Posty

Coraz bliżej święta...

Obraz
Jeszcze nie tak dawno dekorowaliśmy jajka i szykowaliśmy koszyczek na święconke, cieszyliśmy się z magii Wielkiej Nocy, a już nadszedł czas ubierania choinki, kupowania prezentów, robienia makowców, kupowania i przyrządzania różnego rodzaju ryb... Tak szybko to zleciało, czas szybko biegnie~miesiąc za miesiącem, aż w końcu pojawia się Nowy Rok, w który to ludzie wkraczają z nowymi postanowieniami, z wielkimi nadziejami, z ambitnymi planami, które i tak prędzej, czy później zweryfikuje życie, bo czasem jest też tak, że nie wszystko od nas zależy...  Dlatego życzę, aby czlowiek w tym pędzie swojego życia~ w tej codziennej gonitwie potrafil się choć na chwile zatrzymać, spedzić czas ze swoimi dziećmi, z którymi na codzień może nie ma czasu, czy możliwści żeby porozmawiać, pobawić się, wysluchać tego, co działo sie w szkole czy przedszkolu; by czlowiek mogl znalezc chwile czasu dla osoby, którą na codzień zaniedbywał, którą ignorowal;żeby powiedziec słowa, które jakoś nie zbyt częso przech...

Relacja z medycznych przedsięwzięć...

Jeśli  chodzi o moją wizyte u hematologa, to tym razem było trochę  zamieszania- najpierw dzwonili do mnie ze szpitala, że  pani dr zmieniła  godziny przyjmowania pacjentow-na sobote ale od rana- już mi to nie pasowalo, bo po 1 była  to moja sobota pracująca, a po 2, jak jeszcze o tym nie wiedziałam, wzięłam sobie urlop na niedziele, a że na wizytę  musiałam iść  - z racji nienajlepszych  wyników  badań , pani w rejestracji wpisała  mnie na piątek , jako ostatni pacjent. Do gabinetu wchodziłam  jakoś  po 2- oczywiście  była  to 2 nad ranem- i chodzę  tam na nfz- tak to tam działa , że  wizyty odbywają  się  od wieczora do samego rana.  szlam spać ok.3.30, a wstawalam o 6, bo na 8 mialam do pracy. Tym razem też  się udało, bo po 1 pani dr od razu zaznaczyła, że przyjmuje  tylko  do północy- ale zostala dłużej  i na szczęście wszystkich  przyjęła , a po 2 można  powiedzieć, że szybciutko to trwalo, bo gdyby normalnie, to wchodziłabym pewnie  dopiero  coś ok. 5 lub 6 nad ranem....  pani d...

Wszędzie już tak świątecznie...

Od dłuższego już czasu zabierałam się za napisanie kolejnego postu, ale jakoś nigdy nie mogłam w spokoju usiąść przed komputerem i napisać- zawsze coś wypadło i sprawiło, że na komputer zabrakło już czasu- a co dopiero na napisanie czegoś. Jak chyba większość ludzi- nie nawidzę reklam- przerywają ważną akcje w filmie, na którą trzeba czekać czasem nawet i z 15, czy 20 minut albo podczas posiłku, zajadając się różnymi przepysznymi smakołykami, akurat transmitowana jest reklama super chłonnych i pachnących podpasek, czy tamponów- od razu odechciewa się jeść.... Reklamowane są różne produkty i bardzo często możemy zauważyć, że promocją jakiegoś produktu zajmuje się sławna i bardzo znana osoba- wszystko ma swój cel- bo kto nie chciałby używać tego samego szamponu co Lewandowski, czy pożyczki reklamowanej przez Adamczyka? Różne są techniki manipulacji, a niestety wiele osób jeszcze daje się na to nabrać, no ale...  Muszę się przyznać, że jedną reklamę wręcz uwielbiam- mogłabym ją oglądać ca...

Wzbogacenie naszego jadłospisu..

