Ostatni lekarz na mojej niepłodnościowej drodze- ostatnia deska ratunku


Postanowione- znaczy się, ja tak sobie postanowiłam bez uzgodnienia z mężem, ale nie ma w tym nic egoistycznego, gdyż to przecież w głównej mierze ja byłam poddawana wszelkiemu rodzajowi badań, zabiegów, operacji, faszerowania różnymi lekami, specyfikami, ziołami, leczenia niekonwencjonalnego itd., to przecież ja latałam od wizyty do wizyty, od lekarza do lekarza- nie mąż- on czasem nawet nie wiedział, do którego lekarza jadę i po co- i nie było tak,że się tym nie interesował, czy olewał to, ale twierdził, że skoro to ma w jakiś sposób nam pomóc, to ok.
Może czasem stawiałam go przed faktem dokonanym, ale po 1 problem leży po mojej stronie, a po 2 znając mojego męża, wiem, że on raczej nigdy nie odważył by się na takie kroki- w naszym małżeństwie, to ja jestem takim motorem napędowym- w naszym leczeniu, to zawsze ja wyszukiwałam specjalistów, to ja umawiałam nam wizyty itp., ale mniejsza o to- wydaje mi się, ze to zawsze kobieta bardziej o to wszystko zabiega...
Ale do rzeczy; byłam ostatnio u kolejnego już ( chyba 7 w ciągu niecałych 5 lat) ginekologa- tego, którego poleciła mi moja teściowa. Podobno ma bardzo wiele pozytywnych opinii i generalnie sprawia wrażenie bardzo sympatycznego lekarza- nie tylko sprawia takie wrażenie, ale też taki jest, o czym się sama przekonałam. Tamtego dnia byłam jego ostatnią pacjentką i bardzo się bałam tego, czy jeszcze mnie przyjmie, bo była już późna godzina i do tego pan doktor miał zapalenie oskrzeli czy płuc i bardzo źle się czuł- ale przyjął mnie- i co najważniejsze- nie była to wizyta taka n ooa odpieprz, pan doktor mimo osłabienia przyłożył się do niej- najpierw wypytał co mnie do niego sprowadza, potem pytał co już zostało zrobione- powiedział także, że nie wierzy w te hsg i laparoskopię podczas, której wyszły niedrożne jajowody, a raczej jest przychylny temu hsg, gdzie wyszła jednostronna drożność; wykonał badanie usg i powiedział, że w obrazie wszystko wygląda bardzo dobrze, jedynie co go martwi, to moje tyłozgięcie macicy, które jest " dziwne"- on to jakoś inaczej określił, ale nie byłam stanie tego zapamiętać- w każdym razie, nie podoba mu się te moje tyłozgięcie i pow., że nawet może być tak,że macice, czy coś ( też już nie pamiętam) mogę mieć przyrośniętą np. do jajowodów i stąd ta moja niedrożność; wykonał badanie palpacyjne ( był na swój sposób delikatny, ale podczas tego badania troche mnie bolało, gimnastykował się palcem, jakby czegoś szukał i ponownie stwierdził, że te tyłozgięcie nie daje mu spokoju- powiem szczerze, że nigdy wcześniej u ani kwdnego ginekologa nie spotkałam się z takim stwierdzeniem, że te moje tyłozgięcie może być aż tak problematyczne; co więcej, Pan dr dokładnie przedstawił mi na czym polega i jak wygląda tyłozgięcie i poradził, że przy takiej " dysfunkcji" po stosunku najlepiej położyć się z poduszką pod brzuchem i chwilę poleżeć, bo w innym wypadku po prostu nasienie się wyleje i mimo wszystko nic z tego nie będzie- dobra rada, którą już wcielam w życie.
Ale co z tej wizyty wynikło? Powiedziałam panu dr, że może się ze mnie śmiać albo i nie śmiać, ale ja stosuje już 3 cykl okłady i nasiadówki borowinowe, bo wielu kobietom one pomogły rozpuścić zrosty i tym samym zajść w ciąże- powiedział mi, że nie śmieje się z takich rzeczy i jeśli ja wierze, że mi to może pomóc, to tak musi być; powiedział mi,że cuda na prawdę się zdarzają i że on w nie wierzy- na dowód tego opowiedział mi historyjkę młodych narzeczonych, gdzie u dziewczyny wykryto 2 cysty, czy torbiele, które natychmiast trzeba było operować, podczas operacji pan dr zauważył rozległą endometrioze w zaawansowanym stanie- kiedy była już po operacji i był przy niej narzeczony, podszedł do nich pan dr i powiedział, że jeśli zależy im w przyszłości na dzieciach, to mają się zastanowić, czy będą brać razem ślub, bo niestety, ale przy jej jednostce chorobowej nigdy nie będzie mogła mieć dzieci, po szpitalu miała za jakiś czas przyjść do kontroli i co się okazało? Pan dr stwierdził, że stało się coś, co nigdy miało się nie wydarzyć- ta kobieta była w ciąży, a powiedział mi, że nie dawał jej żadnych szans, bo na prawdę endometrioza była bardzo zaawansowana.
Co mi powiedział? Powiedział, że radził by zrobić kolejne hsg- i że on by to wykonał w szpitalu i wtedy na 100% mi powie na czym stoimy- czy jak poda pod duuużym ciśnieniem kontrast, to czy jajowody się udrożnią, czy nic się nie da z tym zrobić; powiedział, że jeśli wyjdzie,że są drożne,to radziłby abym podjęła się operacji na otwartym brzuchu żeby przywrócić niektóre narządy rodne na swoje pierwotne miejsce, a jeśli okażą się niedrożne, to wtedy będzie wiadomo, że to koniec " myślenia" o naturalnym poczęciu dziecka- zdecydowałam się na te hsg- mam już skierowanie do szpitala i mam przyjść do niego umówić się na termin po następnej @; powiedziałam mu także o tym, że mam duży problem z moimi @ i wypisał mi receptę na lek o nazwie primolut nor-( moze ktoś ma lub miał styczność z tym lekiem i może się wypowiedzieć na jego temat)- mam go zażywać od 18 do 25 dnia cyklu 1x1- w tym cyklu będę go stosować po raz pierwszy. Także mam ostatnią deskę ratunku i od badania hsg ( zresztą już 4 w mim życiu) wiele zależy. Nie ukrywam, bo strasznie się tego boję- pan dr powiedział, że ból może być nie do zniesienia, ale w razie czego mogą podać morfinę.. z 2 strony czego nie robi się dla spełnienia swojego największego marzenia- człowiek jest w stanie wiele znieść...

