" Bo miłość Boga jest zawsze...ogromna, niebanalna..."





"Ukląkłem do modlitwy, ale nie na długo

Mam tyle pilnych spraw do załatwienia

muszę się spieszyć, trzeba iść do pracy

W domu rachunki do zapłacenia

Więc odmówiłem prędko króciutką modlitwę

I szybko się z kolan poderwałem

Spełniłem przecież chrześcijański obowiązek

I uspokoiłem sumienie, tak sobie myślałem

Przez cały dzień nie miałem czasu na nic

Nie stać mnie było na słowo pociechy, ni pochwalę

Nie modne są rozmowy o Chrystusie

Bojąc się kpin kolegów po prostu milczałem

Za dużo zrobienia, nie mam czasu, nie mam

Było to moje stałe narzekanie

Nie było też czasu dla głodnych i potrzebujących

Lecz znalazł się czas! A był to czas skonania!

A kiedy stanąłem przed obliczem Pana

Drżąc cały, nieśmiało podszedłem pod niebiańskie wrota

Ujrzałem Boga, a w jego ręku otwartą księgę

A była to księga Żywota

Bóg spojrzał do Księgi i wyrzekł te słowa:

Nie widzę Twego Imienia choć szukam go w niebie…

O, teraz sobie przypominam! Miałem je tu wpisać,

Lecz zabrakło mi czasu dla Ciebie!"

ks. Jan Szywalski
Jak piękne i dosadne są te słowa- nie mogłam się powstrzymać i musiałam je tutaj wkleić. 
Powiem Wam,że Nowy Rok zaczął się nawet dobrze i może nie wydarzyło się nic  jakiegoś ważnego, ale czuję taki ogólny spokój wewnętrzny- takie Boże dzialanie i prowadzenie, nie wiem nawet,jak to opisać, ale widzę,że moje życie zmieniło się na lepsze...                                           Ja nawet nie pamiętam kiedy i o co się pokłóciliśmy z mężem- na prawdę. O naszych dobrych relacjach wspominałam już ostatnio i dalej tak jest; mój mąż mnie zadziwia i poniekąd zaskakuje- powiedział mi ostatnio, że próbuje walczyć z tą swoją słabością i powiedział,że bardzo się stara, bo widzi,że może też to pomóc w naszych staraniach; kolejna rzecz,która mnie zdziwiła, ale tak pozytywnie, to to,że mój mąż stara się po świątecznej spowiedzi mieć czyste serce- kiedyś traktował spowiedź,jak obowiązek, przymus i jakby nie musiał,to by nawet nie szedł, teraz zauważyłam,że zaczyna ją doceniać i zdawać sobie sprawę z rangi tej czynności...      
                    Pod koniec zeszłego roku, moja dobra znajoma, z którą w ostatnim czasie bardzo polepszył się kontakt, podarowała mi olej i obrazek św. Charbela, które to przywiozła z Libanu; opowiedziała trochę o tym świętym i o "mocy" tego oleju; mój mąż jak to zobaczył, to tylko przewrócił oczami,ale na szczęście nic nie powiedział, a ja wyszukałam w internecie informacje na ten temat, znalazłam nawet nowennę do tego swietego- i jak teraz sięgam pamięcią,to sobie uświadamiam ,że zaczęłam ją odmawiać z początkiem roku, od dzisiaj zaczynam ją odmawiać od nowa.   
Kolejna sprawa,która również mnie zadziwiła to to, że odważyłam się w zimie,kiedy nawet główne drogi są niekiedy białe, jechać sama autem- z jednej strony bardzo się bałam, ale z drugiej czułam w głębi serca taki spokój i coś co mnie uspokajało- takie wsparcie i siłę do przezwyciężenia tego- może dla kogoś to wydaje się śmieszne- może tak to wyglada, ja wiem,że ta blokada jest tylko w mojej głowie i sami siebie nakręcamy, ale ja na prawdę strasznie się bałam jeździć w zimie samochodem, bo miałam 1 takie dosyć poważne zdarzenie ( na szczęście nic się wielkiego nie stało, ale gdyby inaczej się to skończyło,to mogło by mnie dzisiaj tu nie być);                               Aha,no i jeszcze z dobrych nowinek- jak kiedyś wspominałam o mojej znajomej,co to mąż po przeszło 20 latach małżeństwa wyprowadził się od niej, w Wigilię stał się cud- wrócił do domu  i zrobią wszystko żeby było,jak dawniej- myślę,że i tutaj opatrzność Boża czuwała i święci od spraw trudnych i beznadziejnych mieli ręce pełne roboty:0) bo poleciłam tej mojej znajomej żeby odmawiła skuteczną modlitwę do św. Rity w sprawach trudnych i beznadziejnych...
Jeśli chodzi o plany na najbliższą przyszłość,to jak już mówiłam- znaczy się pisałam Izzy, na razie z nową praca muszę poczekać, chyba że nadarzy się dobrą okazją i będzie fajna oferta- skąd taka zmiana? Zastanowiłam się nad tym głębiej i po rozmowie z mężem stwierdziliśmy,że jeśli zmienię pracę,to nie wiadomo czy dostanę tyle urlopu na Dominikanę- (w obecnej firmie mam jeszcze przeszło 160 h starego urlopu), a po 2 po powrocie z wakacji marzeń chcemy przystąpić do inseminacji i wtedy też będę potrzebowała trochę wolnego i jak to będzie wyglądać? Nie dostanę aż tyle wolnego,a zmienić pracę i iść na początku na L4, to było by nieuczciwe w stosunku do nowego pracodawcy. Cykl,który jest obecnie, jest jak na razie moim ostatnim cyklem wspomaganym lekami, od przyszłego " biorę urlop" od nich i chcę chwilę odsapnąć- te 2-3 miesiace,bo potem wiadomo przed inseminacją również terapia hormonalna powróci, a odpoczynek też musi być, będziemy wtedy żyli przygotowaniami do podróży życia...

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Ku pokrzepieniu serc- " sposoby" na niedrożne jajowody

Moja walka z niedroznymi jajowodami...

I jesteśmy dalej; zrobiliśmy krok do przodu...