Obraz
W czerwcu pisałam o tym, co jest dobre dla naszych organizmów podczas starań o dziecko i nie tylko. Było o oleju kokosowym, o kiełkach, o ziołach, o yerbach;  w chwili obecnej również powyższe rzeczy goszczą dalej u nas, ale do tego nasz jadłospis został rozszerzony o różnego rodzaju jogurty- przede wszystkim naturalne, actimelki, activie- staramy się codziennie zjeść po jednym jogurcie. Z rana- na czczo, pije trochę letniej wody z 20- toma kroplami propolisu. A propolis ma zbawienną moc, niektorzy nawet go nazywają- naturalnym antybiotykiem, a do jego zalet zaliczyć można: m.in. wzmacnia odporność, działa silnie przeciwzapalnie,przeciwwirusowo, pobudza regenerację tkanek, wzmacnia i uszczelnia naczynia krwionośne, łagodzi ból przy oparzeniach, czy innych urazach, odgrywa wątrobę, leczy wrzody, zapobiega zawalom, w nadciśnieniu obniża ciśnienie krwi, skuteczny w kaszlu, anginie, przeziębieniu, grypie, zapaleniu oskrzeli, bólach zęba i jeszcze wielu innych schorzeniach. Gotowa nalewkę o...

Iść do przodu z przekonaniem, że będzie dobrze...

"Zawsze trzeba podejmować ryzyko. Tylko wtedy uda nam się pojąć, jak wielkim cudem jest życie, gdy będziemy gotowi przyjąć niespodzianki, jakie niesie nam los." Wszyscy bębnią o spadku płodności po 35 roku życia, o tym, że najlepszy czas na ciąże jest pomiędzy 21 a 26 rokiem życia, że nie powinno się odkładać macierzyństwa na potem....  ja to wiem, ale najgorsza jest ta bezsilność, ta niemoc, bezradność, bo lata niestety uciekają, czas biegnie- nie da się go zatrzymać i włączyć już po "wyleczeniu" z niepłodności...Ostatnio siedzieliśmy sobie z mężem przy popołudniowej kawie i nagle on mówi: "Mamy prawie wszystko, nie żyje się nam źle, ale do szczęścia brakuje nam jednego- chyba dla nas najważniejszego- na co tak długo już czekamy, a co nie może się wydarzyć..." przytaknęłam tylko "yhy" i dalej nie ciągnęłam tematu, ale serce mi ściskało... doskonale o tym wiem, tak bardzo chcemy zostać rodzicami- ba- my już od przeszło 3 lat chcemy, ale niestety ...

Bycie matką... chrzestną...

Niestety jak na razie, dane mi jest tylko bycie matką chrzestną. Z początkiem bieżącego roku, miałam propozycję zostania matką chrzestną po raz drugi. Dwie propozycje zostania matką chrzestną, to coś co nie tak często się zdarza i można by powiedzieć, że spotkał mnie wielki zaszczyt, a skoro na razie nie mogę zostać taką prawdziwą matką- matką mojego/ moich dzieci, to bardzo się cieszę, że mogę "pełnić" taką wspaniałą funkcję jaką jest "matkowanie" chrześniaczce. Jak już jakiś czas temu pisałam, jestem matką chrzestną tylko raz- a główny wpływ na to miało to, że mieszkamy przeszło 300 km od siebie i wiem, że w takiej sytuacji nie była bym matką chrzestną na "pełnym etacie", a po 2, moje chrześniaczki były by z tego samego wieku, więc byłby problem np. z I Komunią, gdyby okazało się, że były by w tych samych terminach. Nie łatwo było mi odmówić, pamiętam jak biłam się z myślami i co jakiś czas w mojej głowie pojawiały się myśli: "Agata, dasz radę, prze...

"Idź do przodu i nie trać wiary w walce...."

