"Godzina za godzina ....płynie"

Zdaje mi sie jakby czas zaczął płynąć 2 razy szybciej, a gdzie tylko się pójdzie wszyscy mówią jedną regułę: "Nie mam czasu...". Każdy słyszał te słowa kilkadziesiąt razy....
Słowa, które stały sie ostatnio bardzo modne...
 Człowiek ciągle za czymś goni, ludzie mijają się na drodze, często nawet nie zdążą powiedzieć: "dzień dobry". Często brakuje czasu na rozmowę; ludzie mijają, znają się "tylko  z widzenia..."
Bieganina, szybki rytm życia itd. i wtedy człowiek musi w to "wejść", bo inaczej zostanie zadeptany, zniszczony- pokonany....
W tej bieganinie zajęci jesteśmy tylko własną osobą- zdobywaniem dóbr tylko dla siebie.....I w tym wszystkim nie wiemy co dzieje się z bliskimi nam osobami, nie wiemy co dzieje się z sąsiadem mieszkającym obok nas; i w koncu przychodzi ten moment, w którym dowiadujemy się o smierci kogoś bliskiego...I wtedy dopiero na chwilke się zatrzymujemy- myślimy- dlaczego; zatrzymujemy się ale tylko na malutka chwilkę, bo po czasie, znów wszystko wraca do normy....Ta codzienność życia zakryła- zasłoniła to, co jest naprawdę w życiu ważne, bo wygrał egoizm, dążenie za wszelką cenę do tego, by żyło mi się lepiej; zabrakło spojrzenia sercem- w serce  oczami wiary, bo człowiek patrzy na drugą osobę jako na konkurencję.....Takie paskudne czasy nastały......
"Człowiek człowiekowi wilkiem..."
Człowiek nastawiony jest tylko na branie; chciwość, żądza pieniądza, władza to jedne z głównych dóbr, które człowiek pragnie za wszelką cenę zdobyc....
Czas leczy rany, czy ja wiem..... Chyba nie do końca....

  Wczoraj byłam sprzątać u tej rodzinki od dzieciaczków.....
Jest to rodzina, która jest poniekąd dla mnie autorytetem....
Pobawiłam sie przez chwilkę z tym młodszym bratkiem- kochany- Uwielbiam takie małe dzieciaczki..Takie małe słoneczko uśmiechnięte.....
Wieczorkiem spotkałam dzieciaczki z tatusiem- spacerowali sobie..... Ich tata zrobiłby dla nich wszystko....jest tak oddany swojej rodzinie, ze az miło sie na nich patrzy....naprawdę...... Chciałabym miec takiego męża i w ogóle taką rodzinę.....
Potem poszłam na babskie spotkanie- z koleżankami z mojego rocznika- pogadałyśmy, a na koniec poszłysmy się ogrzac do supermarketu przed samym jego zamknięciem.....
Dziś od rana stałam z ulotkami- już trochę to mnie męczy, bo ludzie niechętnie to biorą, ale co zrobić...... Kiedy tak sobie stoję poznaje wiele ludzi...A dzisiaj co mnie w jakiś sposób poruszyło, co wpadło mi w oko..... Sa jeszcze na tym świecie wspaniali ludzie tylko szkoda, ze jest ich tak mało- za mało.......
dziś stojąc pod jednym supermarketem zauważyłam, że stoi tam mężczyzna w średnim wieku- zbierał pieniążki dla  swojego syna- niektórzy ludzie dawali mu, nawet tacy młodzi- dostrzegli starania ojca, który z miłości do swego syna- mozna powiedzieć błaga o litość innych....
Przyjechało tez do supermarketu młode małżeństwo z 3 dzieci...... dzieci w wieku ok. roczek, dwa latka i kilku miesięczne maleństwo....Jedno z nich chyba miało endoproteze obydwu nóżek ale każde z nich na twarzy miało promienny uśmiech, wesoła rodzinka i bardzo sie kochająca- nie było widać żeby byli bardzo bogaci, a ten ojciec tych dzieci widząc tego pana, który zbierał dla swojego syna pieniążki dał mu- mimo nie najlpeszej sytuacji materialnej, podzielił się z druga osobą, a Ci, którzy podjeżdzali pieknymi "brykami" w ogóle nie potrafią się dzielić, od razu widać, smutni, przygnebieni, liczący każdy grosz....A ta rodzina z tą 3 dzieci jakoś zapadła w mej pamieci...............


A oto kilka opowiadanek, które znalazłam w Internecie a które mi sie spodobały:
Pewien człowiek zagadnął kiedyś Boga o niebo i piekło.




- Chodź, pokażę Ci piekło –

powiedział Bóg i zaprowadził go do sali,
w której wielu ludzi siedziało wokół ogromnego kociołka z gulaszem.
Wszyscy biesiadnicy wyglądali na wynędzniałych i zrozpaczonych
i wydawali się głodni jak wilki.
Każdy też trzymał łyżkę,
jednak rączka tej łyżki była o wiele dłuższa od ramion biesiadników...
toteż żaden z nich nie mógł trafić do swoich ust.
Cierpienie wygłodzonych było straszliwe.
- A teraz - odezwał się Bóg po chwili –
pokażę Ci niebo.
Wkroczyli do drugiej sali,
identycznej z pierwszą:
był kociołek z gulaszem, byli i biesiadnicy,
i te same łyżki z długachnymi rączkami...
Lecz tutaj wszyscy byli szczęśliwi
i dobrze odżywieni.
- Nie rozumiem - powiedział człowiek.
– Skoro obie sale są identyczne, jak to możliwe,
że tu każdy tryska radością,
gdy tam wszyscy ledwo się trzymają?
- Ach, to proste –
odrzekł Bóg, uśmiechając się
- Tutaj nauczyli się karmić nawzajem...



