to niespełnione dopiero się staje....




"Kiedy się modlisz — musisz zaczekać
wszystko ma czas swój
widzą prorocy
trzeba wciąż prosząc przestać się spodziewać
niewysłuchane w przyszłości dojrzewa
to niespełnione dopiero się staje
Pan wie już wszystko nawet pośród nocy
dokąd się mrówki nadgorliwe śpieszą
miłość uwierzy przyjaźń zrozumie
nie módl się skoro czekać nie umiesz”


Trzeba walczyć i wierzyć do końca...
Piękny wiersz ks. Jana Twardowskiego, na który trafiłam całkiem przypadkowo czytając jedne ze świadectw cudownego poczęcia dziecka, gdzie lekarze rozkładali już ręce i nie dawali szans na naturalne poczęcie. Jak już kiedyś wspomniałam, św. Rita stała się moją patronką w sprawach naszych starań- codziennie modlę się za jej wstawiennictwem 2 modlitwy- jedna- dla tych, co nie mogą miec dzieci i drugą- skuteczna modlitwa w sprawach trudnych i beznadziejnych. Ostatnio moja koleżanka wracając do domu, na lotnisku zagadała do pewnego pana ( powiedziała, że nawet nie wie dlaczego zagadała i to akurat do niego), jak sie potem okazało, ten pan szerzył kult św. Rity, bo jego modlitwy zostały wysłuchane i powiedział, że jest ona skuteczną orędowniczką; wręczył jej nowennę i obrazek św. Rity i kazał się modlić- szczególnie wtedy, gdy ma się jakaś trudną sprawę- jakiś wielki problem; gdy się o tym dowiedziała, od razu do mnie napisała i opowiedziała mi o tym, a ja jej odpisałam, że już od jakiegoś czasu się do niej modlę i nie przestanę, bo mocno wierze w to, że mi pomoże. ..
Byliśmy ostatnio w Częstochowie- normalnie mi się zrobiło lżej na sercu- bardzo fajnie trafiliśmy,bo nie było zbyt dużo osób i stałam bardzo blisko obrazu MB Częstochowskiej; przyznam szczerze, że w pierwszym momencie czułam, jak łzy napływały mi do oczu, poczułam takie ciepło i po cichu powiedziałam: " tak,jak obiecałam- jestem, dotrzymałam słowa- co prawda tak późno, ale mimo wszystko - jestem tutaj". Byliśmy tam na mszy, a potem pochodziliśmy tam trochę i wróciliśmy do domu- wyjazd uznaje za bardzo udany- pogoda dopisała i nie było tłumów...
   Decyzji co do naszego macierzyństwa jeszcze nie podjęliśmy- po powrocie z Częstochowy, jakoś nie myślę o opcjach- in vitro, czy adopcji, a w mojej głowie kłębią się myśli wokół domowych okładów z borowiny, nasiadówek ze soli bocheńskiej, ziół na niedrożne jajowody i akupunktura- uchwyciła mi się tego jakoś tak szczególnie i muszę przyznać, że przyłożyłam się do tego na prawdę solidnie...



Byłam ostatnio na akupunkturze- pani popatrzyła na moje blizny, pobadła i powiedziała, że rany pięknie się zagoiły i niw ma żadnych stanów zapalnych itd. miałam stymulowanych aż 5 punktów i gdy tak leżałam, czułam ciepło w górnych częściach ciała, a najbardziej na głowie- opowiedziałam o tych moich objawach i pani powiedziała, że dobrze, że się tak dzieje. Powiedziałam jej również o tym, że robię okłady z borowiny, że piję zioła- powiedziała, że  fajnie, że się zdecydowałam na coś takiego, polecila mi żeby jeszcze spróbować masażu przez pochwę w celu zdiagnozowania i chyba tak zrobię....
   Dalej mam problem z ubezpieczycielem- PZU nie chce mi wypłacić " odszkodowania" za pobyt w szpitalu, gdzie miałam robioną laparoskopię- upierają się, że laparoskopia diagnostyczna,to leczenie niepłodności, co więcej- dodają, że została u mnie zdiagnozowana niepłodność i oni nie mogą wypłacić, a w ich OWU nigdzie nie ma mowy o wykluczeniu z powodu wykrycia niepłodności i wykonania laparoskopii diagnostycznej, tylko w wyłączeniach jest słowo leczenie niepłodności- zgłosiłam sprawę do rzecznika finansowego,bo dla mnie to jest śmieszne, żeby robić takie cyrki- a mnie w szpitalu w żaden sposób nie leczono,bo byłam tam na diagnozie, znając życie PZU będzie sie upierać przy swoim i zdania nie zmieni, ale ja tym razem spróbuję " powalczyć"- kilka razy już im odpuściłam jak chodziło o histeroskopie i hsg- też była decyzja odmowna, a przecież to też nie jest leczenie niepłodności- wtedy dałam spokój,jednak teraz nie dam tak łatwo za wygraną tym bardziej, że słyszałam o przypadkach, gdzie przy zdiagnozowanej niepłodności pierwotnej bez problemu wypłacali odszkodowania.... 

Komentarze

  1. Nie odpuszczaj kochana, nie po to człowiek płaci składki, żeby potem nie dostać nawet kasy za coś co Ci się należy... a jeśli chodzi o kościół to pomaga, ja czuję się zawsze jakoś lepiej, jest mi lżej na sercu. Dobrze, że są rzeczy, które pomagają :) Pozdrawiam Cię cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Ku pokrzepieniu serc- " sposoby" na niedrożne jajowody

Moja walka z niedroznymi jajowodami...

I jesteśmy dalej; zrobiliśmy krok do przodu...