"Idź do przodu i nie trać wiary w walce. Niepowodzenia zawsze traktuj z dystansem(....) . Idź z podniesioną głową! Miej zawsze cel przed sobą...." Za oknem zimno   coraz  bardziej  zaczyna  nam  dokuczac. Ja nienawidzę  zimy- to dla mnie najgorsza pora roku... Nie lubie, jak chlod przeszywa moje cialo brrr... Co u nas? Wczoraj bylismy z mężem  w Zabrzu u Pana Profesora urologa, z ktorym mieliśmy  skonsultować wyniki badań, które  były robione w Strumieniu. Tacy lekarze sie cenia- niespełna  5- minutowa wizyta kosztowala 200zl, no ale lepiej zaplacic i ruszyc z miejsca, niz sie szczypac i nic nie robic... Maz dostal skierowanie na zabieg do kliniki - obecnie czekamy na termin... Generalnie, najbliższe terminy były po Nowym Roku i kiedy pielęgniarka zapytała Pana profesora , czy sprawa jest pilna, ten odpowiedział: " młodzi ludzie starają się o dziecko od przeszło 3 lat..", wtedy pielęgniarka powiedziała, że postara się znaleźć termin jeszcze w grudniu. Także czekamy ...

Męska przyczyna naszej niepłodności...

Byłam dzisiaj z mężem na badaniach i kontrolnej wizycie u urologa. Miał wykonane 3 badania- USG jąder, pomiar przepływu moczu podczas mikcji i USG pęcherza wraz z oceną zalegania moczu w pęcherzu moczowym. Jak się okazuje- niestety po tych badaniach wyszło, że nie dość, że po mikcji stwierdza się zaleganie moczu, to jeszcze jest zwężenie cewki moczowej, przez co prawdopodobnie jest wytrysk wsteczny i nasienie nie wydostaje się z całości na zewnątrz i tym sposobem nasze dotychczasowe starania są bez rezultatów. Z jednej strony się cieszę, że wiemy w czym tkwi problem, ale z drugiej strony mam żal, bo można było wykonać te badania i postawić taką diagnozę kilka lat wcześniej, bo do tej pory "leczenie " naszej niepłodności skupiało się tylko i wyłącznie na mnie i co z tego, skoro ja poprzyjmowałam mnóstwo hormonów- w tabletkach, w zastrzykach- spuchłam- przytyłam od tego, a i tak w sumie nic to nie pomogło; wiem, że kto wiedział, że diagnoza będzie taka a nie inna- nie mam prete...

Jesienne nastroje i przemyslenia

Obraz
Mamy jesien- pora roku, którą nie za bardzo lubię- zresztą za zima też nie przepadam. Jesień jest takim melancholijnym i smutnym czasem- przynajmniej dla mnie- jeszcze kiedy za oknem szaro, buro, dookoła chmury, z których wydobywa się rzesisty deszcz i to już mnie pokonuje... Dobrze, że dziś jest w miarę ładna pogoda- nie pada ( co jest ważne), świeci słońce i nie jest jakoś przeraźliwie zimno. Kiedy zerkam za okno widzę spacerujące po mojej ulicy rodziny z dziećmi- zarówno z takimi małymi w wózkach, jak i troszkę wiekszymi- dreptających na swoich małych nóżkach i chcących dotrzymać kroku swoim rodzicom. Ja siedzę w domu; od kilku dni ta jesień mi się udziela- coraz częściej zaczynam wracać do tej nieszczęsnej sytuacji z początku roku z moim mężem w roli głównej; wczoraj też się zdenerwowałam, bo mąż miał imprezę firmową z pracy-generalnie, po tym co jakiś czas temu zrobił, miało być zero imprez, na których bedzie beze mnie, ale nie powiedziałam nic i poszedl- nawet sama go tam zawiozł...

Prawdopodobna przyczyna naszych niepowodzeń...

