Don't look back, look forward...

Nie patrz w przeszłość, patrz w przyszłość !!!!


A ja jeszcze trochę powspominam...


Wszystki co dobre, szybko niestety się kończy i tak też było z naszym weekendem majowym- krótki, bo krótki ( 3- dniowy), ale zawsze to jakaś odskocznia.... Pogoda jak zwykle nam dopisała, dzięki temu mogliśmy pojeździć na rowerach- łącznie zrobiliśmy przeszło 50 km i zwiedziliśmy wiele ciekawych miejsc. Najbardziej bałam się tego, że cały ten fajny czas zepsuje mi @, ale na szczęście przyszła dzień po powrocie do domu.
Teraz ważny cykl- cykl, z którym wiążemy duże nadzieje- jest on stymulowany lekiem clostilbegyt- od 5 do 9 dnia cyklu; plan "staraniowy" solidnie przygotowany- kiedy, co i jak, redukcja stresu do minimum- oczywiście tak, gdzie się da; nerwów było ostatnio więcej- pod koniec zeszłego tygodnia dowiedzieliśmy się, że zmarł brat taty- chłop, który nigdy nie narzekał, bie uskarżał się, zawsze chętnie pomagał innym- w dzień śmierci- z rana przyniósł jeszcze swojej żonie kwiatki- konwalie i powiedział- " zobacz, jak pięknie pachną", kilka godzin później już nie żył; wszyscy byliśmy w szoku- nikt się tego nie spodziewał, śmierć przyszła za szybko, ale jak ktoś to ładnie określił: " widocznie tam na górze była im potrzebna taka złota rączka, która potrafi wszystko zrobić".... miał jeszcze wiele planów na przyszłość i te plany runęły w jednej chwili..
Po tym wszystkim po raz kolejny dochodze do wniosku, że trzeba żyć dzisiejszym dniem, cieszyć się tym, co się ma..
 
  Przed wyjazdem na majówkę coś mnie zaczęło rozkładać- katar, ból gardła, łamanie w kościach itd., ale do lekarza nie poszłam- leczyłam się sama- to płukanki z wody utlenionej, to picie ziół, to łykanie tabletek na gardło, to moksowanie, moczenie nóg w wodzie ze solą, picie mleka z czosnkiem itd.- na chwilę pomogło, nawet myślałam, że całkowicie się wyleczyłam, ale nie- dzisiaj znów źle się czuję- co prawda kataru już nie mam, ale wszystko osiadło mi na zatokach, więc odezwalam się dzisiaj do pani z aku (planowa wizyte mam dopiero na koniec maja) z prośbą o pomoc- napisałam jej, że jestem obecnie w cyklu stymulowanym i boję się tego żeby choroba nie pokrzyżowała naszych planów, bo różnie to może być, a ja wole dmuchać na zimne; znalazł się termin na jutro i zobaczę, co pani mi powie; może podpowie, jak zadziałać moksą..
Póki co patrzę w przyszłość z optymizmem- widzę jakieś światełko w tunelu, tylko że teraz trzeba troche temu pomóc- robić wszystko ( w granicach rozsądku oczywiście) co w naszej mocy, by szczęściu pomóc..

Komentarze

  1. Jaki piękny optymizm bije od Ciebie kochana, cudownie że sobie odpoczęliście, to niby tylko 3 dni a jednak dużo dają jak człowiek nie stresuje się w pracy i poświęca cały swój czas na aktywny odpoczynek i relaks. Trzymam za Was mocno kciuki 😊😊😊 I przede wszystkim dużo zdrowia życzę 😙

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki kochana...
      Powiem Ci, że mam takie przekonanie, że teraz się uda; ogarnia mnie taki spokój i pewność ( nawet nie wiem skąd i dlaczego), że będzie cudownie.... Grunt, to pozytywne myślenie i odpowiednie nastawienie;
      jeszcze raz dzięki;
      Miejcie się dobrze;-)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Ku pokrzepieniu serc- " sposoby" na niedrożne jajowody

Moja walka z niedroznymi jajowodami...

I jesteśmy dalej; zrobiliśmy krok do przodu...