08.06.2011

Rozważania na temat....
           Czy pieniądze dają szczęście?

Pieniądze- poważny temat- dzisiaj chyba stały się najważniejsze; każdy tylko gania za nimi, ciągle mało i mało.... Wiadomo życie bez pieniędzy- w ubóstwie nie jest szczęśliwe- pieniądze są ważne, ale nie są najważniejsze!!! A to jest różnica....
Sama wiem jak to jest jak ich nie ma- na własnej skórze tego doświadczyłam.... kiedy tata nie miał pracy i utrzymywaliśmy się tylko z pensji mamy, która pracowała na 3/4 etatu... Wiem co to jest bieda; wiem, co jest wtedy,  gdy zaczyna brakować pieniążków... Jest wtedy ciężko, ale.... często dostrzegam, że osoby, które mają dużo kasy są szczęśliwe na swój sposób... często jest tak, że mimo, że mają wiele, chcą jeszcze więcej.... ciągle narzekają, że mają zbyt mało....
Pamiętam taką sytuację, kiedy tata nie pracował i było ciężko, pewna pani (zamożni ludzie)powiedziała, że nie wie jak oni wyżyją do końca miesiąca, bo nie ma nawet na chleb... Te słowa bardzo mnie zabolały, jakby ktoś wbił mi nóż w plecy. A  co my mieliśmy powiedzieć?
Tylko tak to jest, że osoba biedniejsza mało kiedy narzeka-cieszy się z tego, co ma.....
często też widzę, że ludzie bogaci (oczywiście nie wszyscy), stają się "bezuczuciowi" i trudno im sobie wyobrazić, że ktoś nie ma pieniążków. Sama mam znajomych, którzy czasem mnie "denerwują"; bo często nie stać mnie na wiele rzeczy, a to, co mam, to wynik mojego oszczędzania w przeszłości nie wywalania pieniędzy w błoto....
Niektórzy ludzie  nie są nauczeni oszczędzania- nie wiedzą co to jest...zawsze z każdej wypłaty odkładałam -jak oczywiście zostało- bo był taki okres, gdzie studiowałam  i sama sobie płaciłam za studia, więc wszystko to, co zarobiłam przeznaczałam na moją edukację; potem jak skończyła się edukacja, odkładałam troszkę i nie wywalałam pieniędzy na "niepotrzebne" rzeczy- od dziecka jakoś miałam wpajane, że nie ma co wydawać pieniędzy na "pierdoły"; jak czasem obserwuję jak ludzie "marnują" pieniądze, to mnie aż głowa boli- dobra to przecież ich pieniądze, ale mimo wszystko....mam też taką znajomą, która wiecznie narzeka, że nie wie jak przeżyje miesiąc (pracuje na pełnym etacie i nie mieszka w domu sama!), ale tak naprawdę to zawsze musi sobie coś kupić- coś bez czego by się obeszła- tylko lepiej ponarzekać i "marnować" pieniądze; ja niestety albo i stety mam do tego inne podejście, bo jeśli na coś mnie nie stać i wiem, że moja sytuacja jest ciężka, to po prostu kupuję tylko rzeczy niezbędne, bez których raczej nie mogę się obejść.... ale ludzie są różni... Ja wyznaję zasadę, że jak mnie nie stać, to nie kupuję, ani nie wychodzę do kina itd.że może jeszcze ktoś mi zarzuci, że czekam aż ktoś się zlituje i mi coś kupi itd.- nie-takie coś nie jest dla mnie; ostatnio miałam też taką sytuację, że koleżanki chciały mnie wyciągnąć do kina, ale ja im odmówiłam, bo nie miała pieniędzy, a nie chciałam pożyczać od rodziców- nie i koniec- zacznę pracować, to wtedy będę
chodzić po kinach itd, no i te moje koleżanki postanowiły, że kupią mi bilet - wszystko sobie zaplanowały, ale ja się na to nie zgodziłam i nie chodzi tutaj o mój honor czy coś w tym stylu, ja nie chcę tak- nie chcę by one płaciły za mnie- nie stać mnie= nie idę;
Niektórzy myślą, że jak mieszkam z rodzicami to oni mi dają pieniążki-pewnie by dali, ale ja nie chcę. I tak juz siedzę na ich garnuszku, żywią mnie, płacą rachunki- bez nich byłabym na bruku.... a ja nie chcę nadużywać ich dobroci.... trzeba wiedzieć, gdzie są pewne granice.... i źle bym się czuła gdybym poszła do mamy i poprosiła o to, by mi dała pieniądze....
Za pieniądze można kupić wiele.... Można również sprawić radość drugiej osobie, ale niestety pieniedzy nie zabierze się ze sobą do grobu- pewnych rzeczy nie da się kupić i to nawet wtedy, choćby nie wiadomo ile ich było.... Życia ludzkiego tez nie da się kupić/przekupić; nie ma takiej "instytucji", w której po zapłaceniu pewnej sumy, jesteśmy nieśmiertelni- każdy z nas kiedyś umrze, a śmierci nie da się zatrzymać; tak samo jest ze zdrowiem- zdrowia nie da się kupić- wiadomo, że dzisiaj leczenie= kasa; a bez kasy to nawet nie chcą leczyć, ale nie ma takiego miejsca na świecie, gdzie przychodzi sie tak jak do sklepu- płaci się i otrzymuje się zdrowie- nie ma.... Tak samo jest z miłością- jej nie można kupić; można kogoś przekupić; miłość nie jest towarem, który można kupić w sklepie, po uprzednim i starannym zapoznaniu się z nim;
często pieniądze dają szczęście, bo można za nie kupić rzeczy, które wprawiają nas w dobry nastrój i wtedy czujemy się szczęśliwi; ja sobie zawsze stawiam przed oczami taki przykład- kogo bym chciała mieć za męża:- kasiastego faceta, który ma kilka willi, kilka aut itd., ale nie potrafi kochać- jest jak robot- bez uczuć i emocji- jedyne co potrafi zrobić, to "przekupić" swoją żonę- taki typ faceta, który myśli, że pieniądze wszystko załatwią, a nic więcej sie nie liczy albo takiego, który potrafi być uczuciowy, potrafi kochać, potrafi zatroszczyć się o swoją żonę, taki może biedniejszy, który nie ma willi, cudownej bryki itd.- który nie przywiązuje wagi do pieniędzy, który patrzy wnętrzem i na wnętrze drugiej osoby.... i wtedy wiem, że ten pierwszy typ faceta, by mi się szybko znudził...ba nawet bym nie wytrzymała z nim długo.....



