Odpowiedzi na nominację....

ohhhh nieeee, piszę tą odpowiedź po raz kolejny i znowu to samo- brrrrr, jak byłam przy ostatnim pytaniu zawiesił mi się komputer i wszystko mi się skasowało, bo musiałam na nowo załączyć komputer, a to co było napisane, nigdzie się nie zapisało i nie można już było tego odzyskać-- to się nazywa złośliwość rzeczy martwych-niech to drzwi ścisną brrrr- to się nazywa pech....

 

1. Pytania, które zawsze sprawiają Ci trudność?
Jest ich kilka, ale najtrudniejsze są te, w których porusza się kwestie powiększenia naszej rodziny.

 

2. Schabowy czy czekolada?
Hmmm, za mięsem nie przepadam (za to mój mąż mógłby zjadać podwójne porcje- nawet za mnie), a co do czekolady- jak najdzie mnie ochota, to zjem kilka kostek, ale nie może być to gorzka czekolada, bo jej nie cierpię...

3. Czy masz jakiś rytuał związany z blogowaniem?
Nie mam żadnego rytuału związanego z blogowaniem; jak mam coś do napisania lub chce się wyżalić albo dać upust moim emocją, to wtedy włączam komputer i zaczynam klecić jakiś post....


4. Z domu nie wyjdę bez...
Podkoszulka hehe - tak się przyzwyczaiłam, że nie potrafię teraz bez niego wychodzić z domu, szczególnie jak jest bardzo zimno- nie nawidzę, jak spodnie przylegają mi prosto do ciała i mnie ziębią- brrr, na samą myśl dostaję gęsiej (lub jako to mówi mój mąż- kaczej skórki) hehe

5. Gdyby można było cofnąć czas...
Bardziej naciskała bym lekarzy (ginekologów) na wszelkiego typu badania, a potem na podjecie odpowiednich działań- kilka, a może i nawet to było kilkanaście lat temu- padło podejrzenie zapalenia przydatków, ale było to tak rzucone na wiatr i nikt z tym nic nie robił, a niestety dzisiaj wychodzą tego konsekwencje...

6. Najzabawniejsza wpadka...
Kilka lat temu, była impreza firmowa- ja mało lub wcale nie piłam, więc poprosili mnie bym zaszła do sklepu i kupiła im wódkę- więc wzięłam pieniądze i poszłam- w sklepie Pani powiedziała, że małolatą nie sprzedają alkoholu, a ja mówię, że mam już dawno skończone 18- lat, a Pani mówi- proszę dowód, a ja- nie mam przy sobie, a ona- każdy tak mówi, bo go wcale nie ma- wyszłam ze sklepu chyba czerwona jak burak, choćbym Bóg  wie co najgorszego zrobiła; kiedy opowiedziałam moim znajomym o tej akcji, nie umieli się powstrzymać ze śmiechu; jeszcze przez długi czas wspominali tę akcję w pracy...

7. Mam słabość do...
Małych dzieci- kiedy je widzę, coś ściska mnie za serce; a kiedy jestem gdzieś w sklepie, prawie zawsze muszę iść na dział dziecięcy żeby sobie pooglądać malutkie ubranka...

8. Trafiasz szóstkę w totka i nie możesz znaleźć kuponu, jak reagujesz?
Krzyczę w niebogłosy- gdzie jest ten cholerny kupon i przewracam wszystko dookoła żeby tylko móc go znaleźć....

9. Największa ekscytacja...
Największa ekscytacja pojawia się wtedy, gdy mam do zrobienia jakieś arcy ważne zadanie lub gdy muszę podjąć jakąś ważną decyzję...


10. Nigdy...
Nigdy nie skocze na bungee- to nie jest na moje nerwy:0)


11. A gdy w końcu spełnisz największe marzenie to...
To będę najszczęśliwszą osobą na świecie- będę spełniona i mega zadowolona, jak nigdy w życiu i powiem sobie wtedy - Dla takich chwil warto żyć....

Udało się tym razem dotrzeć do końca- jak to mówią- do trzech razy sztuka...

Komentarze

  1. 4 to o mnie! Trochę się czuję jak dinozaur, kiedy patrzę na "młodzież" z gołymi brzuchami i plecami. Wspominam babcię, ktora krzyczała na mnie "zakryj nerki!!! nerki zakryj!" ;) a ja myślałam co ona tam wie... no i przyszła kryska na matyska:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Siódemka mnie gubi często;) a co do piątki... też bym teraz bardziej naciskała na szczegółowe badania, aktywniejsze działania. No ale skąd mogłam wiedzieć. Gdyby człowiek wiedział, że się przewróci to by się położył;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dokładnie, ja tak samo- bo dzisiejsza moda- to jak najwięcej odkrytego ciała- jeśli chodzi o dziewczyny i nastolatki, a ja zanim wyjdę z domu w chłodny dzień, opatulam się po samą szyję, zeby tylko chłód nie dosięgnął mojego ciała hihi
    taki ze mnie zmarzluszek hehe

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobrze piszesz, uczuciowa... człowiek myśli, że jak chodzi do lekarza, to jest pod dobrą opieką i nic złego nie może się wydarzyć, ale wiem z mojego doświadczenia, że w rzeczywistości wcale tak nie jest- rok przed ślubem zaczęłam regularnie odwiedzać ginekologów żeby badali, zlecali różne szczegółowe badania, mówiła, że za niedługo będziemy zaczynać nasze starania, chciałam mieć pewność, że z mojej strony wszystko jest ok, a tu takie rozczarowanie- po latach wyszły wszelkie "zaniedbania" i niedopatrzenia.. Równie dobrze mogłam olać sprawę i nie tracić czasu na te wizyty, bo de facto nic nie wniosły, tylko gdyby tak było, to pewnie teraz miała bym wyrzuty sumienia i pretensje do siebie- czemu zbagatelizowałam sprawę i nie chodziłam do gina i takie gdybania- może jakbym chodziła do gina wcześniej, to sytuacja nie wyglądała by tak, jak dzisiaj, a może....

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Ku pokrzepieniu serc- " sposoby" na niedrożne jajowody

Moja walka z niedroznymi jajowodami...

I jesteśmy dalej; zrobiliśmy krok do przodu...