21 maja

I znów na kilka- kilkanaście dni zaniedbałam mojego bloga, ale czasem tak jest, że nie starcza czasu na wszystko,a szczególnie wtedy, gdy jest ładna pogoda i większość czasu spędza się na dworze (pomijając oczywiście ten czas, w którym jesteśmy w pracy).

Kiedy jest ładna pogoda, to śmigam sobie na rowerku do pracy- przyjemne z pożytecznym, bo i oszczędność na benzynie hihi i chyba ważniejsza kwestia- człowiek może rozruszać swoje ciało, bo jak jeżdżę samochodem, to praktycznie mam zero ruchu- w pracy przeszło 8, czy 9 godzin spędzam siedząc przed komputerem, potem przesiadam się do auta, wracam z pracy i znowu siadam i tak w kółko i jak tak by dalej szło, to niektóre części mojego ciała zaczęły by nabierać znacznych krągłości, a przecież tego nie chcę, chyba, że w jednym miejscu i to nie z nadmiaru tłuszczu- to tak:0)

Ostatnio (w poniedziałek), jak wracałam z pracy na rowerze "złapałam" kleszcza, jak się potem okazało były 2... Jednego zobaczyłam rano we wtorek, kiedy się ubierałam- zaczynał swoją przygodę w mojej prawej łydce- mąż mi go wyciągnął, lecz pozostała jakaś część, no i jako, że z takimi sprawami nie ma żartów, bo tyle się ostatnio słyszy, zarejestrowałam się do lekarza rodzinnego i od wtorku zaczęłam kuracje- to leki doustne, to pryskanie miejsca "ugryzienia", a dzisiaj ( z racji tego, że we wtorek o tej godzinie, o której wyszłam z gabinetu Pani doktor nie było już chirurga) zawitałam na wizytę, na której starsza Pani z niezbyt dobrym wzrokiem i trzęsącymi się rękoma, zaczęła wyciągać mi igłą pozostałości po małym szkodniku; przyznam szczerze, że na początku, jak zaczęła mi "grzebać" w miejscu wkłucia kleszcza, myślałam, że rozbebeszy mi całą łydkę, ale na szczęście łydka cała, ja żyję, zabieg się udał...

Dzisiaj byliśmy też na wizycie u androloga- w sumie to ja byłam poddana badaniu, ale mąż jechał ze mną; ostatnio przeprowadzone badania nie wyszły najlepiej, dlatego też pan doktor przepisał odpowiednie leki, a także dał skierowanie na badanie HSG, czyli drożność jajowodów; przyznam szczerze, że bardzo boję się tego badania- w młodości miałam bardzo niemiły incydent, podczas badania ginekologicznego, który zostawił ślad w mojej psychice i teraz strasznie boję się tego badania, a HSG wydaje się dla mnie męką. Trochę się naczytałam informacji o tym, jak kobiety przeżywały te badanie, jaki to ogromny ból; boję się także tego, jak mój organizm zareaguje na leki przepisane przez pana doktora- też krążą wszędzie nie najlepsze opinie.. czasem mam wrażenie, że mężczyźni mają się w życiu lepiej od kobiet- nie muszą tyle cierpieć; wydaje mi się, że kobiety w życiu przechodzą więcej męczarni i choćby na przykładzie niepłodności- to zawsze na kobiecie wykonuje się najwięcej kombinacji, badań, zabiegów itd. to potem ta kobieta musi przejść przez męczarnie, żeby donosić dziecko, a na końcu żeby te dziecko urodzić- nie mówię, że wszystkie kobiety przez takie coś przechodzą, ale większość z nich zmaga się z ogromnym bóle, którego myślę, że mężczyźni nawet w połowie nie potrafią sobie wyobrazić, bo generalnie oni są twardzielami, ale jak co do czego, to wymiękają...

Muszę też przyznać, że minął mi ten etap takiego nakręcania się na ciąże- obecnie podchodzę do tego inaczej- wiadomo leczenie- leczeniem, ale jakoś już emocje opadły i chyba zaczęłam się przyzwyczajać do tego, że nasze małżeństwo zostanie małżeństwem, a nie rodziną- pewnie, że bym chciała, ale zbyt dużo nerwów kosztowało mnie te całe nakręcanie, były momenty, że czułam się fatalnie- dowiadywałam się o kolejnych ciążach, o kolejnym urodzeniu dziecka... Zbyt dużą cenę płaciłam za całe te "zaangażowanie" i teraz mówię- "jak będzie, to będzie; kiedy będzie, wtedy będzie..." zdaje sobie sprawę też z tego, że te moje zmiany zdań mogą pojawiać się z dnia na dzień- jak to mówią- "kobieta zmienną jest"- bo może tak być, że dzisiaj mówię tak, a jutro zmieniam zdanie i znów wróci ogromna tęsknota za dzieckiem i zazdroszczenie tym, którzy się już doczekali małych szkrabów...

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Ku pokrzepieniu serc- " sposoby" na niedrożne jajowody

Moja walka z niedroznymi jajowodami...

I jesteśmy dalej; zrobiliśmy krok do przodu...