"Być może życie nie oszczędza Ci ciosów i zastanawiasz się, czy Twój los kiedykolwiek się odmieni. Zapewniam Cię, że nawet sobie nie wyobrażasz, jak wiele dobrego może Cię jeszcze spotkać- pod warunkiem, że się nie poddasz. Nie trać z oczu swego marzenia. Zrób wszystko co w Twojej mocy, żeby dążyć do jego spełnienia i nie zboczyć z właściwego kursu..."         W piątek mąż był na pierwszej wizycie u Pana urologa- wizyta trwała może jakieś 20 minut; pan doktor wypytał się wszystko, zbadał męża, no i się okazało, że prawdopodobnie problemem w naszych staraniach jest przewlekłe zapalenie prostaty- i przez to nienajlepsze wyniki badań nasienia. Zostały przepisane mężowi lekarstwa, które ma systematycznie zażywać, które mają złagodzić ten stan zapalny, a za kilka tygodni ma jechać do specjalistycznego szpitala na szczegółowe badania; wtedy też na 100% będzie wiadomo co jest grane i będzie można wdrożyć odpowiednio dopasowane leczenie do stanu chorobowego. Zawsze jest jakaś nadziej...

Nie można się poddawać...

"Czas spoglądał na mnie z wyższością. Jemu się nie spieszyło. To ja nie nadążałam z realizacją swoich marzeń... To moje marzenia topiły się we łzach, gdy on płynął dalej spokojnie, swoim własnym rytmem...." "Nawet jeśli Bóg mówi "nie" Twoim dzisiejszym planom, być może robi to po to, by następnego dnia powiedzieć "tak" czemuś znacznie lepszemu......" Ostatnio jakoś nie miałam zbyt wiele wolnego czasu, by usiać i coś napisać- powrót do pracy- siedzenie w niej po 12 godzin, obowiązki domowe- zawsze coś było ważniejszego do zrobienia w danym momencie. Jednakże miałam możliwość przeczytania wspaniałej książki "Bez rąk, bez nóg, bez ograniczeń!"- i w sumie w dobrym momencie mojego życia książka wpadła mi do ręki, a to w sumie przez przypadek, bo mama wypożyczyła ją sobie, a że pojechała akurat na wakacje, miałam możliwość przeczytania tej książki. Książka w pewien sposób zmieniła moje spojrzenie na świat- na problemy- a najbardziej chyba na ...

Kilka wspomnień z greckich wakacji...

Obraz

Koniec urlopu, czas wracać do pracy...

Obraz
Jak to mówią, wszystko co dobre, szybko się kończy, no i niestety tak też było z naszym tegorocznym urlopem... Wróciliśmy wypoczęci i mega zadowoleni. W tym roku wczasowaliśmy na jednej z greckich wysp- a co, nie ma dziecka, jesteśmy młodzi, to możemy sobie pozwolić, a co.... Na pewno nie bylibyśmy i nie zobaczylibyśmy wielu miejsc, gdybyśmy byli w trójkę... ale w obecnym stanie rzeczy, udało się nam zobaczyć wiele ciekawych miejsc, poznać ciekawych ludzi, żyć spontanicznie, bez planowania każdego dnia, na luzie i bez organizacji z kalendarzem w ręku.... Niestety, teraz trzeba wracać do szarej rzeczywistości; zamknąć bagaż wspomnień i dobrych chwil w fotoksiążce z wakacji i przestawić się na "inne" życie... Ostatnio przeglądałam wiele stron i blogów poświęconych bezpłodności, walce o dziecko i nie miałam bladego pojęcia o tym, jak wiele jest takich osób, które zmagają się tak, jak my z problemem poczęcia własnego dziecka... To na prawdę straszne i przerażające, a najgorsze je...

Upragniony wypoczynek...

Od jutra rozpoczynam urlop, odpoczynek od codziennej pracy, od obowiązków zawodowych, ale także i odpoczynek od starań- nie,zeby bylo jasne- nie rezygnuje z nich calkowicie, ale podczas urlopu chce choc na chwile zapomniec- byc wolna od badan, od czekania na dni plodne, od czestych usg, od kochania sie tylko w dni " najbardziej" odpowiednie itd. Powoli zaczynam godzic sie z tym, ze i nasze malzenstwo jest jednym z tych,ktore raczej nie doczeka sie wlasnego potomstwa. Kilka dni temu kiedy po calym dniu polozylam sie spac, od niepamietnych czasow, do moich oczow naplynely lzy, bo myslalam o godzeniu sie z tym, ze nie jest dane mi byc matka; tak trudno to zrozumiec i zaakce9ptowac taki stan rzeczy, ale chyba juz nie chce dalej tak isc w zaparte i z uporem maniaka, za wszelka cene walczyc o swoje wlasne dziecko; widocznie Bog tak chce, widocznie taki jest Jego plan.. no coz, choc nie do konca na to przystaje,ale niestety musze przyjac to, co zsyla mi los... Bo przeciez nawet staj...

u innych łzy radości, u mnie łzy rozpaczy...

