Posty

Nadrobienie blogowych zaległości...

Nie wiem co jest grane, ale ostatnimi czasy, jakoś strasznie szybko ucieka mi czas- nie wyrabiam się, nie zdazam, a w sumie nie mam jakość szczególnie napietego grafiku, jak co poniektorzy-a mimo wszystko wiele rzeczy muszę odłożyć na późniejszy termin; fakt faktem, że kiedy chodzę do roboty, to 10 czy 10,5 godzin jest wycięte z mojego kalendarza- a po pracy jeszcze trzeba obiad " na jutro" zrobić, ogarnąć w kuchni, zmywarkę opróżnić, poodkurzac po moim papuzim " przedszkolu", bo codziennie smieca te małe istotki- a to piórka, a to szupki z jedzenia; jeszcze jakies pranie nastawić, później popracować trzeba będzie, jeszcze 25 minut codziennie na orbitreku, jeszcze to, jeszcze tamto- w domu nawet nie zaczynam czytać książek, bo już czasu nie starcza- jedynie w pracy-generalnie w przerwach- kiedy jest mozliwosc, to czytam- wtedy ten czas w pracy jeszcze szybciej płynie; jeszcze sprawdzić pocztę, zobaczyć w telefonie listę zadań na dany dzień, czy jeszcze coś mialam zr...

Przypuszczenia...

Dzisiaj byłam na 2 wizycie u reumatologa, zabrałam ze sobą wszystkie wyniki badań, które miałam zlecone oraz takie wyniki badań specjalistycznych, które kiedyś zlecał mi. in. hematolog... oczywiście płytki- jak zawsze- w normie nie są- na wynikach była nawet adnotacja- wskazana kontrola u lekarza prowadzącego, ale co z tego, jak do hematologa chodzę już 5 czy 6 lat i nic z tym nie jest robione- powtarzam, że płytki za każdym razem wychodzą obniżone, że mam bardzo obfite okresy ze skrzepami, które przecież nie powinny się pojawiać u zdrowej kobiety- mogę gadać i gadać, ale czasem mi się wydaje, że ja swoje oni swoje.... Weszłam do gabinetu Pani doktor- ta poczytała sobie moją kartotekę i przypomniała sobie o co tu "chodziło", zapytała, czy od ostatniego razu się coś zmieniło i wzięła się za oglądanie wyników- mówię, że znów pojawiły się siniaki- no nodze, brzuchu, nadgarstku i przedramieniu, które utrzymywały się tak 3-4 dni, po czym samoistnie znikały, oprócz tych objawów nic...

Osaczona...

"Fajnie byłoby mieć mapę z zaznaczonym miejscem, gdzie leży szczęście. Człowiek musi się bardzo namęczyć, by je znaleźć na mapie życia. By wybrać właściwą drogę, minąć bagno łez, rozpaczy, przekopać się przez kamienie problemów i znaleźć przydrożną tabliczkę z napisem szczęście...." Myślała, że mi już przeszło, że już mnie nie rusza a jednak.... Czuję się wręcz osaczona kobietami będącymi w ciąży- byłam jakiś czas temu na zakupach w mieście i stojąc w kolejce mimochodem usłyszałam rozmowę 2 młodych dziewczyn- jedna żaliła się drugiej- wiesz, spodziewam się dziecka... a mnie się tak coś wydawało, że ten brzuch pod tą kurtką jakoś taki zbyt zaokrąglony- ale se myślę- chyba jestem już przewrażliwiona albo nawet uczulona na te "ciążowe" brzuszki... - to fajnie, gratulacje- synuś, czy córeczka? na kiedy termin? kiedy Ty za mąż wyszłaś? Gdzie mieszkacie?- padło 1000 pytań do i wstawiane co chwila- " ale musisz być szczęśliwa"; - nie jest tak pięknie, jak może Ci...

Niezbyt dobrze zaczal sie ten rok...

