16,04,2011

witam
mamy sobotę-sobota jak sobota sprzątanie- dalsze porządki przedświąteczne..... małe zakupy; popołudniu wybrałam się sama na rower- w sumie rano gadaliśy z bratem że moze gdzieś się wybierzemy, ale się nie odzywał więc pojechałam sama-zrobiłam 6,5 km i wróciłam do domku; ku mojemu zaskoczeniu-jak przyjechałam podskoczył mój brat i pow, że jedziemy- zrobilismy  29km-trochę siodełko boli; były momenty "kryzysowe", ale przetrwaliśmy- w sumie ja przetrwałam; najważniejsze to to by brać sobie wszystko powoli; w sumie to była moja 2 wycieczka rowerowa w tym roku; pierwsza- 32km no i ta teraz 35km, wiec nie ma co tak obciążać organizmu i na sam początek takie "szaleństwo", bo może sie to źle sko ńczyć, ale powolutku można sobie to brać-nic na siłę....
dobra już zmykam spać, bo jest już bardzo późnooo

Komentarze

  1. 32, teraz 35 km NA POCZĄTEK i dalej, napisała, że nie ma co przeciążać organizmu. A co to było?Szalejesz Dziewczyno, no chyba, że masz zaprawę w wyniku innych ćwiczeń.

    OdpowiedzUsuń
  2. no takie moje małe "szaleństwa"-bardzo lubię jeździć na rowerze, ale często jest tak, ze po prostu nie ma z kim, a sama nie lubię jeździć... a jak już jest okazja z kimś pojechać na dłuższą trasę- to korzystam z tego.... kocham ten sport i wiem, że jest on dobry dla organizmu; oczywiście musi być jakieś przygotowanie do takich jazd- codziennie staram się wykonywać ćwiczenia ogólnousprawniające przez min. 30 minutek- ale to w sumie nic szczególnego-ważne by były chęci, samozaparcie i zdyscyplinowanie, bo bez tego ani rusz....

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Ku pokrzepieniu serc- " sposoby" na niedrożne jajowody

Moja walka z niedroznymi jajowodami...

I jesteśmy dalej; zrobiliśmy krok do przodu...