Kiedy zaczniemy normalnie żyć?!

I już po wakacjach i już po urlopie, znowu szara rzeczywistość...

Poprzez te problemy, jakie stanęły na naszej drodze, zaczęłam patrzeć na życie z innej strony, bo teraz wiem, że życie nie jest takie, jak byśmy chcieli, a marzenia nie wszystkie dają się spełnić, a przynajmniej wtedy, kiedy my bardzo tego chcemy... bo im bardziej się czegoś pragnie, to staje się to bardziej nieosiągalne...
Życie ludzi walczących o własne dziecko wygląda całkiem inaczej niż tych, u których wszystko przychodzi z taką łatwością- na wyciągniecie ręki. Dobrze ktoś zauważył, że tam gdzie ludzie "walczą" o swoje dziecko, tam nie ma miejsca na spontaniczność, przyjemności itp., liczą się tylko wizyty u lekarza, wyliczanie odpowiednich dni, obserwacja cykli, sterty zażywanych leków i wiele wyrzeczeń... Nie liczy się nic, poza jednym; człowiek zmienia swoje myślenie, bo o to nic bardziej się nie liczy niż właśnie ta nasza walka i myśli, a może właśnie teraz się uda... Nadzieje i bolesne rozczarowania... W pracy przeważnie dni wolne bierzemy, aby móc udać się na kolejną wizytę u lekarza; a inni urlop spędzają na wspólnych wyjazdach w góry, czy nad morze albo spędzając czas w o wiele lepszych okolicznościach niż my....

 

 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Ku pokrzepieniu serc- " sposoby" na niedrożne jajowody

Moja walka z niedroznymi jajowodami...

I jesteśmy dalej; zrobiliśmy krok do przodu...