Mamy koniec stycznia, wiekszosc ludzi, z ktorymi sie ostatnio spotykam, mowia, ze ten Nowy Rok niezbyt sie dobrze zaczal i mimo ze nie minelo wiele czasu i tak duzo sie juz wydarzylo~ moze mimo wszystko sprawdzi sie prawidlo " nie liczy sie jak sie zaczelo, wazne jak sie konczy"- oby...  Chrzesnica od mojego wyladowala w szpitalu, tesciowa stlukla sobie bryle, jej siostra poparzyla sobie twarz, wnuczka mojej znajomej, ktora 2 lata temu miala pzeszczep pluc- zaczela czuc sie gorzej-ma nawrot choroby- a boryka sie z mukowiscytoza, to znowu slysze, ze ktos powaznie zachorowal, tu smierc tej mlodej wolontariuszki w Boliwii, tesciow zlapala grypa, mnie chyba tez juz cos lapie, co chwile dowiaduje sie o niezbyt przyjemnych wiadomosciach... Wczoraj na internecie ogladalam wyniki moich badan, ktore ostatnio robilam-mam juz wszystkie-martwie sie troche, bo wynik jednego jest dodatni-a mianowicie ANA1-"w badanej surowicy krwi metoda immunofluorescencji posredniej IIF na komorkach ...

Zimowe ochłodzenie...

Od wczoraj mam jakis dziwny nastroj-pal licho, ze niestety ta niechciana, niewyczekiwana, odrzucona, ta, ktora przez okres 9 miesiecy miala sie nie pojawic- a przyszla-bezczelnie sie wprosila tam, gdzie w ogole nikt jej nie zapraszal... Ostatnio tesciowa pyta mnie- i jak tam? Jest juz cos? Mowie jej- nie ma i raczej nie bedzie, poddalam sie, odpuscilam, chyba juz pogodzilam sie z tym, ze nie jest nam dane byc biologicznymi rodzicami,za duzo nerwow i zdrowia mnie to kosztuje; a ona mi mowi-nie, to nie jest tak, ze odpuscilas, bo ja czuje, ja to wiem, ze tam w glebi serca Cie to tak mocno dotyka, Ty tylko tak mowisz, zeby sie w pewien sposob uspokoic, ale nie da sie samej siebie oszukac, nie mozna nagle zmienic myslenia, ze bardzo chcialas byc matka, a teraz nagle mowisz,ze juz nie chcesz nia zostac... Ta chwila ciszy, jaka zapanowala po tych slowach, odpowiedziala za mnie... Tak chyba jest, bo kiedy dowiaduje sie o kolejnych ciazach znajomych, to takie informacje mnie paralizuja, niby u...

Wizyta u kolejnego specjalisty

Za pisanie tego posta brałam się od kilku dni, ale za każdym razem nic z tego nie wychodziło- wiecznie coś było wazniejsze- do zrobienia na już, a nawet i na wczoraj, ale dzisiaj nawet choćby się paliło i walilo- wpis musi być. W zeszłym tygodniu byłam na wizycie u reumatologa ( nie na NFZ, ale korzystając z dodatkowego ubezpieczenia medycznego, które opłaca w pracy mój mąż)- poszłam tam głównie z tego powodu żeby Pani doktor przepisała mi kilka badań w kierunku tocznia, ponieważ jakiś czas temu, gdy byłam u lekarza " rodzinnego" padło to słowo,lecz tamta Pani doktor pow., Że ona nie ma podstaw do tego, aby takie badania zlecić, więc musiałam się wybrać do reumatologa- z drugiej strony to i dobrze, bo przy okazji mogłam skonsultować z nią często pojawiające się w ostatnim czasie objawy- rwanie w stawach, ból kolan i kręgosłupa oraz co zdarzyło mi się 2 razy w życiu -w nocy zbudzilo mnie okropne zimno i straszny ból kolan i łokci- dużo czasu musiało minąć nim się zagrzalam ( w...

"Branie" się za siebie...

