Letni odpoczynek- bez nerwów się nie obyło
W tym roku nasze kroki skierowaliśmy w stronę Adriatyku, a dokładnie na przepiękną Chorwację, gdzie byliśmy po raz pierwszy.
Widoki bajeczne- najfajniejsze chyba jest to, że po jednej stronie są skaliste góry, a po drugiej wyłania się przepiękne, błękitne morze; przeszlo 35- cio stopniowe upały- dla mnie pogoda idealna- uwielbiam ciepło, bo jestem typem osób ciepłolubnych.
Ogólnie wyjazd uważam w miarę za udany, ale- no właśnie jest jedno ale... jechaliśmy tam z moimi treściami- bardzo się obawiałam tego wyjazdu, a to wszystko ze względu na mojego teścia, który jest na prawdę dziwnym człowiekiem- nie moja bajka, nie moja epoka, nie mój styl życia i w ogóle...myślałam, że jak to moja teściowa powiedziała: " tata na wakacjach jest inny, bardziej wyluzowany itd.", ale niestety tak nie było; kilka razy wkur... mnie dosyć mocno- myślę, że większość osób będąc na moim miejscu zareagowała by tak samo- nie będę tutaj opisywać wszystkich wydarzeń, bo to nie ma najmniejszego sensu, chce tylko powiedzieć, że niestety na świecie są jeszcze osoby, które lubią po 1 robić innym na złość, a po 2 rządzić innymi- niestety- tylko, że przez takie zachowanie cierpią inni ludzie; dużo by można było pisać- podsumuje krótko- dobrze, że już wróciliśmy i nie musze mieć z nim styczności codziennie - pierwsze i ostatnie nasze wspólne z nim wakacje- wiem, że to jest ojciec mojego męża, ale ja w wielu kwestiach się z nim nie zgadzam, a już najbardziej nie mogę znieść tego obrażania nas- cytuje jego słowa: " Gowno by spod siebie zjedli"- co jest totalna nieprawdą, tylko mój teść nie może zrozumieć tego, że z jego dzieci- jego syn- a mój mąż dobrze sobie w życiu radzi- bo ani razu nie plakalismy tesciom, że nie mamy co do garnka włożyć, nie prosilismy ich nigdy o pomoc finansową, nie zalilismy się, że nam ciężko, podczas gdy jego córka jeszcze do niedawna miała problemy finansowe i oczywiście przychodziła do swego ojca z płaczem; trzecie dziecko- syn- najmlodszy- oczywiscie traktowany jak jedynak- wszystko przez ojca sponsorowane, bo po co iść do roboty, jak mu sie nie chce pracowac, bo i tak wszystko co chce, to dostanie, bo ojciec kupi- nie będzie przecież studiował i pracował; mój mąż jak był jeszcze kawalerem- musiał pracowac i studiowac- mało tego- musiał nawet miesięcznie dokładać się do żywienia 600 czy 800zl- juz teraz dokładnie nie pamiętam- ale młodszy syn nic z tych rzeczy nie musi.... na wczasach miał być wypoczynek, wyluzowanie, zapomnienie o rzeczywistości, o problemach, a ja czułam się tam taka " osaczona"- człowiek nie wie, czy się ma śmiać, czy mieć poważną minę, czy za mocno nie trzasnal drzwiami z auta i zaraz polecą głupie komentarze, że rozwalilam mu samochód; nie wiadomo jak przy takim człowieku się zachowywać, dla mnie takie życie, to nie życie, bo " gestapo"- jak ja go sobie tak nazwałam- musi mieć racje, nawet, jak jej nie ma i próbuje wszystkim udowadniać, że jest pod każdym względem naj..., kilka razy próbował mnie prowokować i to w dosyć takim dużym stopniu, ale ja wolałam sobie gdzieś pójść niż dawać się z nim w gadke; możecie mi wierzyć albo i nie, ale ja z tym człowiekiem nie umiem rozmawiać- z nim po prostu się nie da- on może wszystko, ale Ty już nie... a najlepsze to jest to, że próbuje sobie ludzi " przekupić " - myśli, że kasą wszystko da się załatwić, że kupi jakiś prezent i wszystko załatwione- jego winy " odkupione", ale to tak nie działa- wolała bym mieć mniej zamożnego teścia, ale takiego, z którym by można było przysłowiowe konie kraść, ale jestem przekonana, że to się szybko nie zmieni...no
Jakis czas temu usłyszałam od kilku osób takie słowa: " dziewczyno, w jaką Ty rodzine weszlas"- zastanawiałam się nad tymi słowami, ale teraz- z upływem czasu widzę o co chodziło- nawet ktos powiedział: "niedaleko pada jabłko od jabłoni" i tego strasznie się boję, bo przecież mój mąż ma geny ojca- i niestety niektóre jego zachowania już mu weszły w nawyk, ale myślę że jest świadomy tego, że w razie czego ja się tak nie dam, jak jego mama daje sie tacie i na pewno nie będę tolerować jego takich zachowań...
