13,04,2011

Kolejny dzień za nami- przeszedł już do historii naszego życia...
A co dzisiaj mnie spotkało.....
Rano drobne sprawy, potem pojechałam z bratem na zakupy; pogadaliśmy-też o działalności. Musimy coś "zadziałać"; potem zabrałam się za robienie pierogów ruskich, a na sam koniec dnia poszłam do kościółka na zakończenie rekolekcji- na kazaniu było głównie o modlitwie, o tym, że nie zawsze Bóg wysłuchuje naszych modlitw; czasem nam się wydaje, że to, o co prosimy jest dobre, a Bóg myśli inaczej i dlatego nie spełnia naszej prośby; trzeba prosić i cierpliwie czekać na znak- na to, co Pan Bóg powie...."Módl się i ufaj"...
dowiedziałam się dzisiaj, że chłopak, który chodził do tego samego gimnazjum co ja- do równoległej klasy- prawdopodobnie popełnił w niedzielę samobójstwo- stał na torach przed nadjeżdzającym pociągiem- maszynista podobno mrugał światłami, trąbił, ale on nie reagował...to straszne- żal mi tej  jego rodziny- rodziców-co oni teraz muszą przeżywać...straszne...
Łza to też krew - lecz z duszy, nie z ciała

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Ku pokrzepieniu serc- " sposoby" na niedrożne jajowody

Moja walka z niedroznymi jajowodami...

I jesteśmy dalej; zrobiliśmy krok do przodu...