Obraz
Kilka dni temu stanęłam na wagę, w sumie dawno się nie ważyłam i byłam ciekawa, jak to wygląda na chwilę obecną. Przyznam, że się przeraziłam, gdyż jeszcze do niedawna moja waga utrzymywała się do 50 kilo- a dzisiaj prawie 51kg. Niestety czuję, to że moich nadprogramowych kilogramów jest więcej- nie do każdych spodni, czy sukienki można się zmieścić, a brzuch wygląda, jakbym miała  cały czas lekkie wzdęcia- owszem marzyłam o powiększającym się brzuchu, ale to miało być zupełnie co innego- związanego z powstawaniem nowego życia i rozwijającej się istoty pod moim sercem, ale no cóż, jak na razie, to mój brzuch został "obtoczony" niechcianą tkanką tłuszczową, która w dosyć szybkim tempie znalazła sobie odpowiednie miejsce do "zaatakowania"... nie chce takiego brzucha-i to mobilizuje mnie jeszcze bardziej do aktywności fizycznej, co prawda wykonuje ją w domu, ale kto powiedział, że ćwiczenia w domu są gorsze od tych na siłowni, w klubach, czy innych miejscach przeznaczo...

Noworoczne postanowienio- plany

No i mamy Nowy 2017 Rok- wiemy dobrze, że na początku człowiejk z automatu wszędzie wpisuje jeszcze Stary rok- też już się kilka razy na tym złapałam... Nowy Rok i co się z tym wiąże nowe postanowienia, plany, które  i tak prędzej czy później zweryfikuje życie- możemy marzyć, możemy planować, lecz nie do końca wszystko jest uzależnione od nas. Ja od 3 lat, na początku Nowego Roku mówię sobie- Agata- zaczyna się Nowy Rok- nowe możliwości i tak w styczniu sobie myśle- a może akurat w tym właśnie roku się nam uda, a może to właśnie będzie ten czas, w którym w końcu na świat przyjdzie nasze dziecko, na które tak długo już czekamy- to jest chyba ten najważniejszy " plan" do zrealizowania i marzenie, które jakoś do tej pory nie dane nam było, by  się spełniło.... Na chwilę obecną jesteśmy dobrej myśli- tyle juz zrobiliśmy w tym kierunku- styczeń to dla nas też początek " starań" od nowa- mąż po grudniowej operacji usunięcia zwężenia w cewce moczowej, więc cykl styczniowy ...

Coraz bliżej święta...

Obraz
Jeszcze nie tak dawno dekorowaliśmy jajka i szykowaliśmy koszyczek na święconke, cieszyliśmy się z magii Wielkiej Nocy, a już nadszedł czas ubierania choinki, kupowania prezentów, robienia makowców, kupowania i przyrządzania różnego rodzaju ryb... Tak szybko to zleciało, czas szybko biegnie~miesiąc za miesiącem, aż w końcu pojawia się Nowy Rok, w który to ludzie wkraczają z nowymi postanowieniami, z wielkimi nadziejami, z ambitnymi planami, które i tak prędzej, czy później zweryfikuje życie, bo czasem jest też tak, że nie wszystko od nas zależy...  Dlatego życzę, aby czlowiek w tym pędzie swojego życia~ w tej codziennej gonitwie potrafil się choć na chwile zatrzymać, spedzić czas ze swoimi dziećmi, z którymi na codzień może nie ma czasu, czy możliwści żeby porozmawiać, pobawić się, wysluchać tego, co działo sie w szkole czy przedszkolu; by czlowiek mogl znalezc chwile czasu dla osoby, którą na codzień zaniedbywał, którą ignorowal;żeby powiedziec słowa, które jakoś nie zbyt częso przech...

Relacja z medycznych przedsięwzięć...