Komentarze

  1. Trzymam kciuki, oby to badanie pomogło i wniosło coś nowego. A lekarz rzeczywiście z tego co opisałaś wydaje sie w porządku.
    Ściskam cieplutko:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki.. mam nadzieję, że te moje 4 hsg będzie szczęśliwe i że 3 miesięczna kuracja borowinowa oraz troszkę krótsza kuracja ziołowa przyniesie zamierzone efekty.
      Marysiu Ciebie też mocno ściskam

      Usuń
  2. Każdy krok do przodu jest dobry! Bólu przy HSG nie ma co się bać, ja przy selektywnym HSG, gdzie udrażniali mi pojedynczo oba jajowody, a wtedy ciśnienie jest większe niż przy zwykłym HSG wytrzymałam bez morfiny. Tzn ona czekała w pogotowiu, ale nie zdążyli jej podać, bo było już po wszystkim. Dasz radę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przechodziłam już przez 3 hsg, a te ostatnie było najtrudniejsze- duży ból, który myślałam, że rozszarpie mi cały brzuch na kawałki - a niby dali mi wtedy dożylnie coś przeciwbólowego- jak dobrze pamiętam, to był to chyba ketonal, ale teraz się troche boję- tym bardziej, że pan dr powiedział, że będzie to badanie robił przy dużym ciśnieniu żeby " rozszarpać" zrosty- brr aż mnie ciary przechodzą, ale na szczęście będzie można skorzystać z silnych leków przeciwbólowych, chyba, że będzie tak,jak u Ciebie- ani się nie zorientuję a będzie już po badaniu�� dzięki za wsparcie i za to, że we mnie wierzysz...

      Usuń
  3. Powodzenia. I masz rację dla marzenia, tego największego można zrobić naprawdę wszystko. Trzymaj się ciepło 😊

    OdpowiedzUsuń
  4. Był taki czas, że przyjmowałam Primolut i nie czułam się po nim dobrze, więc lekarz zadecydował o odstawieniu tabletek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzieki Kamila za Twoją opinie o leku; każde info na wagę złota�� choć zdaję sobie też sprawę z tego, że organizm każdej z nas jest inny i może calkiem inaczej reagować. Np. jak to ma miejsce z bromergonem- słyszałam wiele info, ze po tym leku dziewczyny źle sie czuły, ze organizm nie za dobrze go tolerował, a u mnie było bez zadnych problemów

      Usuń
  5. Lekarz ma dobre podejście, nie przekreśla z góry tylko daje szansę. Kochana rób wszystko co w Twojej mocy, dopóki masz siłę, bo to prawda, że cuda się zdarzają, naprawdę. Warto walczyć, mówię to ja, która już chciała się poddać i niespodziewanie wydarzył się przełom... Walcz, bo marzenie, które chcesz spełnić jest warte dużych poświęceń, trzymam za Ciebie kciuki baaaaaardzo mocno :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do lekarza, to słyszałam o nim bardzo dużo pozytywnych opinii- nawet ostatnio mówiła mi moja teściowa, że jej koleżanka miała jakieś problemy ginekologiczne- pan dr robił jej jakąś operację i po niej podobno się bardzo nią interesował- pytał jak się czuje, czy coś nie boli- a jeśli był ból, to zlecał podanie środków przeciwbólowych- no i co ważne to wszystko było wykonywane w ramach NFZ- nie prywatnie.
      W cuda wierze, choć zdaje sobie sprawę z tego, że niekoniecznie wydarzą się w moim życiu:0)- ale jeśli miałabym inne podejście, to nie robiła bym tych wielu moich "rytuałów"- jak to nazywa mój mąż- (borowin, picia ziół, akupunktury, terapii dna miednicy itd.).
      Trzeba walczyć do końca, ale też nie za wszelką cenę, nie na siłę...
      Dzięki za wsparcie, za każde ciepłe słowo kierowane w moją stronę, za kciuki...
      Ja również mam Cię w pamięci i jestem z Tobą-niech wszystko dobrze się skończy:0)



      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Ku pokrzepieniu serc- " sposoby" na niedrożne jajowody

Moja walka z niedroznymi jajowodami...

I jesteśmy dalej; zrobiliśmy krok do przodu...