Upragniony, wyczekiwany urlop...

W końcu jest, bo już się go nie mogłam doczekać, tak bardzo na niego czekałam i odliczałam, aż w końcu się doczekałam.
Od kilku dni jestesmy w Zakopanem- nie jest to zagranica, dlatego też trzeba sie liczyć z różnymi czynnikami atmosferycznymi, choć jak na razie pogoda nie płata nam figli.
Jednego dnia zrobiliśmy sobie wycieczkę z Toporowej Cyrhli na Halę Gąsienicową i
dalej do Czarnego Stawu,



a potem "wdrapywaliśmy" się żeby zobaczyć Zmarzły Staw,



w sumie pokonaliśmy prawie 27 km- wszystko oczywiście z endomondo - dla akcji- odlotowa jazda dla Iskierki- pomoc mierzona kilometrami- używajac aplikacji endomondo robiąc kolejne km mozemy dzięki temu komuś pomóc i to jest super;
Podobno mieliśmy duże szczęscie, bo gdy dotarliśmy nad Zmarzły Staw zeszły do nas 3 kozice ( mama i 2 młodych), a inni turyści mówili, że one schodzą albo z rana albo wieczorem, ale nie o takiej porze ( myśmy tam byli jakoś ok. 15)
Wędrując szlakiem mieliśmy okazję mijać mnóstwo osób, jak to w okresie wakacyjnym bywa- kiedy obserwowałam niektórych- w sumie większość ludzi, na myśl mi przyszło- efekt "500+"- było tam dosyć dużo rodzin z conajmniej 2 dzieci, a najwięcej było z 3, były nawet takie kilkumiesięczne niesione w chustach na plecach bądź z przodu; na pewnym etapie wycieczki- w sumie w najtrudniejszych momentach, gdzie było dosyć niebezpiecznie, w mojej głowie zapalała się lampka, podczas której "doceniałam" naszą bezdzietność- żeby ktoś mnie źle nie zrozumiał hehe po pierwsze wiadomo,jak to wygląda wyprawa z dziećmi ( niejednokrotnie na szlakach słyszeliśmy z ust małych podróżników słowa- dalej nie idę, nóżki mnie bolą, daleko jeszcze, tato weź mnie na rączki itp.) a po drugie nie w każde miejsce da się iść z dziećmi- przykład- gdybyśmy mieli dziecko/ dzieci na pewno byśmy ich nie ciągnęli na Zmarzły Staw- i tym samym nie mielibyśmy okazji żeby tam być, a teraz będąc tylko we dwoje mogliśmy smiało iść...
 Powiem Wam, że drugiego dnia pobytu w Zakopanem prawie byśmy się z mężem pokłócili- wkurzył mnie, bo ciągle wisiał na telefonie i załatwiał sprawy związane z pracą- zaakceptowałabym to gdyby był albo włascicielem własnej firmy albo jakimś prezesem, kierownikiem albo kimś na wyższym szczeblu, ale on jest zwykłym pracownikiem i wydarłam się po nim, że teraz jest na urlopie, a nie w pracy i że mu zabiore w końcu ten telefon- jak mnie takie coś wkurza, bo dosyć już mam tego,jak w domu przyjdzie po pracy i nadal pozostałą część dnia żyje pracą- czyta służbowe maile, odbiera na swoim telefonie służbowe połączenia, no szlag by człowieka trafił i jeszcze na urlopie żyje pracą- no we  mnie było 230, w końcu po jakimś czasie przestał, ale co się na mnie nafuczał, że wyskakuje na niego...
Kolejny dzień naszego pobytu zaplanowaliśmy sobie na wjazd kolejką na Kasprowy Wierch, tam pochodzić po niektórych szlakach i zjechać na dół kolejką, ale kiedy dojechaliśmy na rowerach ( ok.6 km) pod wyciąg i kiedy zobaczyliśmy ogromną kolejkę, zmieniliśmy nasze plany, bo szkoda nam było ok. 3 godzinnego stania w ogonku ( stwierdziliśmy, że już na Kasprowym byliśmy- chyba 3 lata temu- jechaliśmy wtedy tez kolejką); stwierdziliśmy, że pójdziemy na Halę Kondratową,



bo tam jeszcze nie byliśmy; pochodziliśmy tam i wróciliśmy spowrotem na rowerach do naszego hotelu- łacznie zrobiliśmy jakoś ok. 23 km, a po przyjeździe na miejsce i ogarnięciu się, poszliśmy zrelaksować nasze mięśnie do sauny i jacuzzi; także tak nam mijają urlopowo- wczasowe dni...
Oczywiście obowiązkowy zakup monet okolicznościowych oraz zbieranie pieczątek do książeczki pttk