Jeśli  chodzi o moją wizyte u hematologa, to tym razem było trochę  zamieszania- najpierw dzwonili do mnie ze szpitala, że  pani dr zmieniła  godziny przyjmowania pacjentow-na sobote ale od rana- już mi to nie pasowalo, bo po 1 była  to moja sobota pracująca, a po 2, jak jeszcze o tym nie wiedziałam, wzięłam sobie urlop na niedziele, a że na wizytę  musiałam iść  - z racji nienajlepszych  wyników  badań , pani w rejestracji wpisała  mnie na piątek , jako ostatni pacjent. Do gabinetu wchodziłam  jakoś  po 2- oczywiście  była  to 2 nad ranem- i chodzę  tam na nfz- tak to tam działa , że  wizyty odbywają  się  od wieczora do samego rana.  szlam spać ok.3.30, a wstawalam o 6, bo na 8 mialam do pracy. Tym razem też  się udało, bo po 1 pani dr od razu zaznaczyła, że przyjmuje  tylko  do północy- ale zostala dłużej  i na szczęście wszystkich  przyjęła , a po 2 można  powiedzieć, że szybciutko to trwalo, bo gdyby normalnie, to wchodziłabym pewnie  dopiero  coś ok. 5 lub 6 nad ranem....  pani d...

Wszędzie już tak świątecznie...

Od dłuższego już czasu zabierałam się za napisanie kolejnego postu, ale jakoś nigdy nie mogłam w spokoju usiąść przed komputerem i napisać- zawsze coś wypadło i sprawiło, że na komputer zabrakło już czasu- a co dopiero na napisanie czegoś. Jak chyba większość ludzi- nie nawidzę reklam- przerywają ważną akcje w filmie, na którą trzeba czekać czasem nawet i z 15, czy 20 minut albo podczas posiłku, zajadając się różnymi przepysznymi smakołykami, akurat transmitowana jest reklama super chłonnych i pachnących podpasek, czy tamponów- od razu odechciewa się jeść.... Reklamowane są różne produkty i bardzo często możemy zauważyć, że promocją jakiegoś produktu zajmuje się sławna i bardzo znana osoba- wszystko ma swój cel- bo kto nie chciałby używać tego samego szamponu co Lewandowski, czy pożyczki reklamowanej przez Adamczyka? Różne są techniki manipulacji, a niestety wiele osób jeszcze daje się na to nabrać, no ale...  Muszę się przyznać, że jedną reklamę wręcz uwielbiam- mogłabym ją oglądać ca...

Wzbogacenie naszego jadłospisu..

Obraz
W czerwcu pisałam o tym, co jest dobre dla naszych organizmów podczas starań o dziecko i nie tylko. Było o oleju kokosowym, o kiełkach, o ziołach, o yerbach;  w chwili obecnej również powyższe rzeczy goszczą dalej u nas, ale do tego nasz jadłospis został rozszerzony o różnego rodzaju jogurty- przede wszystkim naturalne, actimelki, activie- staramy się codziennie zjeść po jednym jogurcie. Z rana- na czczo, pije trochę letniej wody z 20- toma kroplami propolisu. A propolis ma zbawienną moc, niektorzy nawet go nazywają- naturalnym antybiotykiem, a do jego zalet zaliczyć można: m.in. wzmacnia odporność, działa silnie przeciwzapalnie,przeciwwirusowo, pobudza regenerację tkanek, wzmacnia i uszczelnia naczynia krwionośne, łagodzi ból przy oparzeniach, czy innych urazach, odgrywa wątrobę, leczy wrzody, zapobiega zawalom, w nadciśnieniu obniża ciśnienie krwi, skuteczny w kaszlu, anginie, przeziębieniu, grypie, zapaleniu oskrzeli, bólach zęba i jeszcze wielu innych schorzeniach. Gotowa nalewkę o...

Iść do przodu z przekonaniem, że będzie dobrze...

"Zawsze trzeba podejmować ryzyko. Tylko wtedy uda nam się pojąć, jak wielkim cudem jest życie, gdy będziemy gotowi przyjąć niespodzianki, jakie niesie nam los." Wszyscy bębnią o spadku płodności po 35 roku życia, o tym, że najlepszy czas na ciąże jest pomiędzy 21 a 26 rokiem życia, że nie powinno się odkładać macierzyństwa na potem....  ja to wiem, ale najgorsza jest ta bezsilność, ta niemoc, bezradność, bo lata niestety uciekają, czas biegnie- nie da się go zatrzymać i włączyć już po "wyleczeniu" z niepłodności...Ostatnio siedzieliśmy sobie z mężem przy popołudniowej kawie i nagle on mówi: "Mamy prawie wszystko, nie żyje się nam źle, ale do szczęścia brakuje nam jednego- chyba dla nas najważniejszego- na co tak długo już czekamy, a co nie może się wydarzyć..." przytaknęłam tylko "yhy" i dalej nie ciągnęłam tematu, ale serce mi ściskało... doskonale o tym wiem, tak bardzo chcemy zostać rodzicami- ba- my już od przeszło 3 lat chcemy, ale niestety ...