Dzisiaj znów dowiedziałam się, że 2 znajome są w ciąży- jedna trochę starsza ode mnie ze stażem małżeńskim większym niż nasz, ale mają już 10, czy 11 letnią córkę, druga znajoma- młodsza ode mnie- staż małżeński tylko o miesiąc krótszy niż nasz; z tego co wiem, to ta druga koleżanka też starała się z mężem o dziecko zaraz po ślubie i niestety nic nie wychodziło; przyjechali niedawno z wakacji i okazało się, że będą mieli pamiątkę- kiedy usłyszałam te nowiny powstrzymywałam się, aby nie uronić łez- szczerze myślałam, że ten etap mam już za sobą, lecz chyba zawsze- póki sama nie jestem w ciąży- takie nowiny o ciąży znajomych będą sprawiały, że na mojej twarzy pojawią się znów łzy- gorzkie łzy rozpaczy, beznadziei, bezsilności... kilka razy myślałam o tym, czy aby czasem nie jest to jakaś "kara", bo na prawdę została wymierzona w samo sedno i spełniła swoje zadanie... brawo- komuś się udało, tylko dlaczego, ktoś cieszy się z ludzkiej tragedii? z ludzkiego nieszczęścia i dlaczego...

Nikt nie mówił, że będzie lekko...

Kilka dni temu, kiedy siedziałam w aucie przed jednym z większych sklepów czekając na znajomych, obserwowałam ludzi- wchodzących i wychodzących z niego- przez tą chwilę, kiedy tam siedziałam, najwięcej zaobserwowałam rodzin z dziećmi i kobiet spodziewających się własnego maleństwa- i wtedy tak w duchu sobie pomyślałam- Boże, dlaczego tak mnie doświadczasz? dlaczego sprawiasz, bym świadomie grzeszyła- cholernie zazdroszcząc innym tego, na co ja tak bardzo od dłuższego już czasu czekam? w mojej głowie kłębiły się różne myśli, ale w końcu dotarło do mnie, że moje życie nieco się różni od tych ludzi, którzy doczekali się własnych dzieci, bo ja- my niestety jesteśmy nadal w punkcie wyjścia... Czasem czuję się, jakbyśmy nic nie robili z tą naszą niepłodnością, czuję się po prostu bezradna, jakbyśmy stali w miejscu pogodzeni z całą tą naszą sytuacją... ale ja nie chcę się z tym godzić, nie potrafię przyjąć do wiadomości tego, że może nie będzie nam dane zostać biologicznymi rodzicami... jedna...

Zmęczenie...

Walcze o moje- o nasze włane dziecko, jak lew i mimo ze niewiele osob widzi i wie o tym, jaki boj pokonuje i przez co przechodze i nie jest mi latwo... W ostatnim czasie przyjmowalam przez 10 dni progesteron w tabletkach- te ktore przyjmowalam na noc, nie dawaly skutkow ubocznych, przynajmniej ja ich nie odczuwalam, bo je po prostu przesypialam; najgorsze byly dawki poranne, kiedy niejednokrotnie zwalaly mnie z nog, sprawialy, ze kreci mi sie w glowie, nie pozwalaly mi sie na niczym skupic, wprawialy w lekki zawrot glowy, a do pracy przeciez trzeba bylo isc- przeciez malo kto wie, czym spowodowany byl taki stan rzeczy,a ja nie mialam zamiaru nikomu tego tlumaczyc... Kolejny raz zacisnelam zeby i szlam do przodu w glowie majac jedna mysl- to wszystko dla dobra naszego dziecka, a to zmienia postac rzeczy... Po kilka dniach, kiedy sytuacja sie nie poprawila, stwierdzilam, ze jednak bede wstawac nad ranem, zeby przyjac oporanna dawke hormonow, a potem znow pojde spac na 3-4 godz.  I tym sp...

