Czy każdy ma prawo do spełnienia swoich marzeń?

Jedni mogą wszystko, drudzy niewiele... Ostatnio tak rozważałam kwestie związane z tym, co człowiek może osiągnąć, jakie marzenia i plany zrealizować...
Zauważyłam, że "walka" o spełnienie niektórych i to wcale nie jakichś nie wiadomo skąd wziętych i wyuzdanych marzeń jest bardzo trudna... Wiem, ktoś może powiedzieć- dla chcącego nic trudnego, ale to akurat nie sprawdza się w każdym przypadku.
Dla większości ludzi to, co dla nas (dla mnie i mojego męża) jest wielkim- najważniejszym marzeniem- dla nich jest codziennością, o którą nie musieli zbytnio "walczyć", ani nazwać tego marzeniem, bo przyszło to tak "po prostu", bo przecież taka kolej rzeczy, jak ktoś bierze ślub lub planuje żyć z drugą osobą, to kolejnym jakby etapem są dzieci- może nie dla wszystkich, bo sami wiemy, że są i tacy, którzy nie znajdują miejsca w swoim życiu na własne dzieci, bo ważniejsza jest dla nich kariera, podróże, czy jeszcze inne rzeczy.

Czasem sobie myślę, że nie każdy ma prawo do spełnienia swoich marzeń. Owszem, nie mówię, że żadne marzenie mi się nie spełniło, bo to było by nieprawdą, ale jedno  z bardzo ważnych wciąż jest tak dalekie od spełnienia.

Najtrudniejsze są te momenty, w których dowiaduje się, że znajomym spełniają się wszystkie marzenia i plany, które sobie zamierzyli i to w miarę krótkim czasie. Jedni znajomi wzięli ślub, do roku czasu urodziła się im córeczka, w międzyczasie zabrali się za budowę swojego domu, kupili samochód- dziś po zaledwie 5, czy 6 latach małżeństwa- mieszkają już w swoim domu, zaplanowali, że do nowego fajnie by było jakby się powiększyła rodzinka, na to też nie trzeba było długo czekać- niedawno wyszła informacja, że ich córeczka będzie miała rodzeństwo... Kolejni znajomi- o wiele młodsi ode mnie- od roku mieszkają już w swoim mieszkaniu, kilka tygodni temu wzięli ślub, pojechali w podróż poślubną ich marzeń, planują dziecko i co za tym idzie wymianę samochodu na większe...
Nie chodzi mi o kwestie finansowe w spełnianiu marzeń, bo to jest całkiem inna sprawa- choć też ważna, bo wiadomo, że bez nich niektóre marzenia siłą rzeczy nie będą mogły być zrealizowane.... Chodzi mi o te marzenia, przy których realizacja nie wymaga nakładu finansowego.
Czasem mi się wydaję, że innym spełnianie marzeń i realizowanie planów przychodzi z taką łatwością..  Nie żalę się na życie, bo nie mogę narzekać, bo źle nie jest, tylko czemu jeszcze musimy czekać na cud? Czemu ten kolejny etap w naszym życiu nie chce nadejść? Dlaczego ten jeden plan- te jedno największe marzenie nie może się zrealizować? A trwa to już 2 lata....

Ostatnio znalazłam taki budujący cytat:

"Ten który nas w tę sytuację wprowadził, zna też drogę wyjścia...."

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Ku pokrzepieniu serc- " sposoby" na niedrożne jajowody

Moja walka z niedroznymi jajowodami...

I jesteśmy dalej; zrobiliśmy krok do przodu...