Bycie matką... chrzestną...

Niestety jak na razie, dane mi jest tylko bycie matką chrzestną. Z początkiem bieżącego roku, miałam propozycję zostania matką chrzestną po raz drugi. Dwie propozycje zostania matką chrzestną, to coś co nie tak często się zdarza i można by powiedzieć, że spotkał mnie wielki zaszczyt, a skoro na razie nie mogę zostać taką prawdziwą matką- matką mojego/ moich dzieci, to bardzo się cieszę, że mogę "pełnić" taką wspaniałą funkcję jaką jest "matkowanie" chrześniaczce. Jak już jakiś czas temu pisałam, jestem matką chrzestną tylko raz- a główny wpływ na to miało to, że mieszkamy przeszło 300 km od siebie i wiem, że w takiej sytuacji nie była bym matką chrzestną na "pełnym etacie", a po 2, moje chrześniaczki były by z tego samego wieku, więc byłby problem np. z I Komunią, gdyby okazało się, że były by w tych samych terminach. Nie łatwo było mi odmówić, pamiętam jak biłam się z myślami i co jakiś czas w mojej głowie pojawiały się myśli: "Agata, dasz radę, prze...

"Idź do przodu i nie trać wiary w walce...."

"Idź do przodu i nie trać wiary w walce. Niepowodzenia zawsze traktuj z dystansem(....) . Idź z podniesioną głową! Miej zawsze cel przed sobą...." Za oknem zimno   coraz  bardziej  zaczyna  nam  dokuczac. Ja nienawidzę  zimy- to dla mnie najgorsza pora roku... Nie lubie, jak chlod przeszywa moje cialo brrr... Co u nas? Wczoraj bylismy z mężem  w Zabrzu u Pana Profesora urologa, z ktorym mieliśmy  skonsultować wyniki badań, które  były robione w Strumieniu. Tacy lekarze sie cenia- niespełna  5- minutowa wizyta kosztowala 200zl, no ale lepiej zaplacic i ruszyc z miejsca, niz sie szczypac i nic nie robic... Maz dostal skierowanie na zabieg do kliniki - obecnie czekamy na termin... Generalnie, najbliższe terminy były po Nowym Roku i kiedy pielęgniarka zapytała Pana profesora , czy sprawa jest pilna, ten odpowiedział: " młodzi ludzie starają się o dziecko od przeszło 3 lat..", wtedy pielęgniarka powiedziała, że postara się znaleźć termin jeszcze w grudniu. Także czekamy ...

Męska przyczyna naszej niepłodności...

Byłam dzisiaj z mężem na badaniach i kontrolnej wizycie u urologa. Miał wykonane 3 badania- USG jąder, pomiar przepływu moczu podczas mikcji i USG pęcherza wraz z oceną zalegania moczu w pęcherzu moczowym. Jak się okazuje- niestety po tych badaniach wyszło, że nie dość, że po mikcji stwierdza się zaleganie moczu, to jeszcze jest zwężenie cewki moczowej, przez co prawdopodobnie jest wytrysk wsteczny i nasienie nie wydostaje się z całości na zewnątrz i tym sposobem nasze dotychczasowe starania są bez rezultatów. Z jednej strony się cieszę, że wiemy w czym tkwi problem, ale z drugiej strony mam żal, bo można było wykonać te badania i postawić taką diagnozę kilka lat wcześniej, bo do tej pory "leczenie " naszej niepłodności skupiało się tylko i wyłącznie na mnie i co z tego, skoro ja poprzyjmowałam mnóstwo hormonów- w tabletkach, w zastrzykach- spuchłam- przytyłam od tego, a i tak w sumie nic to nie pomogło; wiem, że kto wiedział, że diagnoza będzie taka a nie inna- nie mam prete...

