Jesienne nastroje i przemyslenia
Mamy jesien- pora roku, którą nie za bardzo lubię- zresztą za zima też nie przepadam. Jesień jest takim melancholijnym i smutnym czasem- przynajmniej dla mnie- jeszcze kiedy za oknem szaro, buro, dookoła chmury, z których wydobywa się rzesisty deszcz i to już mnie pokonuje... Dobrze, że dziś jest w miarę ładna pogoda- nie pada ( co jest ważne), świeci słońce i nie jest jakoś przeraźliwie zimno. Kiedy zerkam za okno widzę spacerujące po mojej ulicy rodziny z dziećmi- zarówno z takimi małymi w wózkach, jak i troszkę wiekszymi- dreptających na swoich małych nóżkach i chcących dotrzymać kroku swoim rodzicom. Ja siedzę w domu; od kilku dni ta jesień mi się udziela- coraz częściej zaczynam wracać do tej nieszczęsnej sytuacji z początku roku z moim mężem w roli głównej; wczoraj też się zdenerwowałam, bo mąż miał imprezę firmową z pracy-generalnie, po tym co jakiś czas temu zrobił, miało być zero imprez, na których bedzie beze mnie, ale nie powiedziałam nic i poszedl- nawet sama go tam zawiozłam, ale prosiłam, by nie zachowywał się jak pies spuszczony z łańcucha i żeby wiedział kiedy przestać pic- oczywiście w domu bylo- tak, ja wiem, nie musisz mi mowic itp. Itd., Kiedy przyjechalam po niego w nocy, jeszcze zanim wsiadł do auta już wiedziałam, że przegial pale- ryczalam na niego jak głupia, że jest wielkim gierojem przed kolegami, że żonie obiecuje jedno, a potem i tak koledzy i pijaństwo biorą górę. Byłam zła, wściekła i zalowalam, że w ogóle pozwoliłam mu iść na tą impreze; ale to była jego ostatnia impreza firmowa i ostatnie wyjście z kolegami, skoro nie potrafi się zachować i nie zna granic. Wczoraj, kiedy położylam się do lozka, od niepamiętnych czasów łzy leciały mi po policzku. Dlaczego faceci tacy są, że kiedy pozwoli się im iść na imprezę, to zachowują się jak psy spuszczone z łańcucha nie znający żadnych granic i zahamowań? Kiedy tak mi na sercu źle, wtedy tak bardzo tęsknię za małym babelkiem, którego mogła bym przytulic, którego mogła bym głaskać po ledwie widocznych wloskach i całować po maleńkich stopkach- wtedy czuję jak serce placze z tęsknoty i rozpaczy... Dla poprawy nastroju, zabrałam się dzisiaj za pieczenie rogalików z jablkami- będzie przynajmniej coś na ząb do kawki i herbatki.
Kilka dni temu przeczytałam pewien artykuł o aborcji- pozbyciu się dziecka, które było niechciane i które mogło by popsuć życiowe plany rodziców. Powiem szczerze, że kiedy czytałam ten artykuł dosłownie mnie zamurowało. Wiem, że ja jestem w chwili obecnej po drugiej stronie tego muru, bo borykam się z problemem niepłodności idla mnie osobiście nie istnieje coś takiego jak ciąża niechciana- bo ja jej wręcz pragnę i chce, więc może też i trudno mi jest zrozumieć te osoby, które spotykają się ze tak to nazwę z niewygodnym problemem niechcianej ciazy... Dla mnie najgorsze jest to, że Ci którzy pragną mieć choćby jedno tylko dziecko- żeby się doczekać swojego własnego dziecka muszą przez wiele przejść, a i tak nie zawsze kończy się to szczęśliwie, a są tacy, ktorzy ciążę traktują jak chorobę, jak jakiś wrzod, który szpeci cały ich wizerunek i wszystko psuje i w tym artykule napisane jest, że osoba, która zaszła w niechciana ciążę nie chciala jej bo ma już 2 dzieci i nie chce znów wracać do pieluch, nie chce znów wszystkiego zaczynać od początku- jest dobrze tak, jak było do tej pory i nie potrzeba zmian. O pozbyciu się dziecka opowiada, jak o wyrzuceniu zepsutych butów, które już do niczego się jej nie przydadza- kiedy już było po, odczuła ulgę, że " koszmar" się skonczył; i czym się tu chwalic- dla mnie takie zachowanie nie jest powodem do dumy i do chwalenia sie; choć twierdzę, że każdy ma swoje własne sumienie i nie mnie jest oceniać osoby, które dopuściły się aborcji...
