"To jest mój sen..."


"To jest mój sen,
ten sen zawstydza mnie..
Zachłanna i zła wciąż więcej chcę...."



Ja to mam czasem głupie sny- znaczy się na tyle fajne, ale takie jakby nierealne- podświadomość działa na swój własny sposób;  czasem człowiek by chciał  żeby te niektóre jego sny były takie prawdziwe i zdażyły się w realnym świecie...  choć  dzisiaj, wydawało mi się jakby ten sen był jawa, a wszystko działo się naprawdę....
Śniło mi się, że byliśmy z mężem w pewnym miejscu- już nawet nie pamiętam gdzie dokładnie to się działo, ale w mojej pamięci pozostał taki oto obraz- ja idąca z mężem i nagle widzę malutkiego- może półtorarocznego chłopczyka o ciemnej karnacji z dużymi brazowymi oczkami patrzacego w naszą stronę  i tak szczerze usmiechajacego się- pamietam, że  wyciągnęłam do niego ręce- byłam tak podekscytowana, że powiedziałam patrzac na malca- jesteś moim wymarzonym, wyśnionym i długo wyczekiwanym synem...
Budzik dzwonił jak głupi, a ja trwałam w tym moim cudownym śnie; widok tego dziecka mam cały  czas w pamięci...
Może to jakiś znak?! Hehe.. Jeszcze pomyślicie, że zwariowałam- nie,nic z tych rzeczy..        to nie robi na mnie już  takiego wrażenia, jak kiedyś-  ale musiałam o tym napisać, bo to był chyba jeden z najpiękniejszych snów w moim życiu...


       A co u mnie, co u nas? Od tego cyklu- a dokładnie od 5 dnia przez 5 dni biorę Clostilbegyt po 1 tabletce i tak przez 2 kolejne cykle, z tym, że w tym ostatnim cyklu mam zwiększyć ilość tabletek do 2 szt; zobaczymy czy i jak w ogóle na mnie to zadziała. Mąż od niedawna zaczął znów suplementacje cynku i selenu- wziął sobie do serca rady pani od akupunktury, nawet ostatnio powiedział, że jest dobra w swoim fachu, bo na początku nie był do niej zbytnio przekonany, a ja wierze w to, że ta pani wyprowadzi nas na prostą, bo u męża już widać minimalną poprawę jeśli chodzi o jelita i problemy z nimi związane- a to dzięki L- glutaminie, którą  mąż zażywa od kilku dni, a którą  zaleciła również  pani od akupunktury- wiadomo, że jeszcze troche czasu musi upłynąć, bo to nie jest pstryk i już, ale rokowania są dobre, zobacze tylko na ile mój mąż będzie w tym wytrwały....

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Ku pokrzepieniu serc- " sposoby" na niedrożne jajowody

Moja walka z niedroznymi jajowodami...

I jesteśmy dalej; zrobiliśmy krok do przodu...