Ten post dedykuję tym kobietom, tym paron, małżeństwom, które zmagają się z problemem niepłodności - a główną przyczyną są niedrożne jajowody. Jeszcze jakieś przeszło 3 lata temu, kiedy dowiedziałam się, że moje jajowody są niedrożne- zawalił mi się cały świat- lekarze nie dawali mi żadnych szans na naturalne zajście w ciąże- cały czas powtarzali- tylko In Vitro, tylko In Vitro i nie ma się co łudzić na coś innego. 1 HSG, potem 2, 3- w tym trzecim coś drgnęło, bo wyszła tylko jednostronna niedrożność- był jakiś cień nadzieji, bo z jednym drożnym też udaje się zajść w ciąże, ale ciąży jak nie było, tak nie było; w międzyczasie zmieniłam już parokrotnie lekarza, który wysłał mnie na laparoskopię diagnostyczną ( a jeśli chodzi o wypłatę z ubezpieczenia PZU za pobyt w szpitalu, niestety PZU nie uznało tego- nawet w tym wypadku Rzecznik Finansowy niczego nie wskórał, gdyż PZU z uporem maniaka cały czas trzyma się tego, że mój pobyt w szpitalu był związany z leczeniem niepłodności, a niepł...
Tak naprawdę nie wiem od czego zacząć; długo zbierałam się za napisanie tego wpisu. W sumie nic nowego nie mam do powiedzenia, ale niektóre zdarzenia sprzed kilku lat, dzisiaj znów ujrzały światło dzienne i odnowiły powstałe wtedy rany w sercu... Ale do rzeczy; zmieniliśmy lekarza na innego ( na naszej niepłodnościowej drodze był to chyba 8, czy 9 lekarz); byłam na wizycie i wtedy to został mi odebrany najmniejszy cień nadziei, została ona ze mnie wyssana tak,żeby nie pozostawiać żadnych złudzeń... I tak się obecnie czuję; lekarz rzeczowy, sympatyczny,miły itd. co mnie zaskoczyło to to,że nie pozwolił mężowi wejść ze mną do gabinetu, kiedy zapytałam go o tą możliwość i zaznaczyłam od razu,że jesteśmy zdecydowani na inseminację. Byłam sama, pan dr nie badał mnie ( bo w sumie i po co, skoro tydzień temu miałam robione USG i wszystko było dobrze)... Lekarz spokojnie przeglądał naszą dokumentację medyczną- najpierw zaczął od wyników męża, potem przeszedł do moich; nagle mówi mi,że ...
Nie wiem czym to jest spowodowane, ale z dnia na dzień czuje, że coraz bardziej ubywa mi sił... Jeju, przecież ja mam 35 lat, a mówię, jak staruszka, która z ledwością stawia kroki... Nie wiem, czy jest to spowodowane przebytym w niedalekiej przeszłości Covidem, czy przyczyna leży jeszcze gdzieś indziej. Może to też przez bardzo szybkie tempo życia, przez uciekający z prędkością światła czas, ani się człowiek nie obejrzy, a już znowu jest noc i tak mija dzień za dniem... Sytuacja związana z Covidem, chyba znudziła się już większości osob; sama bym chciała, aby było jak dawniej. W ostatnim czasie dowiedziałam się o tylu pogrzebach osób, które znałam, czy to osobiście czy tylko z opowiadań; codziennie, nieustannie dziękuję Bogu za to, że i my i moi rodzice wszyszlismy z tego bez większego szwanku... Dobry Bóg czuwał i nadal czuwa nad nami... Jeśli chodzi o krok w przód, to cieszę się ogromnie z tego, że podjęliśmy wspólną decyzję dotyczącą adopcji dziecka. W sumie ja byłam już do te...
Komentarze
Prześlij komentarz