Komentarze

  1. Piękne widoki, super wakacje. Gratuluję kondycji 😉
    I masz rację z dzieckiem wszystko się nie da. My z naszą niunią tylko nad morze. Góry przez kilka lat odpadają. 😊
    Bawcie się dobrze 👍 😘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, dlatego trzeba doceniać ten czas we dwoje oraz korzystać z tego, co jak pojawi się dziecko będzie bardzo ograniczone; dobrze, że mamy z mężem wspólne pasje, które mimo tego, że "męczą"człowieka fizycznie, to sprawiają, że jest on szczęśliwy- autor ładnie to ujął:
      "Góry sprzyjają pokorze, czyli prawdzie o sobie samym. Uczą jej miedzy innymi przez to, że człowiek zmęczony wspinaniem nie ma ani sił, ani chęci, by udawać, by ukrywać swoja prawdziwą twarz” – Ks. Roman Rogowski
      Dzięki kochana, a co do kondycji, to jeszcze nie jest to, ale nie jest źle ;0))

      Usuń
    2. Faktycznie mądre słowa 😊
      No ja niestety przez upały i fakt, że moje dziecko nie zaśnie u nikogo innego niż ja, odpuściłam bieganie i znowu będę musiała kondycję budować 🙁
      No ale cóż Wiki ważniejsza 😍

      Usuń
    3. No właśnie, gdybyśmy mieli dziecko/ dzieci,też by były dla nas najważniejsze, a że ich na razie nie mamy, to " korzystamy" z życia;0))

      Usuń
  2. Wszędzie* zamiast wszystko .

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniale, że udało wam się nabrać sił witalnych, nie tylko fizycznie, ale przede wszystkim taki reset w głowie jest najważniejszy. Daję Ci wirtualnego "Lajka" na Endomondo :D Moje na razie trochę przykryte kurzem ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To racja,zmiana miejsca, otoczenia, odsunięcie niektórych myśli na bok, odpoczynek od gotowania i innych domowych obowiązków- ale ulga heheh
      Dzisiaj mieliśmy dzien przerwy, rano bylismy w kościółku, a potem leniuchowaliśmy w pokoju- cały dzień pada, a temperatura wynosi coś ok. 10 stopnii, także tutaj już poczuliśmy pierwszy "powiew" zimy;0))
      Co do endomondo, to i tak jeździmy na rowerach i tak wędrujemy pieszo, więc stwierdziliśmy, że nic nas to nie kosztuje, a można w fajny sposób pomagać innym...

      Usuń
  4. Wspaniałe widoki, gratuluję Wam samozaparcia i kondycji, żeby zrobić pieszo 27 km :O Szacun :)))
    Fajne jest takie umęczenie fizyczne, wtedy głowa odpoczywa i człowiek zupełnie inaczej się czuje, przede wszystkim odcina się od tej szarej codzienności i nabiera dystansu :) Życzę Wam udanej reszty urlopu i sprzyjającej pogody, uważajcie tam na siebie 😊😊😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widoki przepiekne, choć zdjęcia nie do końca to oddają.
      Uwielbiamy takie wędrówki,to jedna z naszych wspólnych pasji;0) co do kondycji,to jest dobrze, choć nie jest jakoś super, ale nie ma co narzekać heh gdy rozmawialiśmy z pewnym małżeństwem, które spędzało swój urlop w tym samym hotelu co my, to powiedzieli nam, że pokonali pewną trasę w 12 godzin, a nam zajęło to tylko 8 z kilkoma minutami hehe ( szczegółowa recenzja w kolejnym moim wpisie- jak w końcu znajdę trochę czasu)
      Niestety nasza wakacyjna przygoda dobiegła do końca i już wczoraj wróciliśmy do domu- jesteśmy mega zadowoleni- w sumie przez ten tydzien czasu udało się nam zrobić łącznie ( wędrówki piesze i rowerowe) 80 km, pogoda nawet nam dopisała ( chyba wymodlona;0)), bo tylko jeden dzień co było bardzo zimno i padało, ale była to niedziela i zrobiliśmy sobie dzień odpoczynku...
      Dzięki kochaniutka...

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Ku pokrzepieniu serc- " sposoby" na niedrożne jajowody

Moja walka z niedroznymi jajowodami...

I jesteśmy dalej; zrobiliśmy krok do przodu...