Niepłodność- "choroba dla wielu nieistniejąca....

Mimo że niepłodność jest jedną z często występujących w dzisiejszym świecie chorób, to jednak wydaje mi się, że jest ona traktowana, jak najgorsze zło. Co my, bezpośrednio dotknięci tą jednostką chorobową możemy za to? Kiedy tak bardzo pragniemy swojego dziecka... Kto zrozumie nasz ból i nasze cierpienie? Osoby, które doczekały się już swojego potomstwa, nie mają pojęcie jak droga do macierzyństwa potrafi być trudna i ciężka.. .. tylko te osoby, które przez to przeszły doskonale wiedzą ile trzeba z siebie dać, przez co przejść, by móc cieszyć się największym szczęściem i że to w gruncie rzeczy nie jest takie proste, jak się większości wydaje... Od kiedy problem nas dotknął  (wcześniej już w sumie  też), ani razu nie słyszałam np. podczas mszy na modlitwie wiernych, by ktoś modlił się za tych, którzy mają problemy z poczęciem dziecka, którzy  zmagają się z problemem niepłodności, bądź bezpłodności... Nikt chyba nie pamięta o tych wszystkich małżeństwach, które z niecierpliwością oczekuj...

Nie jest tak,jakbysmy tego chcieli...

Ale... "... nic nie dzieje się bez przyczyny i że wszystko w bożym świecie jest dokładnie tam, gdzie powinno być..." Dzisiaj będąc w pracy, usłyszałam takie oto słowa: " wie Pani, nie tak sobie wyobrażałem swoje życie. Nie tak miało ono wyglądać... Patrząc z perspektywy czasu, a mam dzisiaj prawie 60 lat, gdybym mógł cofnąć czas w wielu kwestiach postąpił bym inaczej..."   Powtórzyłam w myślach kilka razy te słowa: " Nie tak sobie wyobrażałam swoje życie...nie tak miało ono wyglądać.." i zdałam sobie sprawę z tego, ze moje życie tez miało być inne-szczęśliwsze,weselsze, pełne radości,bo wszystkie plany życiowe i marzenia miały się spełniać, bo nie były i nie są jakieś wyciągnięte nie wiadomo skąd... A tu, jak na złość, choćby ktoś rzucił jakiś czar i nie jestem w pełni szczęśliwa, mimo że wiele mam, wiele osiągnęłam... Kiedyś marzyłam o szczęśliwej rodzinie, o tym by mieć wspaniałego męża i kiedy go znalazłam myślałam, że od tamtego czasu będę już bardzo ...

Dla dobra naszych organizmów...

Obraz
Jak dbamy o nas podczas starań o dziecko i dla lepszego samopoczucia? Od jakiegoś już czasu, używamy zamiast masła czy margaryny do smarowania, a także czasem do smażenia- oleju kokosowego - takiego prawdziwego, tłoczonego na zimno- jakie są jego zalety? otóż, jest "bombą witaminową", podnosi odporność, poprawia kondycję organizmu , wspomaga metabolizm, jest bardzo dobry dla zdrowia jelit, ma działanie przeciwgrzybiczne i przeciwzapalne i posiada jeszcze wiele innych właściwości- a na początku zaczęliśmy go stosować jako zamiennik do pasty- gdyż zapobiega próchnicy, wpływa pozytywnie na stan zdrowia jamy ustnej oraz hamuje rozwój bakterii i drożdżaków;  generalnie słyszałam, żeby co jakiś czas zamienić ten olej na masło czy margarynę, po czym znowu można przez jakiś czas używać tego oleju. Kolejnym naszym przyzwyczajeniem w codziennej diecie są kiełki .              staramy się regularnie je zasiewać na naszej kiełkownicy i po kilku dniach naszej hodowli, plony są gotowe ...