17.04,2011


witam
W kalendarzu mamy 17 kwietnia-to właśnie tego dnia rok temu odszedł mój ukochany dziadek- pamiętam ten dzień- kiedy to po 22 staliśmy nad dziadkiem i płakaliśmy, a potem sie z żegnaliśmy....to było straszne, ale dla niego samego- to chyba było lepsze niż to jakby się miał dalej męczyć, bo męczył się okropnie...

Poszłam sobie do kościółka na 11- było pełno dzieciaków z przeróżnymi palmami; dzieciaki stawały na palcach, by tylko jego palma była najwyższa... po mszy poszłam na grób dziadków
... potem obiadek, zmywanie, necik, ćwiczonka....
poszłam też na ostatnie Gorzkie Żale- ale muszę przyznać, że jakoś wyjątkowo nie potrafiłam się skupić na kazaniu pasyjnym-moje myśli gdzieś uciekały.... może to głupie, ale tak miałam- za Chiny nie potrafiłam skupić się na tym, co mówił ksiadz...dawno tak nie miałam...w mojej pamięci zrodzil się w tym czasie taki obraz: wyobrażenie - są moje urodziny, jest brat z bratową, są moi rodzice i jest też mój chłopak (którego obecnie nie mam)- chłopak na każdym kroku mnie wspiera, rozmawia z moim bratem- ustalanie co by było dobre, jakby cos zrobić jeśli chodzi o działania zwiazane z przebudową/rozbudową mieszkanka itd., wyobrażałam sobie nawet jak siedzimy koło siebie i on przytula mnie do siebie i trzyma za rękę......... milutko........ kiedy to stanie się rzeczywistością....Panie....... dzisiaj śpiewaliśmy w psalmie podczas eucharystii: " Boże mój, Boże mój czemuś mnie opuścił" -i ja chcę powtórzyć ten psalm- Boże dlaczego moje życie tak wygląda??
Jutro idę do małego bratka-na chwilę go popilnować.....
Dzisiaj wieczorem spotkałam się z koleżankami, które mają "problemy" ze swoimi facetami- jedna nie wie czy ten facet tak naprawdę ją kocha - czy czasem nie "odnawia" swoich dwnych znajomości z byłą dziewczyną, a druga koleżanka przeżywa to, że "jej" facet jak ma przy sobie swoją córeczkę -to o niej zapomina i dopiero sobie o niej przypomina, jak odwiezie małą do mamy....masakra........3 kobiety, które tęsknią za pradziwą- taką piękną miłością, a ona jak na złośc nie przychodzi.......
czasem "szlak mnie trafia"- przepraszam za wyrażenie, ale jakoś nie mogę tego ując innymi słowami- bo taka jest prawda..... nie ma z kim wyjść, pogadać, przytulić się, posiedzieć, pomilczeć, potrzymać się za ręcę, wyjsc na spacer-jakaś paranoja..... tym bardziej, że nie należe do ludzi, którzy nie potrafią nawet siebie szanować.....mam- tak mi się wydaję przynajmniej- poukładane w mojej główce.... nie chwalę sie innym jak to nie zmieniam swoich facetów jak rękawiczki, jak to nie wskakuję facetom do łóżka, jak to ich nie wykorzystuję itd.- nie chwalę się, bo nie jestem taką osobą, która tak właśnie postępuję-nie bawią mnie takie " wybryki"..... choć czasem widzę, ze takim osobą, które tak właśnie postępują- jakoś w życiu jest lepiej- niekoniecznie łatwiej......ale można by podyskutować, czy bycie "porządnym" człowiekiem jest ""opłacalne""
na tym koncze moje wywody-jest późno, a jutro muszę być wyspana żeby móc się bawić z małym hihi

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Ku pokrzepieniu serc- " sposoby" na niedrożne jajowody

Moja walka z niedroznymi jajowodami...

I jesteśmy dalej; zrobiliśmy krok do przodu...