11.04.201

Witam

Wczoraj jakoś nie zdążyłam nic napisać....
Z soboty na niedzielę nie mogłam zasnąć; przewracałam się z boku na bok, co chwilę zerkajac na zegarek...to było straszne......o godz. 3:15 słyszałam kroki- jakby ktoś schodził schodami w dół, otworzył drzwi do jednego pokoju, po chwili je zamknął i poszedł schodami do góry.... Wpierw myślałam, że to tata po coś zszedł- ale po co o tej porze a po 2 dlaczego nie zapalił światła....po chwili, jak nie słyszałam już kroków poświeciłam sobie telefonem po moim pokoju-- byłam cała spocona- zastanawiałam co by było gdybym kogoś rzeczywiście zobaczyła.....zawał na miejscu.....
Potem w końcu udało mi się zasnąć.Sen był bardzo płytki.Śniło mi się najpierw, ze ktoś okradł nasz dom, potem, że nie przeczytałam do szkoły jakiejś książki i dostałam 1, a na sam koniec śniły mi się moje ukochane zwierzątka-papugi-ary.
Niedziela śmignęła- rano msza, obiad, "Gorzkie żale", potem sobie odpoczywałam, wieczorem poszłam z rodzicami na Apel Jasnogórski, gdyż zaczęły się rekolekcje dla dorosłych.
Dzisiaj cały dzień w biegu-rano UP, potem zakupki, obiadek, dokończyłam w końcu płot, teraz na chwilkę na Internet i za chwilę biegnę na Apel.

   Wstydzę się tego, że "zazdroszczę" innym-tak źle się z tym czuję, ale jakoś zauważyłam, że w ostatnim czasie nie potrafię inaczej.... Wstyd-wiem...i nie powinno to mieć miejsca. Agata opanuj się, przecież zazdrość jakby nie było jest grzechem. Wiem, ale.....
 Takie walki z moimi myślami... i aż głupio to mówić, ale tak niestety jest. Zauważyłam ostatnio, że zazdroszczę mojej sąsiadce- która jest o 3 lata młodsza ode mnie.
Jest już ze swoim chłopakiem przeszło 2 lata. Codziennie widuję jak przyjeźdża tak gdzieś ok godz. 15.30 i wyjeżdża od niej ok godziny 22; kilka dni w tygodniu w pewnych godzinach wyskakuje na treningi- bo trenuje piłkę; potrafi się ubrać, potrafi zadbać nie tylko o siebie, ale także o swoją dziewczynę; miły, grzeczny, czasem podwozi gdzieś naszych sąsiadów.... w weekendy sobie myje autko; w niedziele chodzą na spacerki z córeczką jej brata....widok przepiękny. I wtedy moje ego "wyrychla" się i mówi- ja też tak chcę.
A nie na apel znowu idę z rodzicami- bo nie mam z kim iść. przecież mało kto chodzi teraz z rodzicami, w ławkach obserwuję pary, które po wyjściu z kościoła trzymają się za ręce. o jakże szarpie sercem.
Przekleństwo na "s" - Samotność

A tak wracając do wczorajszego dnia- pierwsza rocznica katastrofy samolotu prezydenckiego; kiedy oglądałam wspomnienia tych co odeszli, niejednokrotnie w moich oczach pojawiały się łzy....
I obojętnie z jakiej byli partii-byli ludzmi, takimi samymi jakimi my jesteśmy.....Bardzo wzruszył mnie reportaż o jednej ze stewardess tupolewa- jak rodzice wypowiadali się o swojej córce- a ona była rok czy dwa lata starsza ode mnie- planowała swoje życie, miała marzenia, była taka młoda, tyle miała jeszcze w życiu przejść, poznać...I mimo, że nie znałam nikogo osobiście, to czułam się tak, jakby umarł ktoś z mojej rodziny...
"Niech odpoczywają ...."



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Ku pokrzepieniu serc- " sposoby" na niedrożne jajowody

Moja walka z niedroznymi jajowodami...

I jesteśmy dalej; zrobiliśmy krok do przodu...