Ogólnie wyjazd uważam w miarę za udany, ale- no właśnie jest jedno ale... jechaliśmy tam z moimi treściami- bardzo się obawiałam tego wyjazdu, a to wszystko ze względu na mojego teścia, który jest na prawdę dziwnym człowiekiem- nie moja bajka, nie moja epoka, nie mój styl życia i w ogóle...myślałam, że jak to moja teściowa powiedziała: " tata na wakacjach jest inny, bardziej wyluzowany itd.", ale niestety tak nie było; kilka razy wkur... mnie dosyć mocno- myślę, że większość osób będąc na moim miejscu zareagowała by tak samo- nie będę tutaj opisywać wszystkich wydarzeń, bo to nie ma najmniejszego sensu, chce tylko powiedzieć, że niestety na świecie są jeszcze osoby, które lubią po 1 robić innym na złość, a po 2 rządzić innymi- niestety- tylko, że przez takie zachowanie cierpią inni ludzie; dużo by można było pisać- podsumuje krótko- dobrze, że już wróciliśmy i nie musze mieć z nim styczności codziennie - pierwsze i ostatnie nasze wspólne z nim wakacje- wiem, że to jest ojciec mojego męża, ale ja w wielu kwestiach się z nim nie zgadzam, a już najbardziej nie mogę znieść tego obrażania nas- cytuje jego słowa: " Gowno by spod siebie zjedli"- co jest totalna nieprawdą, tylko mój teść nie może zrozumieć tego, że z jego dzieci- jego syn- a mój mąż dobrze sobie w życiu radzi- bo ani razu nie plakalismy tesciom, że nie mamy co do garnka włożyć, nie prosilismy ich nigdy o pomoc finansową, nie zalilismy się, że nam ciężko, podczas gdy jego córka jeszcze do niedawna miała problemy finansowe i oczywiście przychodziła do swego ojca z płaczem; trzecie dziecko- syn- najmlodszy- oczywiscie traktowany jak jedynak- wszystko przez ojca sponsorowane, bo po co iść do roboty, jak mu sie nie chce pracowac, bo i tak wszystko co chce, to dostanie, bo ojciec kupi- nie będzie przecież studiował i pracował; mój mąż jak był jeszcze kawalerem- musiał pracowac i studiowac- mało tego- musiał nawet miesięcznie dokładać się do żywienia 600 czy 800zl- juz teraz dokładnie nie pamiętam- ale młodszy syn nic z tych rzeczy nie musi.... na wczasach miał być wypoczynek, wyluzowanie, zapomnienie o rzeczywistości, o problemach, a ja czułam się tam taka " osaczona"- człowiek nie wie, czy się ma śmiać, czy mieć poważną minę, czy za mocno nie trzasnal drzwiami z auta i zaraz polecą głupie komentarze, że rozwalilam mu samochód; nie wiadomo jak przy takim człowieku się zachowywać, dla mnie takie życie, to nie życie, bo " gestapo"- jak ja go sobie tak nazwałam- musi mieć racje, nawet, jak jej nie ma i próbuje wszystkim udowadniać, że jest pod każdym względem naj..., kilka razy próbował mnie prowokować i to w dosyć takim dużym stopniu, ale ja wolałam sobie gdzieś pójść niż dawać się z nim w gadke; możecie mi wierzyć albo i nie, ale ja z tym człowiekiem nie umiem rozmawiać- z nim po prostu się nie da- on może wszystko, ale Ty już nie... a najlepsze to jest to, że próbuje sobie ludzi " przekupić " - myśli, że kasą wszystko da się załatwić, że kupi jakiś prezent i wszystko załatwione- jego winy " odkupione", ale to tak nie działa- wolała bym mieć mniej zamożnego teścia, ale takiego, z którym by można było przysłowiowe konie kraść, ale jestem przekonana, że to się szybko nie zmieni...no
Jakis czas temu usłyszałam od kilku osób takie słowa: " dziewczyno, w jaką Ty rodzine weszlas"- zastanawiałam się nad tymi słowami, ale teraz- z upływem czasu widzę o co chodziło- nawet ktos powiedział: "niedaleko pada jabłko od jabłoni" i tego strasznie się boję, bo przecież mój mąż ma geny ojca- i niestety niektóre jego zachowania już mu weszły w nawyk, ale myślę że jest świadomy tego, że w razie czego ja się tak nie dam, jak jego mama daje sie tacie i na pewno nie będę tolerować jego takich zachowań...
Komentarze
Prześlij komentarz