WIZYTA

Codziennie w południe pewien młody człowiek zjawiał się przy drzwiach kościoła i po kilku minutach odchodził.
Nosił kraciastą koszulę i podarte dżinsy tak jak wszyscy chłopcy w jego wieku.
Miał w ręku papierową torebkę z bułkami na obiad.
Proboszcz trochę nieufny zapytał go kiedyś po co tu przychodzi.

Wiadomo, że w obecnych czasach istnieją ludzie, którzy okradają również kościoły.
- Przychodzę pomodlić się ... odpowiedział chłopak.
- Pomodlić się... Jak możesz modlić się tak szybko?
- Och... codziennie zjawiam się w tym kościele w południe i mówie
tylko: ..............
- Jezu, przyszedł Jim.. potem odchodzę.

To jest maleńka modlitwa ale jestem pewien, że On mnie słucha.
W kilka dni później w wyniku wypadku przy pracy chłopak został przewieziony do szpitala z bardzo bolesnymi złamaniami.
Umieszczono go w pokoju razem z innymi chorymi.
Jego przybycie zmieniło oddział.
Po kilku dniach jego pokój stał się miejscem spotkań pacjentów z tego samego korytarza.

Młodzi i starzy spotykali się przy jego łóżku a on miał uśmiech i słowo otuchy dla każdego.
Przyszedł odwiedzić go również proboszcz i w towarzystwie pielęgniarki stanął przy łóżku chłopaka.

- Powiedziano mi że jesteś cały pokiereszowany ale że pomimo to wszystkim dodajesz otuchy.
- Jak to robisz? ........

- To dzięki Komuś Kto przychodzi odwiedzić mnie w południe.
Pielęgniarka przerwała mu:.......
- Tu nikt nie przychodzi w południe...
- O, tak! Przychodzi tu codziennie i stając w drzwiach mówi: ...
- Jim, to Ja, JEZUS - i odchodzi .

/ Bruno Ferrero /

Najpiękniejsze serce
Bruno Ferrero


Pewien młodzieniec chwalił się że ma najpiękniejsze serce w dolinie.
Chwalił się nim na rynku i zebrał się ogromny tłum by je podziwiaćbowiem było w swym kształcie perfekcyjne. Nie miało żadnej skazy, byłoprzepiękne, gładkie i błyszczące.

Biło bardzo żywo. Chłopak krzyczał na cały głos że nikt nie mapiękniejszego serca od niego i wszyscy mu potakiwali bowiem jego sercebyło idealne.

Jednak w pewnym momencie jakiś starzec z tłumu krzyknął:

- Dlaczego twierdzisz że twoje serce jest najpiękniejsze, skoro moje jest o wiele piękniejsze od twojego?

Młodzieniec bardzo się zdziwił słysząc te słowa, a potem spojrzał na serce starca i się zaśmiał.
Serce starca biło bardzo żywo, być może nawet żywiej od sercamłodzieńca, ale było to serce poorane rozlicznymi bruzdami, serce wktórym było wiele brakujących kawałków.
Wiele też w nim było kawałków, które do tegoż serca nie pasowały.
Było to serce brzydkie które w żaden sposób nie mogło się równać z nieskazitelnym sercem młodzieńca.

Chłopak zapytał się, dlaczego starzec uważa, że jego serce jestpiękniejsze, skoro wszyscy widzą, że nie jest ono nawet w części takpiękne, jak jego własne serce. Wtedy starzec rzekł, że w życiu niezamieniłby tego serca na serce młodzieńca. Powiedział też, abymłodzieniec spojrzał na jego serce i wskazując na blizny rzekł.

- Widzisz te blizny i brakujące kawałki?
Nie ma ich tu dlatego, że ofiarowałem je z miłości dla wielu osób, aniesie to ryzyko, bo często się zdarza, że sami ofiarowujemy uczuciedla innych, ale oni nie dają nam nic w zamian.

Stąd te blizny, bo choć dałem im cześć swojego serca, oni nie dali mi nic.

Jeśli natomiast spojrzysz uważnie dostrzeżesz, że wiele kawałków do mojego serca niezupełnie pasuje.
Są to kawałki serca innych, które oni mi ofiarowali i które znalazły stałe miejsce w moim sercu.

Dlatego moje serce jest piękniejsze od twojego.

Natomiast te bruzdy, które widzisz zrobili ludzie nieczuli, ludzie, którzy mnie zranili.

Wtedy młodzieniec spojrzał na starca, zrozumiał i zapłakał.
Potem wziął kawałek swojego przepięknego serca i ofiarował go starcowi, a starzec zrobił to samo.

Padli sobie w ramiona i rozpłakali się po czym odeszli razem w wielkiej przyjaźni.

Młodzieniec włożył część serca starca do swojego serca, w miejsce brakującego kawałka, który dał starcowi.

Ten nowy kawałek pasował tam, choć nie idealnie, co zmąciło doskonałą harmonię serca młodzieńca.
Nigdy jednak wcześniej serce młodzieńca nie było tak piękne, jak w tym momencie i młodzieniec dopiero teraz to zrozumiał.


Pracuj tak, jakbyś nigdy nie potrzebował pieniędzy
Tańcz tak, jakby nikt na ciebie nie patrzył
Kochaj tak, jakbyś nigdy wcześniej nie kochał




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Ku pokrzepieniu serc- " sposoby" na niedrożne jajowody

Moja walka z niedroznymi jajowodami...

I jesteśmy dalej; zrobiliśmy krok do przodu...