ani się nie obejrzysz a już koniec dnia...

Naprawdę ten czas tak gna do przodu, ze szok........ już mamy połowę września; za chwilę studenci rozpoczną rok akademicki, za chwilę będzie grudzień- święta, Nowy Rok itd.
W październiku moi rodzice mają 25 lat po weselu- jak sie to mówi srebrna rocznica..., może będę w komisji na wyborach w listopadzie moze pojedziemy na Wszystkich Świętych w góry na groby babci i dziadka... w tym roku czeka mnie jeszcze egzamin z prawa jazdy- sporo jeszcze tych rzeczy "do załatwienia" w tym roku; całe życie człowieka składa się ze spraw, które człowiek musi załatwiać; musi za czymś biegać....
Prąd dzisiejszego świata tak szybko biegnie, ze nie jesteśmy w stanie sie nawet zatrzymać, bo  inni nas "zadepczą".....Na każdym kroku to widać jak człowiek  biega za zdobywaniem pieniądza- tak, bo nastały takie czasy, gdzie liczy sie tylko pieniądz a bez niego niewiele można zrobić i dlatego taka walka o niego.... Często staje się najważniejszy- przysłania te naprawdę ważne w życiu wartości jak miłość, uczciwość, zaufanie, przyjaźń...., rodzina...często pieniądz jest powodem sporów, kłótni, waśni itd.
Niestety nastały czasy "pieniądza", bo każdy z nas wie, ze dzisiaj nic nie ma za darmo, ze dziś wszystko kosztuje...Mówi sie, ze zdrowia nie można kupić, ale kto ma pieniądze może sobie pozwolić na "przedłużenie" życia tzn. na leczenie....
Świat "schodzi" na psy............ A najlepszym tego przykładem jest "cyrk" w polityce; nie będę więcej mówić na ten temat, bo to, co sie tam dzieje to po prostu śmiechu warte- każdy polityk obiecuje wszystko piekne, najlepsze itd. a potem wszystko wychodzi w ciemniejszych kolorach...
         Ostatnio mam czasem jakieś dni depresyjne- jesli tak to mogę nazwać.... Nic mi sie nie chce.... od środy zrobiłam sobie wolne w robocie- przez  grypę......
Chyba się starzeję..... A moje plany, marzenia... mnie wykańczają....... Wiem na wszystko przyjdzie czas, ale............ dziś prawie cały dzień przesiedziałam przed telewizorem i komputerem.....Rodzice i brat pojechali na wycieczkę do Lichenia, a ja miałam możliwość jechania z nimi-ale ta grypka- w sumie to nie wiem czy to jest dobre wytłumaczenie- moze juz mi wszystko jedno- być tam czy tu?czasem sobie kalkuluje te wycieczki i myśle poprostu ludzkim myśleniem- szkoda kasy- a rodzice niech jadą należy im się- co innego gdybym miała chłopaka-(ja to ciągle tak podkreślam i pomyślicie, ze ja już mam bzika na tym punkcie) to bez wahania bym pojechała oczywiście z nim, a tak "samej"-bez niego nie widze sensu gdziekolwiek jeździć, bo to nie sprawia mi aż takiej radości...........i wole siedzieć w domu, nie wychodzić nigdzie, po prostu się zaszyć.... może ta moja "samotność"- na pewno- jest z wyboru....nie mam ochoty już gdziekolwiek wychodzić........
dziś w kościele widziałam znajomych- a jednego z najlepszych kolegów mojego brata z lat podstawówki- ma juz żone i malutką córeczkę i dzisiaj w kościele ich obserwowałam- wspaniała rodzina; on opiekuje się nimi.coś wspaniałego, ale moje serce , ono tak było ściśnięte..... nie zazdroszczę innym tego, co najlepsze mają, nie...... chodzi oto, ze ja chciałabym mieć już swoja własną rodzine, męża, dziecko...chciałabym być dla kogoś potrzebna...tzn. wiedzieć, ze mąż, dziecko mnie potrzebują......... sledzić każdy ruch nowonarodzonego dziecka, dzielić z mężem obowiązki, robić mężowi obiady, dzielić z nim troski i radośći, opowiadać mu, kiedy wróci z pracy co nowego robiło nasze dzieciątko...chciałabym, się cieszyć z nim wszystkimi sprawami.........to takie piękne mieć w kimś wsparcie, być dla kogoś wszystkim- całym światem..........i chyba tego najbardziej mi brakuje.............
kiedy ide do sklepu zawsze podziwiam rzeczy dla maluszków......
A życie "daję w dupę"...One robi na przekór....  Tak na wszystko przyjdzie pora w odpowiednim czasie...wiem, ja to doskonale rozumiem, ale.....dziś z tym żyje mi sie coraz gorzej...to po prostu zabija mnie..A marzenia, plany......one są tak odległe, że czasem zaczynam wątpić, ze one sie w ogóle spełnią.......
Życie nie jest łatwe, widze to codziennie;nie wiedzie nam się najlepiej choć nie mogę narzekać..Ale wiadomo jak to jest kiedy jeden z rodziców nie pracuje, a drugi pracuje na poł etatu........I m.in. przez to chciałabym być już na swoim, mieć swoją rodzinę, zeby odciążyć finansowo rodziców....... Mieszkać choćby i w bloku.ale mieć to, czego najbardziej pragnę..............Prosze Boga nieustannie o to.Może On chce abym ja najpierw skończyła studia, zrobiła wiele innych rzeczy a potem...moze tak, On najlepiej wie, co ma robić, On ma dla mnie plan.A może warto czekać.......A ja jestem niecierpliwa i juz nie mogę sie doczekać..............
I tak dni uciekają był ranek jest wieczór; była niedziela a za chwilę będzie juz koniec tygodnia, koniec miesiąca, koniec roku i nastanie ten dzień, w którym będzie koniec życia...............

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Ku pokrzepieniu serc- " sposoby" na niedrożne jajowody

Moja walka z niedroznymi jajowodami...

I jesteśmy dalej; zrobiliśmy krok do przodu...