Prawdopodobna przyczyna naszych niepowodzeń...

"Być może życie nie oszczędza Ci ciosów i zastanawiasz się, czy Twój los kiedykolwiek się odmieni. Zapewniam Cię, że nawet sobie nie wyobrażasz, jak wiele dobrego może Cię jeszcze spotkać- pod warunkiem, że się nie poddasz. Nie trać z oczu swego marzenia. Zrób wszystko co w Twojej mocy, żeby dążyć do jego spełnienia i nie zboczyć z właściwego kursu..."


        W piątek mąż był na pierwszej wizycie u Pana urologa- wizyta trwała może jakieś 20 minut; pan doktor wypytał się wszystko, zbadał męża, no i się okazało, że prawdopodobnie problemem w naszych staraniach jest przewlekłe zapalenie prostaty- i przez to nienajlepsze wyniki badań nasienia. Zostały przepisane mężowi lekarstwa, które ma systematycznie zażywać, które mają złagodzić ten stan zapalny, a za kilka tygodni ma jechać do specjalistycznego szpitala na szczegółowe badania; wtedy też na 100% będzie wiadomo co jest grane i będzie można wdrożyć odpowiednio dopasowane leczenie do stanu chorobowego. Zawsze jest jakaś nadzieja, że jeśli uda się przejść kurację i wszystko będzie wracać do normy, to może wtedy nasze starania zaowocują; szkoda tylko, że mąż nie trafił do Pana urologa kilka lat/ miesięcy wcześniej, bo na pewno bylibyśmy już na dalszym etapie; z drugiej strony, to właśnie tak jest, gdy dotyka nas problem niepłodności nie wiemy, gdzie iść, do kogo zwrócić się o pomoc, kto najlepiej by nam pomógł; przez tylu różnych lekarzy już przechodziliśmy, ale zawsze mąż trafiał na nieodpowiednich - fakt faktem, że wcześniej nie był u żadnego urologa, tylko u andrologów; mam nadzieję, że teraz uda nam się coś osiągnąć, tylko żeby mąż bardziej przykładał się do tego leczenia- bo z tym to u niego różnie- czasem zapomina wziąć leków co mnie bardzo wkurza, bo przecież powinno to być dla niego priorytetem; bo niby chce mieć dziecko,a jednak...   powinien schować męską dumę do kieszeni... Kto wie, czy poszedł by do tego urologa, gdybym ja nie naciskała- a kilka razy mówiłam mu, żeby poszedł, że moja Pani gin. poleca właśnie tego urologa, bo jest sobie za niego pewna, a pow., że jeśli mąż będzie dalej chodził do tego androloga, do którego jakiś czas temu zaczął chodzić, to ona niestety nie będzie już moją Panią doktor, więc kilka razy mówiłam mężowi, zachęcałam, ponaglałam do umówienia się na 1 wizytę do urologa, aż w końcu- może i dla świętego spokoju-  się zarejestrował.

Mój mąż ma słomiany zapał i to mnie w nim wkurza- na początku wszystko by robił, robota pali mu się w rękach, z entuzjazmem zaczyna kolejną rzecz, planuje lecz po pewnym (czasem nawet bardzo krótkim) czasie zapał mija, a on zostaje z niezrealizowanymi zadaniami; ja znowu wszystko sobie planuje, zapisuje i realizuję czynność- za czynnością, nie mówię, bo pewnych rzeczy nie da się zaplanować albo coś wyskoczy w najmniej oczekiwanym momencie, ale takie rzeczy się też zdarzają, jednak jeśli chodzi o kwestie starań i leczenia z nimi związanego, to dla mnie jest to sprawa priorytetowa...

"Patrz przed siebie, miej odwagę marzyć o lepszym życiu, dąż do niego z całych sił...."

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Ku pokrzepieniu serc- " sposoby" na niedrożne jajowody

Moja walka z niedroznymi jajowodami...

I jesteśmy dalej; zrobiliśmy krok do przodu...