Czekanie na coś, co się (nie) wydarzy?!

 poczatkislider-757x370-625x305Jakie to jest miłe uczucie, gdy człowiek ma nadzieję, gdy czeka na jakieś ważne wydarzenie - na piękne chwile w swoim życiu - towarzyszy mu wtedy wiele pozytywnych emocji;  wtedy człowiek zaczyna powoli być szczęśliwy... Nadzieja- jedno małe słowo, o jakże wielkim znaczeniu, ale nie każdego na nią stać, z tego względu, że boją się potem bolesnych rozczarowań....      Znów zaczynam  " się nakręcać"- :)- mój pierwszy cykl wspomagany clo- jeszcze niedawno mąż dodał: " wiesz, że tym naszym znajomym, co się też parę lat starali o dziecko, pomogło clo, bo kiedy miała cykle wspomagane tym lekiem, niedługo po tym dowiedziała się, że jest w ciąży... Ja wiem, że to nie działa tak, że jak im pomogło, to nam też musi pomóc- zdaje sobie z tego sprawę, że to nie jest na takich zasadach, bo każdy może mieć inny problem - u jednego cykle bezowulacyjne, u drugiego wysoka prolaktyna, a w 3 przypadku np. złe parametry nasienia i clo w takim przypadku nic tu nie zadziała...  Mam cichą nadzieję, że może to będzie ten szczęśliwy cykl- przecież tak wiele już zrobiliśmy i nadal robimy - akupunktura, leczenie wspomagane - ja clo, mąż- cynk, selen i l- karnityna, odpowiednia dieta, może w porównaniu z innymi, to nie jest dużo, ale zawsze coś- jedno do drugiego i podwójne siły są... Ten cykl jest trochę inny - wiadomo, bo wspomagany i jakoś tak stwierdziłam, że podejde do niego ostrożnie- zrezygnowałam z ćwiczeń na orbitreku, z picia ziół, staram się nie nosić ciężkich rzeczy - ostatnio do tego stopnia, że podczas malowania, żeby nie podnosić 10 litrowej farby przesuwałam ją po kostkach, no i pech chciał, że przechyliła się w jedną stronę i się rozlała- oczywiście od razu padły komentarze, że cuduje z tą farbą, że mogłam ja normalnie podnieść itd.; Wiecie- w normalnej sytuacji bym ją bez problemu podniosła, bo przenieść ją kawałek, to nie problem, ale sobie pomyślałam, że mogło by to zaszkodzić naszym obecnym staraniom i wszystko w tym cyklu mogło by pójść na marne - a był to akurat czas około owulacyjny, były zbliżenia, organizm dawał jakieś sygnały- piękny, rozciągliwy i przezroczysty śluz- książkowo - kurze białko:), kilka czerwonych nitek się też w jeden dzień pojawiło, ból podbrzusza, zmęczenie, senność, takie objawy podobne jak przed @- ale to przecież dopiero połowa cyklu.... Jestem tak jakoś pozytywnie nastawiona, co będzie tego nie wiem, nie da się pewnych faktów wyprzedzić i dowiedzieć się szybciej co się wydarzy... Czekanie na coś co się (nie) wydarzy?!  Kupiłam ostatnio testy owulacyjne- czekam aż mi przyjda- w tym cyklu raczej z nich już nie skorzystam, ale w razie co, przydadzą się w następnych cyklach; 20 dnia cyklu Idę zrobić badanie poziomu progesteronu zobaczyć- potwierdzić, że owulacja była- biorę clo, ale nie monitoruje cyklu - pod koniec tego cyklu jestem umówiona do gina i zobaczymy co tam z tego wyjdzie....


Ostatnio się zastanawiałam nad tym, jakby mąż zareagował na to gdybym mu powiedziała, że jestem w ciąży, co by powiedział, jakby się zachował- jestem bardzo ciekawa jego reakcji i nawet nie mogę sobie tego wyobrazić, bo na prawdę nie wiem- nie mam pojęcia, jakby to wyglądało.... A druga sprawa- w jaki sposób ja bym chciała mu przekazać tą wspaniałą wieść? Też nie wiem- myślę, że jak już będzie ten odpowiedni moment, to słowa same zaczną układać się w całość i nie potrzebna będzie jakaś dodatkowa otoczka- w przyszłości- dalekiej, ale mam nadzieję, że bliskiej- dowiem się o tym .....

 

 

 

Komentarze

  1. Trzymam kciuki za Was :* cieszę się, że i u Ciebie optymistycznie:)
    Nadzieja- to co nam zostało;) trzymajmy się jej mocno

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Ku pokrzepieniu serc- " sposoby" na niedrożne jajowody

Moja walka z niedroznymi jajowodami...

I jesteśmy dalej; zrobiliśmy krok do przodu...