Jesienne nastroje i przemyslenia

Obraz
Mamy jesien- pora roku, którą nie za bardzo lubię- zresztą za zima też nie przepadam. Jesień jest takim melancholijnym i smutnym czasem- przynajmniej dla mnie- jeszcze kiedy za oknem szaro, buro, dookoła chmury, z których wydobywa się rzesisty deszcz i to już mnie pokonuje... Dobrze, że dziś jest w miarę ładna pogoda- nie pada ( co jest ważne), świeci słońce i nie jest jakoś przeraźliwie zimno. Kiedy zerkam za okno widzę spacerujące po mojej ulicy rodziny z dziećmi- zarówno z takimi małymi w wózkach, jak i troszkę wiekszymi- dreptających na swoich małych nóżkach i chcących dotrzymać kroku swoim rodzicom. Ja siedzę w domu; od kilku dni ta jesień mi się udziela- coraz częściej zaczynam wracać do tej nieszczęsnej sytuacji z początku roku z moim mężem w roli głównej; wczoraj też się zdenerwowałam, bo mąż miał imprezę firmową z pracy-generalnie, po tym co jakiś czas temu zrobił, miało być zero imprez, na których bedzie beze mnie, ale nie powiedziałam nic i poszedl- nawet sama go tam zawiozł...

Prawdopodobna przyczyna naszych niepowodzeń...

"Być może życie nie oszczędza Ci ciosów i zastanawiasz się, czy Twój los kiedykolwiek się odmieni. Zapewniam Cię, że nawet sobie nie wyobrażasz, jak wiele dobrego może Cię jeszcze spotkać- pod warunkiem, że się nie poddasz. Nie trać z oczu swego marzenia. Zrób wszystko co w Twojej mocy, żeby dążyć do jego spełnienia i nie zboczyć z właściwego kursu..."         W piątek mąż był na pierwszej wizycie u Pana urologa- wizyta trwała może jakieś 20 minut; pan doktor wypytał się wszystko, zbadał męża, no i się okazało, że prawdopodobnie problemem w naszych staraniach jest przewlekłe zapalenie prostaty- i przez to nienajlepsze wyniki badań nasienia. Zostały przepisane mężowi lekarstwa, które ma systematycznie zażywać, które mają złagodzić ten stan zapalny, a za kilka tygodni ma jechać do specjalistycznego szpitala na szczegółowe badania; wtedy też na 100% będzie wiadomo co jest grane i będzie można wdrożyć odpowiednio dopasowane leczenie do stanu chorobowego. Zawsze jest jakaś nadziej...

Nie można się poddawać...

"Czas spoglądał na mnie z wyższością. Jemu się nie spieszyło. To ja nie nadążałam z realizacją swoich marzeń... To moje marzenia topiły się we łzach, gdy on płynął dalej spokojnie, swoim własnym rytmem...." "Nawet jeśli Bóg mówi "nie" Twoim dzisiejszym planom, być może robi to po to, by następnego dnia powiedzieć "tak" czemuś znacznie lepszemu......" Ostatnio jakoś nie miałam zbyt wiele wolnego czasu, by usiać i coś napisać- powrót do pracy- siedzenie w niej po 12 godzin, obowiązki domowe- zawsze coś było ważniejszego do zrobienia w danym momencie. Jednakże miałam możliwość przeczytania wspaniałej książki "Bez rąk, bez nóg, bez ograniczeń!"- i w sumie w dobrym momencie mojego życia książka wpadła mi do ręki, a to w sumie przez przypadek, bo mama wypożyczyła ją sobie, a że pojechała akurat na wakacje, miałam możliwość przeczytania tej książki. Książka w pewien sposób zmieniła moje spojrzenie na świat- na problemy- a najbardziej chyba na ...

Kilka wspomnień z greckich wakacji...

Obraz