Kilka dni temu przeczytałam pewien artykuł o aborcji- pozbyciu się dziecka, które było niechciane i które mogło by popsuć życiowe plany rodziców. Powiem szczerze, że kiedy czytałam ten artykuł dosłownie mnie zamurowało. Wiem, że ja jestem w chwili obecnej po drugiej stronie tego muru, bo borykam się z problemem niepłodności idla mnie osobiście nie istnieje coś takiego jak ciąża niechciana- bo ja jej wręcz pragnę i chce, więc może też i trudno mi jest zrozumieć te osoby, które spotykają się ze tak to nazwę z niewygodnym problemem niechcianej ciazy... Dla mnie najgorsze jest to, że Ci którzy pragną mieć choćby jedno tylko dziecko- żeby się doczekać swojego własnego dziecka muszą przez wiele przejść, a i tak nie zawsze kończy się to szczęśliwie, a są tacy, ktorzy ciążę traktują jak chorobę, jak jakiś wrzod, który szpeci cały ich wizerunek i wszystko psuje i w tym artykule napisane jest, że osoba, która zaszła w niechciana ciążę nie chciala jej bo ma już 2 dzieci i nie chce znów wracać do pieluch, nie chce znów wszystkiego zaczynać od początku- jest dobrze tak, jak było do tej pory i nie potrzeba zmian. O pozbyciu się dziecka opowiada, jak o wyrzuceniu zepsutych butów, które już do niczego się jej nie przydadza- kiedy już było po, odczuła ulgę, że " koszmar" się skonczył; i czym się tu chwalic- dla mnie takie zachowanie nie jest powodem do dumy i do chwalenia sie; choć twierdzę, że każdy ma swoje własne sumienie i nie mnie jest oceniać osoby, które dopuściły się aborcji...
Temat aborcji jest trudny :( napewno nie zrobiłabym z wygody itd. Dla mnie te powody które teraz pozwalają na aborcję są odpowiednie i sama w takich przypadkach raczej zdecydowałabym się na usunięcie ciąży...
OdpowiedzUsuńDziwnie to brzmi w ustach osoby niepłodnej która marzy o dziecku.
Ale nie wyobrażam sobie tego jak można usunąć dziecko tylko dlatego, że stanowi to przeszkodę w życiu osobistym...
Od tego jest antykoncepcja...
Nie dziwię Ci się, że zdenerwowałaś się na męża. Jak mojego raz zawiozłam żeby spotkał się z kolegami, to zbierałam go później z chodnika spod bloku. Porażka. Jak samo nie zna umiaru ☺☺☺
Twoje rogaliki wyglądają super ☺aż ślina leci ☺☺☺
Dokładnie. Ja nie moge tego pojac,jak mozna w tak latwy sposob pozbyc sie dziecka, bo jest niechciane, bo komus moze znacznie zmienic plany zawodowe, zyciowe... Mamy xxi wiek, sa rozne formy zabezpieczenia, dlaczego z nich nie skorzystac skoro ktos nie widzi miejsca dla dziecka w swoim zyciu- czy lepiej je zabic??? Najgorsze jest to, ze ludzie- bardzo czesto nastolatki beda braly z tego przyklad, bo nawet jesli w mlodym wieku zajda w ciaze, to przeciez w latwy i szybki sposob mozna sie jej pozbyc- bo przeciez dzis to nie stanowi problemu.. Ludzie, jakich czasow zesmy sie doczekali?! Ze dla wygody ludzie zabijaja swoje dzieci, zeby zylo sie im latwiej, bezproblemowo, zeby nie zostala zaburzona ich kariera, zeby nie bawic sie w pieluchy... Straszne to jest, a dla mnie- osoby zmagajacej sie z nieplodnoscia- bardzo bolesne- bo ja marze o czyms- raczej kims, kto ktos inny zabija-wyrzuca ze swojego zycia, kogo po prostu nie chce.. A ja tak bardzo tego pragne, tak bardzo czekam na ten maly cud, ktory wydarzyc sie nie moze...
OdpowiedzUsuńCo do tych naszych chlopow, to Ci powiem, ze na prawde nie znaja czasem umiaru- ale mysle, ze jego imprezki firmowe zostaly mu wybite z glowy...
Co do rogalikow, moge dac Ci przepis-latwe w robieniu i nie wymagaja duzo czasu ani wielu skladnikow, a sa pyszne- przynajmniej mi i mojej rodzince smakowaly...