadzieję, że się uda, więc w poniedziałek idę rano na badanie krwi, a potem jedziemy na badanie czystości i po skierowanie do szpitala, a we wtorek na HSG. W międzyczasie oczywiście cały czas od początku tego cyklu zapiski wg modelu Creightona- muszę powiedzieć, że nie jest to łatwe, czasem trzeba się trochę natrudzić, żeby prawidłowo wpisać wyniki obserwacji, ale myślę, że w miarę upływu czasu nauczę się tego i nie będzie to takie trudne.
Co jakiś czas dochodzą do mnie słuchy o tym, że naprotechnologia nie jest wcale taka skuteczna i padło kilka takich opinii, że jest to tylko wyłudzanie od par niepłodnych pieniędzy, a i tak nie będzie żadnych rezultatów. Słucham czy czytam te opinie i w duchu sobie myślę coś takiego, czy te osoby, które to piszą/mówią mają dzieci? czy miały jakiekolwiek problemy z poczęciem? i czy jeśli byli by w mojej/naszej sytuacji, gdzie np. in vitro nie wchodzi w grę, a pragną bardzo swojego dziecka, czy nie robili by wszystkiego co w ich mocy- albo by siedzieli z założonymi rękami?i w końcu czy sami korzystali z tej metody? Najgorsze jest właśnie to, że większość osób, które wypowiada negatywne opinie na temat napro, są osobami, które mają dzieci lub też ich nie mają, ale z własnego wyboru, bo ich nie chcą mieć... I tu jest właśnie ta granica, bo te "zdrowe" osoby- nie mające problemów, ani nie stykające się bezpośrednio z niepłodnością, nie wiedzą przez co przechodzą te osoby, które pragną, które marzą o poczęciu własnego dziecka.; ile wyrzeczeń to wszystko kosztuje, przez co musimy przechodzić... Wiem to na swoim przykładzie, bo przez jakiś już dłuższy czas, moje dni wolne oraz urlopy są brane głównie na to, aby zrobić badania (i to nie jedne- tylko jest ich masę), pojechać na spotkanie, pojechać do lekarza, na monitoring cyklu- czasem nawet co 2-3 dni itp. Kto nie przeżył i nie przeżywa tego na własnej skórze, nie zrozumie tego za żadne skarby...
Jeśli chodzi o moje zdanie na temat naprotechnologii, wiadomo na razie niewiele mogę powiedzieć z mojego doświadczenia, gdyż jak już ostatnio pisałam dopiero zaczynamy naszą przygodę z tą metodą, ale mocno wierzę i mam nadzieję, że uda nam się osiągnąć nasz najważniejszy cel, a jeśli z różnych powodów nie, to przynajmniej uda mi się- z pomocą instruktora i lekarza pozbyć się tych wszystkich moich dolegliwości związanych z cyklem miesięcznym- tych wszystkich nieprzyjemnych objawów, które są czasem bardzo uciążliwe; myślę, że przez tą metodę też bardziej mogę poznać swój organizm....
Zobaczymy, czas pokaże co z tego wszystkiego wyniknie, ale trzeba mieć zawsze nadzieję i pozytywne myślenie, że będzie dobrze, że w końcu Pan Bóg wynagrodzi nam te wszystkie nasze trudy....

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Ku pokrzepieniu serc- " sposoby" na niedrożne jajowody

Moja walka z niedroznymi jajowodami...

I jesteśmy dalej; zrobiliśmy krok do przodu...