a dzisiaj jak dzionek zleciał?- od samego rana bieganina- rano pojechałam do sklepu na małe zakupy i tak pod koniec dnia się okazało, ze przez moje "bujanie w obłokach" zapomniałam kupić kilka rzeczy....ale ....:0)) potem posprzątałam, dokończyłam robić obiadek, zrobiłam sałatkę, poćwiczyłam; dzisiaj przyszedł do nas na obiad mój kuzyn-ten u którego byłam w niedzielę; zjedliśmy obiad, pogadaliśmy, posiedzieliśmy na podwórku, wypiliśmy kawę/herbatę; popołudniu poszłam do mojej kuzynki, która już w sobotę wraca do Brukseli- wróci do Polski we wrześniu- pogadał- ona poopowiadała o życiu zagranicą, o tym, co u niej się działo przez ostatnie miesiące, ja poopowiadałam o tym, co u mnie się dzieje; gdy wróciłam do domu, kuzyn jeszcze był, ale juz powoli sie zbierał do domku; więc z mamą go odwiozłam;
co do planów na przyszłość z NIM- to myślę, że najbliższy dłuższy weekend nam wypali-oby-myślę, że byłoby superr....

Komentarze

  1. Z tymi facetami, to dobry Twój wybór, bo oprócz tego co napisałaś, to wątpię, żeby takiemu facetami z kilkoma willami wystarczyła tylko żona. Chyba, że to bym był ja, ale ja już mam żonę i jedna powiedzmy willę. Gdybym miał kilka myślę, że by to wiele nie zmieniło. Oznaczałoby to tylko, że zniknął jeden problem.Pracy bym miał więcej niż mam teraz.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Ku pokrzepieniu serc- " sposoby" na niedrożne jajowody

Moja walka z niedroznymi jajowodami...

I jesteśmy dalej; zrobiliśmy krok do przodu...