Ból rozszarpujący serce...

Bardzo dawno mnie tutaj nie było, więc nie wiem od czego mam zacząć, a działo się w tym czasie dosyć wiele rzeczy.

Może zacznę od początku.

W czerwcu na samym jego początku miałam robione w szpitalu to badanie HSG, o którym już wcześniej wspominałam, jako że nic z niego nie wyszło, zostało mi zlecone inne badanie- histeroskopia, która miała pokazać w czym tkwi przyczyna tego, że kontrast się wylał; 30 czerwca byłam ponownie w szpitalu i podczas histeroskopii zostały mi usunięte polipy, których było od groma. Po tym zeskrobaniu pierwsza miesiączka, którą dostałam była raczej jak takie plamienia, gdyż kiedy porównuję ją z moimi dotychczasowymi miesiączkami to mogę powiedzieć, że teraz to ja mam plamienia, a nie jak przedtem skrzepy, strach przed wyjściem z domu podczas okresu, straszne bóle podbrzusza itd. Od maja zażywam bromergon, który bardzo fajnie pozwala mi się pozbyć znp, co też było dla mnie udręką... W szpitalu kiedy wychodziłam do domu powiedziano mi, że przyczyna została usunięta i teraz nic tylko działać, no więc działaliśmy, w międzyczasie konsultowałam te wszystkie wyniki z moim lekarzem, do którego jeździmy prywatnie; ten jednak dalej chciał mieć obraz moich jajowodów i dalej stał przy tym, żebym takie badanie zrobiła; dostałam skierowanie, umówiłam się na termin zabiegu i oto dzisiaj rano poszłam do szpitala. Powiem tak, samego badanie nie bałam się w ogóle, ale najbardziej obawiałam się o jego wynik... Jak się okazało, moje obawy były słuszne; pani doktor oznajmiła mi, że mam obustronną niedrożność jajowodów- kiedy o tym usłyszałam, nogi się pode mną ugięły, wybuchnęłam płaczem i cała się trzęsłam... Nie docierało do mnie w tym momencie nic, przed oczami stanęła mi mroczna perspektywa przyszłości, w której nie ma miejsca dla naszych własnych, rodzonych dzieci, no i oto moje największe marzenie w sekundzie legło w gruzach; bo nie wiem czy ktoś kto tego nie przeżył na własnej skórze może sobie choć po części wyobrazić, jaki ból przeszył moje serce, jaki to straszny cios, kiedy z utęsknieniem czeka się na własne dzieciątko, kiedy tak bardzo się go pragnie, a los daje takie niespodziewane wiadomości; nie rozumiem tego, dlaczego właśnie nas to spotkało, dlaczego kurcze taka sytuacja nie ma miejsca tam, gdzie nie chce się dzieci, gdzie się na nie nie czeka, gdzie są one ciężarem, a dlaczego nas to spotyka??

Najgorszy był też dla mnie ten moment, kiedy czekałam na wypis ze szpitala i z za drzwi oddziału położniczego dobiegały płacze niedawno narodzonych dzieciątek, miałam ochotę uciec, bo te krzyki jeszcze bardziej rozrywały mi serce wiedząc, że ja nigdy nie będę tam leżała z moim rodzonym dzieckiem....

Nie życzę nikomu takiego bólu, takiej tęsknoty za czymś- za KIMŚ co jest nieosiągalne, choć dla większości ludzi realne...

Dlaczego Boże nam to robisz?? skoro dobrze wiesz, że tak bardzo tego pragniemy??

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Ku pokrzepieniu serc- " sposoby" na niedrożne jajowody

Moja walka z niedroznymi jajowodami...

I jesteśmy dalej; zrobiliśmy krok do przodu...